Qahal. Ostateczną wspólnotą, do której Bóg zwołuje ludzi jest Lud
Boży Nowego Testamentu. Jest to święte zwołanie (hbr. qahal), które zrodziło
się, gdy Jezus powołał dwunastu apostołów i związał ich ze sobą najsilniejszymi
więzami jakie powstały miedzy Bogiem a ludźmi na przestrzeni dotychczasowych dziejów
zbawienia. Tak zrodził się Kościół – jedność dwunastu apostołów i Maryi z
Jezusem. W związek ten z czasem wchodzi coraz więcej ludzi. Tak Kościół rośnie
i staje się ogromną budowlą, choć niezmiennie stojącą na tym samym dwunastowarstwowym
fundamencie apostołów Jezusa. Stwierdza to wyraźnie Apokalipsa (Ap 21,14). Przy
apostołach wyjątkowe miejsce z Jezusem zajmuje Maryja. Jest apostołką, ale szczególną.
Nie należy formalnie do grona Dwunastu, a Jezus na Krzyżu połączył Ją z Janem. Odtąd
oni dwoje stają się nierozłączni. Przez większą część historii Kościoła Jan nie
eksponuje swej roli, ale ukrywa, podobnie jak w Ewangelii za dyskretnym tytułem
umiłowanego ucznia. Tymczasem Maryja, umiłowana oblubienica Boga, choć w
Ewangelii także była na drugim planie, w Kościele podejmuje intensywną
działalność, szczególnie w najnowszych wiekach. Jan pozostaje w Jej cieniu, za
to w czasach bliskich ostatecznym występuje z mocą i zaczyna odgrywać ważną
rolę, jak mówi rozdz. 21 jego Ewangelii.
Poznajmy apostołów. To bardzo ważne dla Kościoła, aby żył nimi i
ich związkiem z Jezusem. Oni przewodzą w Kościele pochodowi Słowa. Są
najważniejsi po Jezusie, złączeni wyjątkowym węzłem miłości z Maryją. Są przewodnikami
Kościoła w imieniu Jezusa. Dni roku liturgicznego, w których Kościół do nich
się zwraca są zawsze świętami lub uroczystościami. Kościół nie odkrył jeszcze
pełnego znaczenia, jakie ma czerpanie siły Ducha ze swego fundamentu, a przecież
po Zmartwychwstaniu to oni zostali posłani przez Jezusa, by przekazywać
Kościołowi i rozprowadzać w nim Ducha przez wszystkie dni aż do ostatnich.
Ludzkie więzy. Najpierw zobaczmy, jak rodziła się ta wspólnota. Apostołów
pociągnął i zgromadził Jezus. Najpierw ludzkimi więzami, a były to więzy
miłości. Ludzkie więzy wczoraj i dziś są podobne. Najpierw Jan Chrzciciel zaczął głosić nadejście czasów
mesjańskich. Chrzcił nad Jordanem i ciągnęli do niego co gorliwsi Żydzi. Wśród uczniów
Jana byli dwaj młodzi ludzie z Betsaidy: Jan syn Zebedeusza i Andrzej. Kiedy
przyszedł nad Jordan Jezus, Jan Chrzciciel rozpoznał Go jako Mesjasza i dał o Nim
świadectwo – oto Baranek Boży. Poszukujący Mesjasza Jan i Andrzej natychmiast
poszli za Jezusem i chcieli zostać jego uczniami. Jezus ich przyjął i jako
uczniom pozwolił zamieszkać ze Sobą. Oni, zachęceni Jego osobą zaczęli
sprowadzać do Jezusa swoich bliskich i znajomych, którzy także przebywali wśród
pielgrzymów. Andrzej pociągnął do Jezusa swojego brata, Piotra. Jan i Andrzej pociągnęli do Jezusa
znajomego z Betsaidy, Filipa. Filip z kolei znał innego mieszkańca Betsaidy,
Natanaela. Takie były początki apostolskiego grona.
Chodźcie i zobaczcie. Jednak to wszystko były więzy ludzkie: więzy krwi,
więzy znajomości, więzy dość powierzchowne. Mogły stać się zaledwie zaczątkiem
czegoś głębszego. Czy uczniowie wypytywali Jezusa, przekonywali się wzajemnie,
że On jest Mesjaszem? Raczej nie. I sam Jezus nikogo nie przekonywał ani nie wywierał
na nikogo nacisków. Świadczy o tym tekst janowy (J 1,45-51). Jezus zaprosił
Jana i Andrzeja, by poszli za Nim i spędzili z Nim wieczór, zobaczyli jak żyje,
mieszka, modli się, naucza. Chciał, by sami przekonali się, jaki On jest i
jakie robi wrażenie. Podobnie Filip raczej sam zetknął się z Jezusem, niż ktoś by
go miał przekonywać. Dlatego też sam nie będzie przekonywał Natanaela, ale
powie mu po prostu: chodź i zobacz. Doświadczenie osobistego kontaktu z Jezusem
jest tym, co pozostawia w ludziach niezatarte wrażenie: to co On mówi, jak się
zwraca do ludzi, jak na nich patrzy, jak się zachowuje. Jan notuje, że Piotr
poszedł za Jezusem po tym, jak Jezus wejrzał w niego dogłębnie i rozpoznał jako
zdolnego do pójścia za Nim. Zmienił mu imię na Skała, a tym samym odkrył w nim
kogoś mocnego i wiernego. W stosunku Jezusa do ludzi było coś wyjątkowego, co dodawało
im wartości i pociągało ich. Dziś też tym, co przekonuje i pociąga ludzi do
Jezusa jest nie tyle ludzkie słowo o Nim, ile spotkanie w sercu, odczucie Jego mocy
i miłości, spędzenie z Nim czasu na modlitwie.
