poniedziałek, 10 stycznia 2022

OBJAWIENIE PAŃSKIE 2022

Mesjasz Izraela. Bóg objawił się Abrahamowi zapowiadając, że jeśli uwierzy, opuści rodzimą Chaldeję, wyruszy do Ziemi Obiecanej i tam się osiedli, otrzyma w darze Kanaan (Rdz 15,18) i stanie się ojcem mnóstwa narodów (Rdz 17,2), a jego potomstwo będzie liczne jak gwiazdy na niebie. (Rdz 22,17) I tak się stało. Takie były początki Izraela, narodu wybranego, którego królem jest Bóg, a Bożym przedstawicielem ziemski król – Dawid, a po nim jego potomkowie. Wśród potomków Dawida, najważniejszym i sprawującym ostateczną władzę ma być Mesjasz - Pomazaniec, którego pierwszy zapowiedział prorok Natan współczesny Dawidowi. Mesjasz miał być królem Izraela, choć później, zwłaszcza w czasach powrotu z niewoli babilońskiej, pojawiały się proroctwa o tym, że Mesjasz zgromadzi wokół siebie także narody pogańskie. Na przykład autor trzeciej części Księgi Izajasza napisał o Mesjaszu: I pójdą narody do twojego światła, królowie do blasku twojego wschodu. Wtedy zobaczysz i promienieć będziesz, a serce twe zadrży i rozszerzy się, bo do ciebie napłyną bogactwa zamorskie, zasoby narodów przyjdą ku tobie. Zaleje cię mnogość wielbłądów – dromadery z Madianu i z Efy. Wszyscy oni przybędą z Saby, zaofiarują złoto i kadzidło, nucąc radośnie hymny na cześć Pana. (Iz 60,3-6) Nadzieje Izraela bywały nie tylko lokalne ale także uniwersalne. Jednak, gdy się okazało, że po powrocie z wygnania do Palestyny Żydzi nadal żyli przeważnie w podległości obcym imperiom: perskiemu, greckiemu czy rzymskiemu, wtedy ich pragnienia coraz bardziej kierowały się ku Mesjaszowi – wyzwoli­cielowi od zależności politycznych. I gdy jedni mieszkańcy Jerozolimy wiwatowali Jezusowi z palmami w rękach, inni bali się, że sprowokuje gniew okupanta.

Jezus Mesjaszem także pogan. Oto dlaczego Jezus, nauczając w miastach Palestyny, wyraźnie unikał wszelkich posunięć, które mogłyby sprowadzić na Niego posądzenie o działania polityczne. W swej misji religijnej skupiał się na Żydach, a oni nazywali go swoim Rabbi, to znaczy Nauczycielem, gdy tymczasem poganie – Grecy, Rzymianie i inni nie wyznający religii Żydów mieli do Jezusa stosunek pełen dystansu. Unikali bliższego kontaktu w obawie, że jako gorliwy Żyd będzie się obawiał rytualnej nieczystości. Święty Jan odnotowuje, że nawet prozelici greccy chcąc tylko ujrzeć Jezusa szukali pośrednictwa apostołów. (J 12,21) A jednak Jezus nie unikał pogan jak inni Żydzi. Czasem nawet wyprawiał się na ich tereny - w okolice Tyru, Sydonu, Dekapolu, czy Gerazy. Tam rozmawiał z innowiercami i czynił dla nich cuda. Uzdrowił córeczkę syro-fenicjanki, sługę rzymskiego setnika czy opętanego z Gerazy, żyjącego na cmentarzu, w pobliżu pastwisk, gdzie hodowano świnie - zwierzęta nieczyste (Mk 5,12). Pan Jezus nie tylko nie stronił od innowierców, ale w Samarii rozmawiał długo z pogardzaną przez Żydów samarytanką i to jej, nie Żydom, zapowiedział nadejście nowego kultu Boga: w Duchu i w Prawdzie. (J 4,23)

