SŁOWO O POSŁUDZE KAPŁAŃSKIEJ I DIAKOŃSKIEJ


 

 

O BŁOGOSŁAWIEŃSTWIE



Czy myślicie, że moje sakramenty najświętsze wyrażają pod postacią znaków jakieś prawdy o Mnie? Nie, one kryją Mnie za tymi znakami, ponieważ bez tych znaków nie moglibyście Mnie doświadczyć. Kiedy udzielacie chrztu, to Ja udzielam chrztu. Kiedy wylewacie Ducha w sakramencie bierzmowania, to Ja wylewam Ducha. Ja staję się człowiekiem, umieram na Krzyżu i zmartwychwstaję, kiedy wy sprawujecie waszą Eucharystię. Ale ona najpierw była moja. To Ja wam ją dałem. Była najpierw moją wdzięcznością Ojcu, że znalazł taki sposób, by otworzyć Niebo ludziom podobnym do Mnie. Ojciec otworzył Niebo wam, a moja miłość do was i także Jego miłość, spełniła się. Ona odniosła zwycięstwo, bo Ja, Syn Boży, zapragnąłem być człowiekiem i jako człowiek kochać was, ludzi, moje oblubienice. Nie żałowałem na to Krwi mojej i osiągnąłem to. To nie Ojciec żądał ode Mnie Krwi, to Ja chciałem uczynić wszystko, byście byli ze Mną, moi umiłowani.  Ale wy nie chcecie być ze Mną, nie doceniacie tego, nie jesteście przekonani, że to jest najwyższe dobro i szczęście wasze - być ze Mną, żyć ze Mną, kochać Mnie i być kochanym przeze Mnie. To Mnie boli, że nie doceniacie tego, ale Ja i tak was kocham i o was walczę. Walczę moim poświeceniem, boleścią moich ran. I kiedy tylko mogę wlewam w was Ducha i błogosławię was, byście byli nasyceni Mną i ze Mną przebywali w Ojcu. 


Ale, aby to się stało, w Kościele i przez Kościół, stale posyłam ku wam Ducha jak rzekę, jak promień światła. Kiedy was błogosławię, posyłam ku wam strumienie Łaski, promienie Ducha. Znacie je już. One trysnęły z mego boku na Kalwarii. Potem ukazałem je wam w wizerunku mego miłosierdzia, przez moją umiłowaną Faustynę. Ale te strumienie Łaski, promienie Ducha posyłam też do was w każdym błogosławieństwie. 


Kapłani moi, kiedy błogosławicie dzieci moje, wtedy Ja wysyłam do nich moc mego Ducha, aby bił od was i docierał z mocą moją do każdego mojego dziecka. Dlatego chcę wam uświadomić, dzieci, że to nie wszystko jedno, jak błogosławicie. Błogosławcie świadomie, tak by Duch bił od was i docierał do mojego dziecka, które błogosławicie. Niech to wyrażają wasze oczy, ręce, cała postawa ciała i serca. Błogosławcie całym sobą, nie tylko ręką wykonującą starannie znak krzyża. Chcecie, bym działał przez was - oddajcie Mi do dyspozycji całego siebie, napięcie waszych serc, zaangażowanie, miłość do człowieka, którego błogosławicie. 


A wy jak błogosławicie, kiedy Ja chcę błogosławić i posyłać Ducha do moich dzieci zza zasłony Eucharystii? Z mojego Chleba bije prawdziwa moc Ducha, jak z latarni. Zobaczcie to. Wyobraźcie sobie, że trzymacie w dłoniach nie monstrancję, a reflektor i jego światło skierujcie prosto na ludzi. Boli Mnie, kiedy błogosławicie wykonując staranny znak krzyża ale ponad głowami ludzi. Popatrzcie, gdzie oni są i skierujcie mego Ducha prosto do nich. Moje światło utrzymajcie przez chwilę, niech ono poświeci na nich. Nie posyłajcie go w pustą przestrzeń. Pochylcie moją latarnię Ducha ku ludziom, nie świećcie poza nimi.