Skąd mnie znasz? Wspólnota apostołów zawiązała się nie tylko
dlatego, że ludzie się zachęcali wzajemnie. I nie tylko dlatego, że odczuwali owo
wyjątkowe wrażenie, jakie robił Jezus, gdy obcowali z Nim. Był jeszcze jeden
powód. Mieli, podobnie jak Natanael, doświadczenie, że Jezus ich zna. Co to
znaczy: zna? Zna, to znaczy - ma jakiś wgląd w ich potrzeby, pragnienia,
rozumie ich i jest dla nich bliski. Maryja mówiła, że nie może mieć syna bez
znajomości męża, czyli miłowania go i życia małżeńskiego z nim. Taki jest
szeroki i głęboki sens biblijny greckiego czasownika ginomai – poznawać, kochać. Bóg w Biblii często mówi, że zna
człowieka. Autor Ps 139 pisze: Boże ty
przenikasz i znasz mnie… To właśnie jest najgłębszy sens bliskości
człowieka z Bogiem: Bóg zna człowieka do głębi, do dna, wnika w niego i
jednoczy się z Nim bardziej niż mąż i żona w małżeństwie. Człowiek pragnie być
znany i kochany przez Boga, a apostołowie pragnęli mieć Rabbiego, który też by tak
mocno znał ich i kochał. I takiego Mesjasza chciałby mieć Izrael, gdyby Go
rozpoznał. Gdy Natanael zobaczył, jak dogłębnie zna go Mistrz z Nazaretu, nie
miał wątpliwości, że to jest ten, na którego czekają. Dziś też człowiek
kroczący drogami świętości, gdy podda się mocy przenikającego go Boga nie ma
wątpliwości, kogo spotkał. Jest zafascynowany, choć oczywiście dojście do takiego
poznania i takiej jedności z Bogiem nie jest to kwestia chwili modlitwy, ale
kwestia długiej drogi życia, jaką musieli odbyć także apostołowie.
Niebiosa otwarte. Apostołowie byli zafascynowani Jezusem, wrażeniem,
jakie On robił i dotknięciami, jakie pozostawiał w sercach. A jednak Jezus
zapowiedział, że to nie wszystko. On im pokaże znacznie więcej. Mówiąc
przenośnie: ujrzą niebiosa otwarte i Aniołów
Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego. Zobaczą, że między
Jezusem a Bogiem w Niebie jest kontakt. Aniołowie jakby noszą słowo od Jezusa
do Boga i od Boga do Jezusa, bo Aniołowie w Biblii są posłańcami Bożymi, niczym
posłowie posyłani przez władców. Słowa
posła były dosłownie odtwarzanymi z pamięci słowami władcy. Tak więc Bóg będzie
bezpośrednio mówił do Jezusa, a Jezus do Boga. Będzie to ogromna bliskość
świadcząca o jedynej w swoim rodzaju relacji. W Jezusie ludzie widzieli człowieka i nie było
co do tego wątpliwości. On sam mówił o sobie - Syn Człowieczy. I ten człowiek
będzie tak wyjątkowy, że będzie miał zaskakujący kontakt z Bogiem. To On stworzy
pośrednią relację między Bogiem a apostołami i Kościołem przez Jezusa. Jest to
zapowiedź wielkiego dzieła, jakiego dokona Jezus.
My z Jezusem, Jezus z Ojcem. Zatem w tym, co tworzy Jezus, wiążąc
apostołów i pozostałych ludzi ze sobą będzie chodziło o coś więcej niż ziemskie
nauczanie. Jezus będzie miał jedność z Ojcem, a tym samym my, wchodząc w
jedność z Jezusem, dostąpimy pośredniej jedności z Ojcem. Jest nam zatem potrzebne
„tylko”, aby przylgnąć do Jezusa razem z apostołami. To wystarczy. Reszty
dokona Jezus odbudowując po Zmartwychwstaniu w sobie więź z Ojcem. Tak dokona
się zbawienie świata.
Celem naszego życia jest zatem niejako
„tylko” związanie się z Jezusem, ale i to jest dla nas bardzo trudne.
Potrzebujemy być ludźmi prostolinijnymi, dziecięcymi, bez fałszu i podstępów, jak
Natanael. Dalej potrzebujemy uwierzyć i zaufać Jezusowi tak jak Piotr. No i wreszcie
potrzebujemy pokochać Jezusa i położyć się na Jego piersi tak jak Jan.
Apostołowie są dla nas bezbłędną życiową wskazówką.
Diakon Jan