Rozumiejąc, że misja Jezusa wykracza poza Żydów, że umarł On na Krzyżu, by odkupić cały świat, apostołowie i Matka Najświętsza odnaleźli we wspomnieniach z Jego dzieciństwa pewne wydarzenie, którego dokładnego przebiegu nie znamy, ale jego sens dydaktyczny jest zrozumiały i mocny.  Otóż, krótko po narodzinach Jezusa w Betlejem, przybyli tam Mędrcy ze Wschodu, pogańscy astrologowie obserwujący gwiazdy i wierzący w ich związek z losami ludzi. Wierząc, że każdy król ma swoją gwiazdę, która wschodzi przy jego narodzeniu a spada po śmierci, doszukali się na niebie nowej gwiazdy narodzonego Króla Żydowskiego. Wobec wszechobecnego panowania Rzymu wydarzenie to było tak niezwykłe, że wyruszyli, by Króla odnaleźć i oddać Mu pokłon. I oni bowiem poczuli się Jego poddanymi. Ta pielgrzymka mędrców pogańskich do Jezusa wyraźnie korespondowała z przytoczoną zapowiedzią proroka Izajasza: I pójdą narody do twego światła, królowie do blasku twego wschodu. (Iz 60,3) Przybycie Mędrców stało się znakiem tego, że także poganie są spragnieni Mesjasza i gotowi na wielkie poświęcenie, długą drogę, by Go odnaleźć i uznać za swojego. Jest to świadectwo o tym, że poganie także bardzo potrzebują wybawienia od grzechów i Boga, który będzie ich kochał. Jest to świadectwo też o tym, że poganom bardzo, może bardziej niż Żydom, zależy na Mesjaszu.

I tak było w czasach apostolskich. Grecy i Rzymianie gremialnie przyjmowali naukę apostołów, przede wszystkim od św. Pawła, który zapisał: teraz została objawiona przez Ducha świętym Jego apostołom i prorokom [tajemnica], że poganie już są współdziedzicami i współczłonkami Ciała, i współuczestnikami obietnicy w Chrystusie Jezusie przez Ewangelię. (Ef 3,6) A dziś? A nam? Dziś może się wydawać, że wielu odstąpił ów zapał Mędrców, że już nam nie zależy na Bogu tak jak im. A jeżeli nam zależy, to czy nie bardziej zwracamy uwagę na zewnętrzne przejawy kultu, na instytucję, niż na Pana Jezusa? A przecież oni szli nie do świątyni, ale do Niemowlęcia zrodzonego małym Betlejem. Czy jest w nas ów zapał Mędrców, by osobiście spotkać się z Jezusem? Czy tak jak oni ochoczo podejmujemy wysiłek, by Go spotkać? Wielu z nas dziś uważa, że nie warto szukać Boga, skoro tak trudna jest wierność, miłość i modlitwa, więc rezygnują. A przecież Mędrcy przybyli z daleka, przybyli w obce środowisko. Zabrali bogate dary, narażali się, wypytywali, nie zważali na trud, a wszystko po to, by okazać miłość Królowi, którego jeszcze nie znali, który był maleńki i niepozorny. Ale oni wierzyli, że to Dziecię jest Królem, ich Królem i, że po pewnym czasie to się okaże wszystkim. Ich pogańska wiara w gwiazdy wskazywała im Jezusa i oni się jej trzymali, a trzymając się jej bynajmniej się nie zawiedli.        

