sobota, 27 października 2018

mała miłość – WIELKA MIŁOŚĆ

W dziejach świata wszystko zaczęło się, gdy Bóg objawił Siebie. Po raz pierwszy stało się to, gdy stworzył świat, a na nim ludzi. Uczynił to, by obdarować ich swoim życiem, aby mogli przeżywać szczęście w jedności z Nim. Stworzył nas, ponieważ zechciał napełnić swoim błogosławieństwem. Bóg sam tego zapragnął, nie my na to zasłużyliśmy ani nie nam się to w jakikolwiek sposób należało. Kiedy Izraelici zastanawiali się, dlaczego Bóg wybrał akurat ich, On im odpowiedział: Pan wybrał was i znalazł upodobanie w was nie dlatego, że liczebnie przewyższacie wszystkie narody, gdyż ze wszystkich narodów jesteście najmniejszym, lecz ponieważ Pan was umiłował i chce dochować przysięgi danej waszym przodkom (Pwt 7,7-8).

Bóg obdarowuje wszystkich, ponieważ wszystkich kocha i chce zbawić. Czyni to własną mocą, a ludzi zaprasza na swoich współpracowników, co jest dla nich darem i wyróżnieniem. Jednak, aby było jasne, że Boże dzieła dokonują się bez ludzkiej siły, aby ludzie nie uważali się za równych Bogu, Bóg na swoje narzędzia wybiera nie ludzi silnych i zasłużonych, ale słabych i bezradnych. Izraela wybrał nie dla jego zasług, ale z Miłości, po to by się nim posłużyć do objawienia całemu światu Siebie i Swojego Syna. Człowiek wszystko ma od Boga za darmo, a chełpi się i panoszy jakby wszystko było jego, jakby to sobie przywłaszczył. Paweł przestrzega: Cóż masz, czego byś nie otrzymał? A jeśli otrzymałeś, to czemu się chełpisz, tak jakbyś nie otrzymał? (1 Kor 4,7).

Bogu chodzi o dwie rzeczy. Po pierwsze, o pokazanie nam Swojej Miłości, która żyje między Osobami Trójcy Świętej i popycha Boga do miłowania bezinteresownie nas. Ujmuje to Jan w słowach Jezusa niejako streszczających całe Pismo: Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne (J 3,16). I po drugie Bóg chce też powiedzieć nam, że nawet Jemu, Najwyższemu, bardzo zależy na nas, że chce być kochany przez nas i to tak bardzo, że aż ujmuje to w największym przykazaniu: Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swoich sił (Pwt 6,5). Bogu zależy na nas i pokazuje to już na etapie Starego Testamentu, żeby człowiek odkrył Boga, jaki jest dobry i miłujący, i żeby odwzajemnił tę Wielką Miłość swoją małą ludzką miłością. Ona ma się przede wszystkim wyrazić w naśladowaniu Boga czynami zgodnymi z Prawem Bożym, ale także w bardziej wysublimowanych sposobach przebywania z Bogiem w osobistej relacji i w okazywaniu Mu miłości nawet na wzór miłości między kobietą a mężczyzną. Mówią o tym prorocy, zwłaszcza Ozeasz oraz autor Pieśni nad Pieśniami. Bóg zapewnia przez proroków, że bardziej niż naszych praktyk religijnych pragnie naszej miłości. Tyle mówi już w Starym Testamencie. Aż tyle! A w Nowym?

W Nowym Testamencie Bóg objawia Jezusa – Swojego Syna, który wykonuje wobec nas po ludzku czyny Miłości - leczy, uwalnia od złego i otwiera drogę do Ojca. Objawia więc po ludzku ową znaną już wcześniej Wielką Miłość Boga. Teraz ona okazuje się jeszcze większa, największa, bo ukazana jest w życiu Człowieka – Jezusa, który jest wolny od grzechu, doskonały i jest Bogiem, a jednak z Miłości do nas, żeby być z nami, pozwala się pognębić i zabić. Do tego, kiedy zmartwychwstaje, otwiera dla nas drogę do zupełnie nowego, wiecznego życia. Pokonuje skutki naszego grzechu i zdobywa dla nas dar wolności od zła.