Czasem też podejdźcie do ludzi i błogosławcie ich indywidualnie. Wtedy pozwólcie, by moje dzieci, jeśli chcą, dotknęły Mnie i ucałowały. Pragnę mieć osobistą relację z każdym z nich. Nie relację odległą i zimną. Dzieci!

dk Jan








O DUCHOWOŚCI I CHARYZMACIE DIAKONÓW STAŁYCH

Czasy apostolskie. Krótko po śmierci i zmartwychwstaniu Pana Jezusa, około 30 r n.e., gdy dzięki nauczaniu Apostołów, którym przewodniczył Piotr i Jan, wierni kościoła jerozolimskiego zaczęli prędko rosnąć w liczbę, pojawiła się potrzeba pomocy dla Dwunastu. Początkowo wszystkim zajmowali się tylko oni: odprawiali modlitwy, wykonywali misję głoszenia Słowa Żydom, a w pierwszy dzień tygodnia (w niedzielę) nauczali po domach i sprawowali Łamanie Chleba wobec ochrzczonych. Oni także udzielali chrztu i wkładali ręce dla wylania Ducha, oni organizowali pomoc potrzebującym, zbierając od zamożniejszych i rozdając biednym. Braterska miłość wymagała dzielenia się dobrami, a zbiórka i rozdawnictwo - sporego nakładu pracy. Zdarzało się, że rozdawnictwo powodowało niesnaski, dlatego Apostołowie wybrali sobie wkrótce siedmiu mężczyzn do pomocy. Zaczęto nazywać ich diakonami, gdyż diakonos po grecku znaczy sługa. Pisze o tym św. Łukasz w Dziejach Apostolskich 6, 1-6: Gdy liczba uczniów wzrastała, zaczęli helleniści szemrać przeciwko Hebrajczykom, że przy codziennym rozdawaniu jałmużny zaniedbywano ich wdowy. Nie jest rzeczą słuszną, abyśmy zaniedbali słowo Boże, a obsługiwali stoły powiedziało Dwunastu, zwoławszy wszystkich uczniów. Upatrzcie zatem, bracia, siedmiu mężów spośród siebie, cieszących się dobrą sławą, pełnych Ducha i mądrości. Im zlecimy to zadanie. My zaś oddamy się wyłącznie modlitwie i posłudze słowa. Spodobały się te słowa wszystkim zebranym i wybrali Szczepana, męża pełnego wiary i Ducha Świętego, oraz Filipa, Prochora, Nikanora, Tymona, Parmenasa i Mikołaja, prozelitę z Antiochii. Przedstawili ich Apostołom, którzy, modląc się, położyli na nich ręce.

Tak poznajemy pierwszych siedmiu diakonów Kościoła, z których najwięcej wiemy o św. Szczepanie, pierwszym męczenniku. Miał on wielką odwagę, okazał się niezłomnym obrońcą wiary wobec Sanhedrynu i w końcu oddał życie ok. r. 33 ukamienowany przez stronników Szawła. Umierał z przekonaniem, że zmartwychwstały Pan jest Bogiem i zasiada po prawicy Ojca. Jego święto Kościół obchodzi 26 grudnia. Drugim, dużo późniejszym diakonem-męczennikiem jest pochodzący z Hiszpanii św. Wawrzyniec. Został zamęczony na rozżarzonym ruszcie w Rzymie 10 sierpnia 258 r. W tym czasie ścięto też mieczem kilku innych rzymskich diakonów wraz z papieżem Sykstusem. Dzień 10 sierpnia jest świętem na pamiątkę św. Wawrzyńca i bywa uważany za święto diakonów. O Wawrzyńcu wiemy niewiele, dużo lepiej znamy Szczepana, bo Dzieje Apostolskie ukazują jego charyzmat głoszenia Słowa i piętnowania zła. Św. Łukasz przedstawił go jako człowieka tak pełnego Ducha, że nawet nieprzyjaźni Żydzi zauważyli emanujący z niego pokój Boży: A wszyscy, którzy zasiadali w Sanhedrynie, przyglądali się mu uważnie i zobaczyli twarz jego, podobną do oblicza anioła (Dz 6,15). Św. Szczepan posiadał głęboką więź z Bogiem i był mocny w Duchu. Obu diakonów-męczenników warto traktować jako patronów i wzory dla współczesnych diakonów.