Wiara pogan i Duch Św. wpływający na ich serca. Choć poganie byli daleko od poznania prawdy o Bogu, choć ich wiara była w gruncie rzeczy skromna, to jednak Bóg sprawił, że i ona przywiodła ich do poznania Prawdy. I nie tylko wiara przywiodła ich do Boga, ale spotkanie z Bogiem wpłynęło dogłębnie na ich życie. Najpierw dla swojej wiary ponieśli wielki trud i ten trud stał się Bogu miły. Ofiarowali złoto, kadzidło i mirrę, które Bóg przyjął, a nawet zapowiedział przez Izajasza. Włożyli wielki wysiłek w wyprawę, ale przede wszystkim Bóg pokierował nimi, by dotarli na miejsce. Znakiem Bożego prowadzenia była gwiazda, którą widzieli cały czas przed sobą. Jest ona znakiem Boga, który oświetla drogę i prowadzi. Jest to znak Ducha Świętego, wymieniany często także w Apokalipsie. W opowieści o Mędrcach gwiazda jest znakiem tego, że Duch Święty działa także poprzez ich gwiazdy, w które oni wierzyli. Duch Święty działa także w ich sercach i ich wierzeniach. Gwiazda jest znakiem, że pogańska wiara, może także doprowadzić do prawdziwego Boga, jeśli zstąpi w nią Duch Boży, a człowiek będzie na tego Ducha otwarty. Dlatego w świecie współczesnym dalekim od chrześcijaństwa bądźmy pewni – także możliwa jest interwencja Ducha Świętego i nawet ci, co Ducha nie znają mogą być pewni, że On ich zna i dotrze do nich. I to się stanie.

Mędrcy byli spragnieni Króla Żydowskiego, a Duch Święty doprowadził ich do Niego, a potem towarzyszył im w powrotnej drodze, by nie wpadli w pułapkę Heroda i nie dali się zmanipulować. Wspaniałe są słowa ewangelisty Łukasza, kiedy pisze, że Mędrcy spotkawszy Jezusa zostali wyposażeni w moc Bożą i tak zmieniło się ich życie, że inną drogą udali się z powrotem do swojego kraju. (Mt 1,12) Inną niż w pierwszą stronę, już dobrą bo Bożą.

dk. Jan

  

 

 

 

 

 

NOWY ROK 2022

Boża Rodzicielka.

W dniu Nowego Roku obchodzimy uroczystość Matki Bożej - Najświętszej Bożej Rodzicielki. Matka Boża jest Kimś wyjątkowym. Gdyby ktoś chciał stworzyć wizerunek odzwierciedlający stopnie godności wśród świętych Osób w Niebie, to należałoby stworzyć pionowy tryptyk. Najwyżej stoi Pan Jezus – Bóg-człowiek. Najniżej mieszkają wszyscy święci. Jednak Matce Najświętszej należy przyznać miejsce nie ze świętymi, ale nad Nimi, w środku tryptyku. I trzeba podkreślić, że owe trzy poziomy nie są przeszkodą w relacji między tymi Osobami. Przeciwnie wszystkie One są połączone jedną, ogromną miłością jednoczącego Je Ducha Świętego. A jednak mimo tego Jezus jest Głową świętych a Maryja ma wśród nich  godność wyjątkową. Ta godność to wybranie przez Boga, aby dać ludzkości Jezusa i aby Jezus przychodzący do nas na świat, narodził się z Niej. Dlatego Maryja jest dla nas tak ważna. Jej ważność dla nas powiększa jeszcze fakt, że Pan Jezus z Krzyża, w krytycznym momencie swego życia, powierzył nas opiece Matki Bożej, a Ją samą dał nam jako bardzo bliską osobę – naszą prawdziwą Matkę. Dlatego każdy rok rozpoczynamy zawsze od uczczenia Matki Jezusa i naszej Matki, od powierzenia się Jej pod opiekę. Nasz związek z Maryją ma głęboki sens i wyjątkową wartość. Postaramy się to dalej wyjaśnić.

Co zatem wyjątkowego wydarzyło się w życiu Matki Bożej, że jest Ona tak cennym klejnotem, którym zostaliśmy obdarowani przez Pana Jezusa razem z darem Odkupienia? Otóż wydarzeniem, które wszystko to wyjaśnia było Zwiastowanie. W tym dniu do Maryi przyszedł Anioł Gabriel, aby Jej ogłosić:  Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego ocieni Cię, dlatego Święte, które się narodzi będzie nazwane Synem Bożym (Łk 1,35). Co powiedział Anioł, to miało się za chwilę w Niej dokonać, gdy tylko zgodzi się na udział w Bożym dziele. Kiedy Maryja zgodziła się i otworzyła na Ducha Świętego, wtedy On napełnił Ją, dokonał cudu poczęcia w Niej Jezusa i trwale zamieszkał w Obojgu. Teraz, od dnia Zwiastowania żyją w ciele dwie Osoby posiadające pełnię Bożego Ducha: Jezus, Syn Boży, Bóg-człowiek i Zbawiciel świata oraz Maryja - Jego Matka. Od tego dnia jest na świecie miejsce, gdzie Bóg przez Ducha Świętego przebywa osobiście. Duch Święty jest w Nim i jest w Niej. Po co? Po to, byśmy i my Go od Nich otrzymali. By Duch został wylany na nas, gdy po zmartwychwstaniu Jezusa będziemy już dziećmi Bożymi gotowymi Go przyjąć.