Jednak to życie wieczne nie przychodzi do nas mechanicznie. Jezus prosi, byśmy je od Niego przyjęli. Najpierw pokazuje Swoją Miłość. Potem prosi, byśmy uwierzyli w Niego, to znaczy w to, że tylko od Niego możemy zbawczą Moc Boga otrzymać, bo nie ma nikogo innego, kto przynosi ją na świat. A w końcu zaprasza byśmy tę Moc przyjęli. Zwłaszcza dla Żydów uwierzyć w Jezusa znaczy dużo, dużo więcej niż uwierzyć w Boga, ale i dla chrześcijan jest to wyzwanie przyjąć, że Bóg jest Człowiekiem. Bóg najpierw wzywa do wiary w Siebie i to przez wiarę w Jezusa. Ta wiara daje człowiekowi pewność zbawienia, jednak nie koniecznie uwalnia od konieczności oczyszczenia po śmierci w czyśćcu. Zbawienie bowiem ma dwa etapy: uwierzyć i przyjąć Moc Bożą, a potem pozwolić by ta moc nas uświęciła. Dopiero święci wchodzimy do domu Ojca.

Ale nawet pierwszy etap, sama wiara okazuje się dla ludzi bardzo trudna. Zły dąży do niszczenia jej w sercach i dziś widać, jakie potrafi osiągnąć na tym polu sukcesy. Widać nawet, że łatwiej jest ludziom wierzyć w Boga tak jak wierzą muzułmanie, gdyż obraz Boga w ich religii jest znacznie okrojoną wersją Objawienia, jest prostszy, mniej wymagający niż u Żydów i chrześcijan. Do pełni zbawienia człowieka potrzebne jest uwierzenie w Boga, a potem oczyszczenie i uświęcenie. Ludzie, którzy na ziemi tylko uwierzyli, często dopiero w ostatniej chwili, jak owi robotnicy pracujący w winnicy tylko przez ostatnią godzinę, będą potrzebowali po śmierci czyśćca.

Jednak możliwe jest przeżycie czyśćca jeszcze na ziemi, przyjęcie od Boga oczyszczenia i uświęcenia za tego życia. Ludzie, którzy to osiągnęli, po śmierci idą od razu do Nieba, jak ów Dobry Łotr z Kalwarii. Nazywamy ich świętymi. Jezus zostawił nam taką drogę świętości jako największe swoje pragnienie. Objawia je otwarcie i w pełni dopiero po swoim zmartwychwstaniu, kiedy trzykrotnie pyta Piotra o miłość. Właśnie o ową jego małą miłość, jako odpowiedź na Jego Miłość Wielką. Najwyższym celem człowieka jest pokochanie Boga w Jezusie całym sobą, a więc czynami, słowem, myślą, uczuciami, duszą i czystym ciałem po zmartwychwstaniu, słowem wszystkim, kim jesteśmy. To wymaga całkowitego oczyszczenia i uświęcenia Mocą Ducha Świętego. O tę Miłość totalną – greckie agape – Chrystus pyta Piotra, czyli cały Kościół, swoją oblubienicę. Piotr odpowiada Chrystusowi ostrożnie i z obawą, gdyż wie że niedawno się Go zaparł. Mówi, że Go tylko kocha – greckie fileo – co jest więzią ludzką, przyjacielską. Bóg daje nam Siebie jako Człowieka, byśmy go pokochali całym sobą też jako Człowieka, swojego Oblubieńca i abyśmy przez Niego stali się umiłowanymi dziećmi Jego Ojca. Bóg prowadzi nas, więc, do ogromnej bliskości i głębi relacji. Każdego w Kościele wzywa do tego i uzdalnia Mocą Ducha, którego na Kościół wylał i wylewa.

Taki jest cel naszego życia – by nasza mała miłość ludzka spotkała się z Wielką Miłością Boga w Jezusie. Zatem wiara to za mało, wiara to tylko początek. Miłość Boga potrzebuje miłości człowieka, Bóg chce naszego odwzajemnienia, a Miłość odwzajemniają ci, którzy stają się świętymi. O miłości do Boga mówią wszyscy święci. Szczególnie w Dzienniczku siostry Faustyny można znaleźć znamienne słowa zachwytu przeżywaną w sercu Miłością do Jezusa. Faustyna dziwi się, jak ludzie mogą żyć tylko wiarą w Jezusa: Miłość - to niebo już tu na ziemi dane nam. O, czemuż się taisz w wiarę? Miłość rozdziera zasłonę (nr 278). Na innym miejscu Jezus mówi Siostrze wyraźnie: Ty wiesz, czego żąda miłość - jednej tylko rzeczy, to jest wzajemności (nr 1770). Bóg prosi o wzajemność, wzajemność, wzajemność.

Diakon Jan