Przymioty diakonów według nauczania Apostołów. Posługa diakona należała do ważnych w gminach św. Pawła. Paweł rysuje Kościół jako Ciało Chrystusa, a każda cząstka tego Ciała ma ważne dla całego Kościoła dary Ducha. Pisząc w Rz 12,4-8 o tych darach, wymienia począwszy od najważniejszych: dar proroctwa, dar diakonatu, dar nauczania i dar wychowywania, a potem dodaje, że prorokowanie powinno być zgodne z wiarą, rozdawanie darów - szczodre, kierowanie - gorliwe, a pomaganie - ochocze. Dar proroctwa jest posługą głoszenia Słowa Bożego w imieniu Chrystusa, a dar diakonatu – posługą służenia ludziom dobrami - też w imieniu Chrystusa. Diakon ma więc do wypełnienia ważną misję, a biorąc pod uwagę przykład Szczepana, może mieć udział także w darze proroctwa. Pisząc do Filipian Paweł wymienia wśród odpowiedzialnych ze gminę biskupów i diakonów. Te dwie grupy dźwigały wspólnie odpowiedzialność za gminę (Flp 1,1). Dlatego w Pierwszym liście do Tymoteusza 3,2-13 Paweł, mówiąc o przymiotach biskupów i diakonów daje bardzo podobne listy cnót: dobra opinia u ludzi, sprawdzenie się jako głowa rodziny, nie nadużywanie alkoholu, prostota serca, uczciwość, brak chciwości, życie wiarą i czyste sumienie. Od biskupów wymaga dodatkowo umiejęt­ności nauczania i dojrzałości w latach. Patrząc na Szczepana widzimy jeszcze inne, specjalne zalety ducha: miłość nieprzyjaciół, gotowość modlitwy za nich (Dz 7,59-60) i głębokie życie duchowe ubogacone darami duchowego widzenia rzeczywistości Bożej - Jezusa w chwale Ojca. Ten obraz dany Szczepanowi w chwili śmierci jest szczególnie cenny, gdy rozważamy duchowość diakonów. Wrócimy do niego w dalszym ciągu.

Czasy współczesne. Instytucja diakona zanikła w Kościele przed wiekiem IX, chciano ją przywrócić na Soborze Trydenckim, ale ostatecznie przywrócił ją dopiero Sobór Watykański II zapisami w Konstytucji dogmatycznej o Kościele oraz w Dekrecie o misyjnej działalności Kościoła. Ustalono, że diakonat to najniższy z trzech stopni święceń za biskupem i prezbiterem. Ustalono też, że oprócz diakonatu przejściowego przed święceniami prezbiteratu będą ustanowieni diakoni stali, których nie będzie obowiązywała bezżenność. Sobór wskazał, że do prawdziwie diakońskich charyzmatów będzie należało głoszenie Słowa, kierowanie w imieniu proboszcza rozproszonymi wspólnotami chrześcijań­skimi oraz działal­ność społeczna i charytatywna. Konkretne charyzmaty diakonów muszą zależeć od konkretnej sytuacji Kościoła, jednak istnieją pewne typowe przymioty duchowości diakona, który na stosownie do ich posiadania powinien odczytywać swoje powołanie.

Charyzmaty diakonów. Z apostolskiego namaszczenia diakoni byli najpierw sługami potrze­bujących i dlatego niezbędne im były takie charyzmaty jak miłość i współczucie dla biednych, chorych, niepełnosprawnych, potrzebujących i bezdomnych, i dobrze jest, gdy mają oni w życiu doświadczenie niesienia właśnie takiej pomocy. To ich powołanie jest naśladowaniem Chrystusa, który stał się sługą wszystkich i jako sługa umywał nogi Apostołom oraz umierał na Krzyżu wraz z nizinami społecznymi, a nie od miecza, jak rzymianie. Doświadczenie służenia ludziom, wrażliwość na ich potrzeby i wręcz zamiłowanie do niesienia im pomocy powinno więc być jednym ze znaków, po których rozpoznajemy powołanie do stałego diakonatu.