Dzieci Boże.

Kiedy Pan Jezus umarł na Krzyżu a potem zmartwychwstał, zdjął z nas przeszkodę uniemożliwiającą życie wieczne z Bogiem w Niebie. Każdy, kto uwierzy w Jezusa jako Zbawiciela zostaje uwolniony z niewoli grzechu i ma przystęp do Boga jako Jego dziecko. Dziecko Boże staje się bliskie Bogu, jak każde dziecko ludzkie jest bliskie ojcu i matce. Tę bliskość z Bogiem sprawia w nas Duch Święty, który mieszka w naszych sercach, podobnie jak najpierw zamieszkał w Jezusie i Matce Bożej. Dzięki dziełu Jezusa i wylaniu na nas Ducha Świętego staliśmy się dziećmi Bożymi, a będąc dziećmi Bożymi mamy możliwość wyjątkowo bliskiej relacji z Bogiem. Św. Paweł podkreśla sprawioną przez Ducha Świętego różnicę miedzy dzieckiem Bożym, a Bożym niewolnikiem:  Na dowód tego, że jesteście synami, Bóg zesłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: Abba, Ojcze! A zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli Bożej (Ga 4,6-7). Niestety, wielu z nas mało korzysta ze swojego dziecięctwa z Bogiem. Wielu nadal czuje się niewolnikiem, nie mając poczucia i umiejętności życia w bliskości z Bogiem. Mamy do Boga stosunek pełen obaw, dystansu i zamiast spotykać się z Nim w ufności i miłości dziecka do rodziców, zatrzymujemy się na sztywnych ceremoniach. Ktoś powie, że Bóg jest Najwyższy i niestosowne byłoby spoufalanie się z Nim. A jednak Ten Najwyższy ma w nas swoje dzieci i chce, byśmy widzieli w Nim ojca i kochali Go jak ojca, a nie tylko wpatrywali się w Niego jak we Władcę. Nasza sytuacja jest bowiem specyficzna – jesteśmy dziećmi Najwyższego i to może być dla nas  trudne. A jednak właśnie po to mamy Ducha Świętego, by formował nas do tej wyjątkowej relacji. Wystarczy przywołać Ducha Świętego, który przecież nie jest daleko od nas, ale mieszka w nas – Bożych dzieciach, by z Nim zwrócić się do Boga Abba – Tatusiu. My jednak bardzo często żyjemy jak niewolnicy Boga. Boimy się Go, unikamy Go, mamy niechętny, pozbawiony zrozumienia stosunek do Niego, nie mieści nam się w głowie, że z Bogiem można być w bliskości a nie tylko kłaniać się Mu. Zaiste będziemy zakłopotani, gdy kiedyś, po drugiej stronie naszego życia, zobaczymy Jego otwartość, kiedy On rzuci się nam na szyję, jak ojciec synowi marnotrawnemu, który jak my zmarnotrawił miłość.

W chwilach trudnych.

Świadomość, że jesteśmy dziećmi Bożymi, nie niewolnikami, jest nam niezbędna zwłaszcza w chwilach trudnych, w obliczu niebezpieczeństw, chorób, pozornego braku perspektyw. W takim czasie potrzebujemy, by ktoś okazał nam miłość, gdy nikt nam jej nie okazuje. Gdy nie mamy już rodziców, gdy źle się układa w naszych małżeństwach, albo lękamy się o swoje życie. Czy wierzymy, że Bóg naprawdę może być Kimś nam najbliższym, Kimś kto potrafi kochać jak nikt z ludzi i potrafi zastąpić nam wszystkie braki miłości, zrekompensować każdy ciężar życia? Bóg przychodzi do nas z wielką miłością, lecz napotyka często postawę niewolnika, nie dziecka, postawę rezerwy, dystansu, postawę dla której obca jest myśli, że On mieszka w naszych sercach, że jest blisko nas w domu, w pracy, a nie tylko w kościele. Chodzi więc, aby zwłaszcza w chwilach trudnych ożywiać swoje dziecięctwo wobec Boga, aby przypominać sobie o Jego żywej obecności przy nas. Przewodnikiem w tym ożywianiu dziecięctwa, a wyzbywaniu się poczucia niewolnictwa jest Matka Boże. Ona nigdy, ani przez chwilę, nie była niewolnikiem. Zawsze była dzieckiem Boga w zażyłej miłości z Duchem Świętym mieszkającym w Niej. Dlatego Ona może nam pokazać, jak żyć jako dziecko Boże. Do Niej warto zwracać się zwłaszcza w chwilach najtrudniejszych. Na te chwile właśnie można polecić dwie wskazówki.

Dwie wskazówki.

Pierwsza wskazówka to: Gdy w sercu ciąży Ci kamień - lęku, zwątpienia, oddalenia od Boga, to znak, że osacza Cię działanie zła. Wtedy zwracaj się do Matki Bożej. Proś Ją o Ducha Świętego. Poddawaj się Jej błogosławieństwu. Powierzaj się Jej, bo Ona jest potężna, gdyż ma Ducha Świętego w sercu.

A druga wskazówka to: Gdy w sercu ciąży Ci kamień - lęku, zwątpienia, poczucia oddalenia od Boga, to znak, że osacza Cię działanie zła. Wtedy wołaj – BÓG JEST WE MNIE! Właśnie tak. To wołanie pozwoli Ci uświadomić sobie, że jesteś dzieckiem Bożym i Duch Boży w Tobie mieszka. Dzięki temu wołaniu Duch Święty odepchnie od Ciebie złego. Słowa te zadziałają jak egzorcyzm, pozwolą Ci odczuć, że Bóg jest w Tobie, że jest w nas, że jest w Kościele. On naprawdę jest z nami, jak zapowiada proroctwo o Emmanuelu (Iz 7,14), bo został nam dany przez zmartwychwstałego Jezusa, a potem, na przestrzeni historii Kościoła, jest wylewany także przez Matkę Najświętszą.

diakon Jan

poniedziałek, 3 stycznia 2022

MATKA BOŻA ŁASKI PEŁNA

Stworzenie a Duch Boży. Wszystko w świecie i w naszych sercach zaczyna się od stworzenia. A całe stworzenie zaczyna się od działania Ducha Świętego. Księga Rodzaju ukazuje początek wszelkiego działania stwórczego Boga od Ducha Świętego: Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię. Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem: ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch Boży unosił się nad wodami (Rdz 1,1-2). Również nasze życie zaczyna się od wlania w nas Ducha, jak jest powiedziane:  wtedy to Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą (Rdz 2,7). Tchnienie to oddech, to ruach, to Duch, którego Bóg przelał z Siebie w nas, jakby tchnął swój oddech prosto w nasze usta. Tak Księga Rodzaju maluje podstawy naszej egzystencji, u których stoi Duch Święty. Zatem świat, w chwili swego narodzenia, najpierw zetknął się z Bożym Duchem i to On – Duch jest światu najbliższy. Jest On sprawcą stworzenia i, co więcej, stworzenie istnieje i żyje dzięki temu, że Duch przyszedłszy do nas już w nas pozostaje – mieszka. Gdyby choćby na chwilę Duch wycofał się ze świata, świat rozpadłby się i przestał istnieć. Duch podtrzymuje wszystko przy życiu. Z tego właśnie względu jest nam niezbędny - potrzebujemy Go jak powietrza.