Po drugie stali diakoni, tak samo jak prezbiterzy i biskupi potrzebują w pełnieniu swych zadań wielkiej gorliwości. W każdej posłudze najważniejsze jest to, żeby, jak pisze św. Jan w Apokalipsie, uczeń Chrystusa był gorący, nigdy letni. Wymaga to nieustającej, wielkiej modlitwy przez całe życie, stałego karmienia się Słowem Bożym i gorliwego pragnienia, wręcz wewnętrznej potrzeby posługiwa­nia dla Chrystusa, nie dla siebie, ani, broń Boże, dla własnych korzyści i przyjemności. Gorliwości kapłańskiej służy prawdziwe przebywanie wśród ludzi i obcowanie z nimi, a nie ucieczka przed nimi we własne, ciasne środowiska. Diakonat, podobnie jak wyższe stopnie święceń, potrzebuje prawdziwych rekolekcji w ciszy, medytacji, kontemplacji, a nie tylko lekkich dni skupienia. Dla wszystkich poszukujących rozwoju otworem stoją szkoły życia duchowego: ignacjańska, karmelitańska, dominikańska z ich drogami medytacji, kontemplacji, modlitwy Jezusowej, Lectio Divina. Jednak wszystko to są jedynie drogi, a cel jest jeden – osobiste spotkanie i poznanie Pana Jezusa zmartwych­wstałego. Przywiązanie do Niego jest źródłem przemiany i gorliwości, a kto poznał Jezusa, nie tylko poczytał o Nim, ten staje się zupełnie innym, nowym człowiekiem.

Diakona formuje nie tylko modlitwa, nie tylko samo wykonywanie posługi dla ludzi. Formuje ich też posiadanie rodziny, konieczność utrzymywania jej i praca zawodowa. Musi on sam, właśnie w oparciu o relację z Jezusem wypracować własny styl i sposób dzielenia swojego czasu między posługę, pracę, rodzinę i odpoczynek. Jeśli odkryje stałe życie modlitwy i Duch Boży przeniknie wszystkie obszary jego życia, godzenie ich stanie się znacznie prostsze. Oczywiście łatwiej jest diakonowi, jeżeli jego praca i jego żona są bliżej Kościoła i jego instytucji. Żona diakona i cała jego rodzina może mu bardzo pomóc, jeżeli umie docenić wartość tego, czemu on służy i rozumie, że powołanie ogranicza w sposób nieunikniony dyspozycyjność dla rodziny. Także przełożeni w Kościele mogą bardzo diakonom pomóc jeżeli rozumieją, że nie mogą oni być tak dyspozycyjni dla nich jak kapłani ze względu na obowiązki natury świeckiej i jeżeli delikatnie, i roztropnie dysponują czasem diakonów, nie nakładając na nich zbędnych ciężarów.

W praktyce formacja diakonów, po okresie przygotowania, jest w dużym stopniu w ich własnych rękach i jest to z jednej strony trudne i wymagające dojrzałości, a z drugiej jest ogromną szansą ich rozwoju w wolności, jakiej nie daje ani życie kapłańskie, ani zakonne. Pan Jezus posługuje się takimi osobami coraz chętniej, ponieważ one najpełniej i najelastyczniej otwierają się na Niego i na ludzi. Jednym z istotnych powodów spadku powołań do prezbiteratu, a wzrostu - do diakonatu stałego, jest oprócz sekularyzacji świata i konsumpcjonizmu właśnie to, że zmienił się duch współczesnego człowieka. Człowiek stał się bardziej indywidualistą, szukającym niezależności, zwłaszcza że praca w dużych firmach coraz bardziej ogranicza i kontroluje człowieka. Najambitniejsi młodzi ludzie, dyna­miczni i kreatywni starają się o własną działalność, aby nie mieć nad sobą szefów. Istnieje tu pewna analogia do Kościoła, w którym wielu współczesnych odczuwa wielką instytucję o trudnym stylu kontaktu i przełożeństwa. Diakoni stali żyjący na pograniczu dwóch światów - świeckiego i kościelnego mają doświadczenie wielkiej różnicy między tymi dwoma światami i świadomość trudności ich dopasowania. To doświadczenie jest też ich charyzmatem, który może bardzo ubogacić Kościół i być jakby buforem wzajemnego ścierania i godzenia dość jednostronnych doświadczeń zarówno świata jak i hierarchii kościelnej.