Grzech. Ale po stworzeniu przyszedł grzech i wtedy życie Boże w nas, które miało być życiem wiecznym, zostało podkopane. A jednak po grzechu Duch nie odszedł od stworzenia całkowicie, bo wtedy zginęłoby ono nieodwracalnie. Przez grzech Duch został tylko ograniczony w swym działaniu na ziemi. Idąc za autorami prehistorii biblijnej widzimy, że, gdy człowiek stracił raj i drzewo życia, czyli niekończące się życie, wtedy tchnienie Boże – Duch pozostaje w nim tylko na pewien czas. Potem  człowiek powraca do prochu, z którego został wzięty czyli umiera. Pan rzekł: Nie może pozostawać duch mój w człowieku na zawsze, gdyż człowiek jest istotą cielesną; niechaj więc żyje tylko sto dwadzieścia lat (Rdz 6,3). Można więc powiedzieć, że przez grzech człowiek ograniczył działanie Ducha Świętego w sobie i ograniczył swoje życie do doczesności. Utracił szansę na życie wieczne. Oczywiście do tej utraty ostatecznie nie doszło, ale tylko dzięki Bogu, który przez śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa pokonał grzech, przywrócił ludziom dziecięctwo Boże i z powrotem otworzył dla nich niebo. A jednak póki ludzie grzeszą i działa w świecie zło, Duch nadal jest ograniczany w swoim działaniu na ziemi, a stopień Jego działania zależy od naszej współpracy z Chrystusem. Mimo tego ograniczenia, co należy podkreślić, nawet u ludzi nie korzystających z Chrystusowego Odkupienia Duch Święty w jakimś w stopniu trwa i dzięki temu trwa ich życie. Należy przypuszczać, że nawet ci ludzie, którzy wybierają potępienie i w nim będą żyli, będą mieli nadal jakiś udział w Duchu, choć będzie On w nich bardzo ograniczony w działaniu. Bo gdyby opuścił ich całkowicie Duch przestaliby żyć.

Matka Boża. Matka Boża jest wyjątkowym stworzeniem Bożym i Duch Święty odgrywa w Jej życiu szczególną rolę. To właśnie Jej chcemy poświęcić niniejszy tekst. Matka Boża ma pełnię tych darów, jakie stworzenie miało od początku i nie powinno utracić. Ona otrzymała życie i Ducha Świętego nieograniczonego w swym działaniu, ponieważ była wolna od grzechu pierworodnego i nie popełniała grzechów osobistych. Dlatego jako jedyna z ludzi miała niekończące się życie i utrzymała je odchodząc z tego świata - nie jak ludzie, którzy umierają i ich ciało ulega rozkładowi. Ona jakby zasnęła, a jej ciało zostało przemienione w chwalebne i zabrane do nieba. Jej stan nazywa anioł Gabriel pełnią łaski (Łk 1,28). Anioł mówił też do Niej – Pan z Tobą, to znaczy, że w Niej w pełni spełniło się proroctwo Izajasza o Bogu żyjącym z nami w czasach mesjańskich. W Niej właśnie zamieszkał Bóg w całej pełni swojego Ducha. Jest to, używając dzisiejszego języka, stan łaski uświęcającej i niczym nieograniczone działanie Ducha w sercu. Maryja jest już w doczesności całkowicie zjednoczona z Bogiem i zachowuje to wyjątkowe zjednoczenie na całą wieczność. Obecnie w niebie jest tylko dwoje ludzi żyjących już w ciele chwalebnym i cieszących się pełnią zbawienia: Jezus człowiek i Syn Boży – zatem będący Kimś zupełnie wyjątkowym i mającym godność Boską, przewyższającą Matkę Najświętszą. Po Nim zaś jest Ona – pełna łaski, która otrzymała w darze wrodzoną czystość serca i pełnię Ducha ze względu na swoje powołanie jako Matki Boga. Nikt z ludzi, choćby bardzo świętych, nie dorównuje tym Dwojgu, nawet apostołowie, co nie znaczy, że ludzie nie mogą być, podobnie jak Maryja, zjednoczeni z Bogiem, co przecież dla wszystkich zapowiadał Izajasz nazywając Mesjasza Emmanuelem czyli Bogiem z nami (Iz 7,14). Bóg bowiem jest Pełnią Miłości, ale też ludzi chce po oczyszczeniu w pełni obdarować Sobą. Jezus służy nam, byśmy  zostali doprowadzeni do tego celu, a Matka Najświętsza służy Synowi, by dzieło Ojca, dla którego Jezus umarł zostało wykonane do końca. To jest misja Matki Najświętszej -  przez tę misję prowadzi Ją Duch Boży – sprawca wszystkiego we wszystkich.

Misja Matki Najświętszej. Matka Najświętsza znalazła łaskę u Boga (Łk 1, 30), by dostąpić zaszczytu wypełnienia powierzonej Jej misji Matki Zbawiciela. Została do tego wybrana i na to wybranie się zgodziła. Dla tej sprawy zstąpił na Nią Duch Święty, a Ona Go przyjęła, bo Duch Święty może działać tylko, jeśli człowiek Go przyjmie i pozwoli Mu. Maryja przyjęła Go bez zastrzeżeń, choć oznaczało to dla niej wyjątkowy trud i cierpienie przy Chrystusie.  Każda misja ludzka, na przykład prorocka,  wypełniana dla Boga jest dziełem Ducha i wymaga przyjęcia. Jezus również przyjął misję wzięcia na siebie naszych grzechów i poświęcenia życia dla ich zgładzenia. Przyjęcie to nastąpiło nad Jordanem, podczas janowego chrztu, gdy zstąpił na Niego Duch namaszczając Go na tę misję. Duch Boży namaszczał wszystkich ludzi posyłanych do spełnienia Bożej misji, co widoczne było już w Starym Testamencie, kiedy namaszczał proroków, królów i innych ludzi wybieranych przez Boga dla różnych celów. Jednak cel, dla którego Bóg wybrał Maryję, był jedyny i wyjątkowy. Dlatego zstąpienie Ducha na Nią jest też wyjątkowe. Spróbujmy to wyjaśnić.

Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego ocieni Cię (Łk 1,35). Przyjście Anioła do człowieka oznacza zawsze w Biblii potężne działanie mocy Bożej. Gabriel jest wysłannikiem prowadzącym stworzenie przez etapy Bożego dzieła. Gabriel stoi w raju z połyskującym mieczem, przychodzi do Maryi w dniu Zwiastowania i pojawi się przy końcu czasów. On to zapowiada i inicjuje wylanie Ducha na Matkę Bożą, a w Niej na Jezusa. Od tego wylania Ducha tych Dwoje posiada pełnię Ducha, który sprawia  poczęcie Jezusa, a potem żyje w Obojgu, by od Nich przelać się na ludzi po ich odkupieniu. Gdybyśmy mieli zapytać, jaki jest główny cel dokonanego przez Jezusa dzieła, odpowiedź brzmi – uwolnienie nas z niewoli grzechu (czyli otwarcie nieba), a potem wylanie na nas Ducha Świętego, by doprowadził do końca dzieło naszego wejścia do domu Ojca. Duch bowiem  rozprzestrzenia po świecie i ugruntowuje ludzką wiarę, prowadzi ich oczyszczenie (z grzechów i ich skutków - wad, złych skłonności) oraz uczy miłości. Bogu chodzi zatem o przywrócenie ludziom Ducha, którego mieli u początku.

Po zmartwychwstaniu Chrystusa Duch Święty wylewa się na świat, jednak dzieje się to etapami. Najpierw, w dniu Pięćdziesiątnicy, Duch spływa na Apostołów. Potem przez Apostołów i ich następców jest udzielany ludziom przyjmującym wiarę w Zbawiciela. Jednak na tym nie koniec wylewania się Ducha na świat, a Matka Boża też ma odegrać w tym dziele Ducha swoją rolę, ponieważ po Jezusie Ona jest druga, która nosi w sercu Pełnię Ducha i moc Najwyższego. Oto dlaczego rola Matki Najświętszej jest w Kościele tak wyjątkowa. Kiedy zwracamy się do Niej, Ona może prosić Jezusa jako Orędowniczka, przez wzgląd na relację Matki i Syna. Jednak nie tylko może Maryja. Ona ma znacznie więcej do wykonania. Nosi Ducha Bożego w sercu i może zwracać się wprost do Niego i posyłać Go nam. My też potrafimy modlić się za kogoś i wylewać na niego Ducha, a wtedy jest to nasza prośba do Ducha, by  działał. A Duch chętnie działa, bo jak pamiętacie, Jezus zapewnił: Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, to o ileż bardziej Ojciec z nieba udzieli Ducha Świętego tym, którzy Go proszą (Łk 11,13). Duch jest najchętniej udzielanym nam przez Boga darem. On jest darem nam najpotrzebniejszym, w odróżnieniu od różnych zachcianek, które często przedstawiamy Bogu w modlitwie. Jeżeli my możemy być dawcami Ducha to jaką Dawczynią Ducha jest Ona, najmocniejsza po Jezusie Jego posiadaczka.

Mieszkanie Ducha.  Duch Święty Mieszka w Ojcu i Synu, ale gdy chce rozszerzyć się na stworzenie, wtedy zstępuje i zamieszkuje w nim. Gdy stworzenie grzeszy, nie pozwala w pełni mieszkać w sobie Duchowi. Gdy nadchodzi pełnia czasów dopiero Matka Najświętsza w pełni otwiera się na Ducha, a On zamieszkuje w Niej i w Jezusie – Synu Bożym i człowieku. Po wykonaniu dzieła Odkupienia Jezus wraz z Ojcem wylewają Ducha na tych, którzy wierzą i zamieszkuje w nich. Jednak nie jest to jeszcze całkowite spełnienie proroctwa Joela – wyleję Ducha Mego na wszelkie ciało (Jl 3,1). Dopiero zaczyna się czas Kościoła i Duch Święty powoli rozlewa się wśród ludzi przez ich wiarę, przyjmowanie sakramentów i modlitwę. Jednak, im bliżej kresu czasów, tym bardziej intensyfikuje się zło, a Kościół jest hamowany w swym działaniu. Wtedy Bóg interweniuje dokonując drugiego etapu wylania Ducha, który dopiero teraz spływa na wszelkie ciało i cały świat.

Ale czy Duch może dotrzeć do wszystkich ludzi, także niewierzących, albo inaczej wierzących? Owszem, ponieważ świat został przez Niego stworzony i pieczęć Ducha jest na każdej istocie stworzonej. Może On dotrzeć i poruszyć serca święte oraz grzeszne, choć każde inaczej. W tym wylaniu Ducha uczestniczy też Matka Najświętsza, bo Ona ma pełnię Ducha. Jej wizerunek w pełni Ducha ukazuje obecnie coraz popularniejsza ikona – Pneumatofora. Maryja działała w Kościele na przestrzeni wieków w wielu objawieniach, a w ostatnich wiekach szczególnie mocno. Wynika to z wyjątkowego pragnienia Boga, by przed końcem czasów dotrzeć do wszystkich i, jeśli to możliwe, zbawić wszystkich. Czasy obecne, Kościoła słabnącego i wymagającego oczyszczenia, są czasami szczególnego działania Ducha, już nie tylko przez Kościół, ale i osobiście przez jego ikonę - Maryję. Natomiast u kresu czasów Duch Święty znów będzie działał przez Jezusa dla nawrócenia najzagorzalszych grzeszników, jak powiedziano w Apokalipsie, w słowie o plagach (Ap 6-20). Obecnie żyjemy w czasach wyjątkowego działania Ducha Świętego i Maryi posługującej Jego mocą dla nawrócenia Kościoła i zebrania świętych. Dlatego niektórzy mężowie Boży - między innymi bł. Stefan Kardynał Wyszyński, obdarzeni duchem proroczym zapowiadali, że zwycięstwo nadejdzie przez Maryję. Ona jest Łaski Pełna, a Duch Święty mieszka w Niej i działa przez Nią dla nas. I to jest powód naszej radosnej nadziei.

Dk. Jan