Duchowy wkład diakona w liturgię. Diakon jest sługą Słowa, ma ważny udział w liturgii i przepisy liturgiczne wyraźnie to precyzują, dając diakonom pierwszeństwo przed prezbiterami i biskupami w wygłaszaniu słowa Ewangelii. Diakon uosabia Chrystusa nauczającego, którego Słowo ma moc Ducha Świętego. Dlatego diakon ma charyzmat działania z mocą w imieniu Chrystusa. Dlatego jest on powołany do przekazywania mocy Ducha w Kościele i właściwym mu charyzmatem jest też działanie w mocy Ducha poza liturgią. Diakon jest na swoim miejscu, gdy stara się o charyzmaty Ducha i otrzymuje je do posługi we wspólnotach charyzmatycznych. Wielkim pragnieniem Ducha w obecnych czasach jest odnowa nie tylko wspólnot ale i parafii. Ta odnowa w Kościele nie jest jeszcze powszechna, ale nadchodzą czasy, kiedy wyraźnie rozpoczyna się nowe, intensywne działanie Ducha Świętego wobec Kościoła.

Na tym nie kończą się charyzmaty diakonów we Mszy św. W liturgii Eucharystii diakon jest powołany do pomocy prezbiterowi, który ma za zadanie uobecnić ofiarę Chrystusa. Pomoc diakońska jest pomocą w uobecnianiu ofiary Chrystusa, a nie w czynnościach ministranckich. Diakon przygo­towuje nie chleb i wino, ale to, co te znaki oznaczają. Potem klęka i wydaje się niepotrzebny, ale po chwili znów ma za zadanie pomóc kapłanowi – podnosi z nim Chrystusa do Ojca w chwili Doksologii – Przez Chrystusa… Tobie Boże, Ojcze Wszechmogący… . Diakon pomaga prezbiterowi fizycznie i duchowo uobecnić ofiarę Chrystusa.

Ofiara ta zaczyna się od przygotowania darów, a darami tymi są nie chleb i wino, ale to, co oznaczają – obciążoną grzechem świata rzeczywistość naszego życia, którą Pan Jezus wziął na Siebie. Diakon przygotowuje dla ludzi to, w co oni złożą potem swoje ofiary, aby Pan Jezus przemienił je w Sobie i zabrał do Ojca. To zabranie do Ojca jest uobecnione na koniec Modlitwy Eucharystycznej, kiedy wszyscy składający ofiarę wyznają Ojcu w Doksologii, że zawdzięczają ją Chrystusowi i tylko Jemu. W tym momencie umarły, a oto już zmartwychwstały Chrystus – Bóg w Ciele, odchodzi do Ojca i na znak tego kapłan podnosi Go do góry. I w tę czynność oddawania Chrystusa Ojcu włączono diakonów ku ich wielkiemu szczęściu. Diakon może się poczuć, że jest pomocnikiem prezbitera, by z nim uobecniać składanie ofiary i złożyć też na ręce Chrystusa własną ofiarę.

Kiedy diakon i kapłan podnoszą Chrystusa do Ojca można przywołać duchowe przeżycie Szczepana, który nim umarł, zobaczył Niebo otwarte i Ojca u ich wrót. Ojciec już przyjął do Nieba Jezusa, a teraz zaraz przyjmie Jego – Szczepana a także nas niegodnych. Niebo otwarte jest darem dla wszystkich ludzi, ale diakon z kapłanem mogą go sakramentalnie przeżyć, a nawet duchowo zobaczyć, jeżeli otrzymają taki dar Ducha. Ten dar wznoszenia oczu do nieba i oglądania jego otwartych wrót niech będzie upragnieniem i nadzieją każdego diakona i prezbitera, i umocnieniem ich powołania. Niech wtedy właśnie zobaczą, że ich posługa ma najwyższą wartość i sens. I oby to odkrycie pozwoliło im nigdy nie wątpić, ale trwać w posłudze, dzięki umacnianiu przez Ducha ich charyzmatów.
dk Jan

Brak komentarzy: