piątek, 31 marca 2023

JA JESTEM ZMARTWYCHWSTANIEM I ŻYCIEM - Rekolekcje 5 - Las Bielański

Dwa cele Jezusa. Czy wiecie, po co Pan Jezus przyszedł do nas na ziemię? Przyszedł dla dokonania dwóch dzieł: usprawiedliwienia nas i dania nam Ducha, by w nas zamieszkał. To są dwa jakże klarowne cele, jakie Ojciec postawił przed Jezusem. On usprawiedliwia - to znaczy przebacza grzech, który, choć jest faktem, odtąd nie będzie stanowił przeszkody w naszym przyjściu do domu Ojca. I daje Ducha – by prowadził nas i oczyszczał. To podwójne dzieło Jezusa widać w przypowieści o ojcu i dwóch synach. To, że syn marnotrawny jest usprawiedliwiony widać, bo ojciec nie pamięta mu już zmarnowania majątku i ucieczki z domu, ale czeka i gotowy jest go przyjąć. A to, że w sercu syna działa Duch widać w tym, że w oddaleniu narasta w nim ból, cierpienie z powodu grzechów, wracanie myślami do ojca i chęć powrotu. Syn przeżywa drogę oczyszczenia i w końcu gotowy jest ze skruchą stanąć przed ojcem. Ta przemiana stała się w nim owocem oczyszczającego dzieła Ducha. Właśnie dla przebaczenia i obdarowania nas Duchem Jezus przelał Krew. Reszta należy do nas, synów marnotrawnych – wsłuchanie się w Ducha w sercu, poddanie się Mu i podjęcie decyzji powrotu.

Duch. Poddanie się Duchowi, który w nas mieszka, choć my niekoniecznie Go słuchamy, jest sprawą kluczową. Bo Jezus otworzył nam dom Ojca, czyli życie wieczne i to nie byle jakie, ale wieczne życie z Bogiem w miłosnej bliskości. Polega ono na tym, że mamy zamieszkać z Bogiem jako ci sami ludzie, co teraz żyjący w doczesności, z tą różnicą, że bez grzechu, z którego zostaliśmy usprawiedliwieni i oczyszczeni. A skoro w życiu wiecznym mamy być dalej sobą, tylko w sposób czystszy i doskonalszy, zatem tam mamy także żyć w ciele, tylko czystszym i doskonalszym, bo nieśmiertelnym. Dlaczego jest to możliwe? Ponieważ skutki grzechu zostały zmazane przez Jezusa i Jezus zmartwychwstał w ciele chwalebnym przeto i my mamy przygotowane zmartwychwstanie w ciałach podobnych do Jego ciała. To wszystko będzie właśnie dziełem mieszkającego w nas Ducha Świętego, jak pisze św. Paweł: A jeżeli mieszka w was Duch Tego, który Jezusa wskrzesił z martwych, to Ten, co wskrzesił Chrystusa Jezusa z martwych, przywróci do życia wasze śmiertelne ciała mocą mieszkającego w was Ducha. (Rz 8, 11)

Ezechiel. Wydarzenie zmartwychwstania ludzi zapowiada już prorok Ezechiel i mówi o nim w specjalny sposób. Łączy bowiem fakt powrotu do życia w ciele (jakby wyjścia z grobu) z powrotem do kraju Izraela. Oba dzieła dokonują się za sprawą Ducha. «Oto otwieram wasze groby i wydobywam was z grobów, ludu mój, i wiodę was do kraju Izraela, i poznacie, że Ja jestem Pan, gdy wasze groby otworzę i z grobów was wydobędę, ludu mój. Udzielę wam mego ducha, byście ożyli, i powiodę was do kraju waszego, i poznacie, że Ja, Pan, to powiedziałem i wykonam ». (Ez 37,12-14) A więc powrót do życia – nasze zmartwychwstanie, ma być wspólnotowe i do tego w ciele. Jest ono tożsame z ocaleniem i poprowadzeniem do ziemi obiecanej, a w świetle Nowego Testamentu do życia w domu Boga. Zatem już według zapowiedzi starotestamentalnych, a co dopiero według nauki Jezusa, my też czekamy na czasy mesjańskie czyli ostateczne. Wtedy nastąpi wspólne zmartwychwstanie i wejście w ciele do domu Boga. Obietnica czasów ostatecznych jest nie tylko obietnicą ostatecznego oczyszczenia i wspólnego życia z Bogiem, ale także obietnicą życia z Bogiem w zmartwychwstałym ludzkim ciele. Jest to ciało podobne do ciała Zmartwychwstałego czy też Matki Najświętszej.

Jezus i czasy ostateczne. Dawcą tej mocy Boga, nie tylko uzdrawiającej chorych, ale nade wszystko przywracającej do życia umarłych, jest Jezus. On napełnia Duchem Świętym i wraz z Ojcem daje życie. To, że Jezus jest zmartwychwstaniem i życiem, jak powiedział do Marty opłakującej Łazarza, że da ludziom życie wieczne z Bogiem, to objawi się dopiero, kiedy Jezus zmartwych­wstanie po śmierci na Krzyżu. Ale, że Jezus jest Panem życia, to pokaże On wcześniej wskrzeszając Łazarza. Zwróci się wtedy do Ojca, pośle Ducha i jako Jeden Bóg w Trójcy dotknie martwego człowieka, by na powrót ożył. Nie będzie się spieszył do Betanii, poczeka aż Łazarz umrze, by dokonać znaku, który zapowie zmartwychwstanie. Uczyni to na oczach wielu, nieopodal Jerozolimy, a w rozmowie z siostrami Łazarza poruszy wszystkie newralgiczne tematy dotyczące ludzkiego życia i śmierci. Zwróci uwagę na słabą ludzką wiarę, na łzy przekonania o nieodwracalności śmierci, na powątpiewanie, że On może przywracać życie. Jezus podkreśla, że jeśli nawet, jak Marta, wierzymy, że zmartwychwstaniemy w czasach ostatecznych, to i tak nas to niewiele pociesza. «Wiem, że powstanie z martwych w czasie zmartwychwstania w dniu ostatecznym». Czasy ostateczne wydają się nam tak dalekie i nieprzekonujące.

Bo czy w każdej Mszy św. nie powtarzamy po konsekracji – wierzymy w śmierć Twoją Panie Jezu, wyznajemy Twoje zmartwychwstanie i oczekujemy Twego przyjścia w chwale. A więc mamy nadzieję czasów ostatecznych na języku, jak owe siostry, a i tak niewiele nas ona pociesza. A Jezus wskrzesił Łazarza, dokonał wstrząsającego znaku właśnie po to, by ludzie poczuli, jak Dawca Życia jest blisko nas, jak nas porusza, jakie mocne rzeczy zapowiada. Zapowiada takie rzeczy, że naprawdę warto pragnąć czasów ostatecznych, kiedy wszyscy doświadczymy znacznie więcej niż Łazarz. «Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, to choćby umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?» - Jezus pyta Martę, Marię i nas. Czy słyszymy to pytanie w sercu?

 

A więc jak na nie reagujemy? Marta mówi: «Tak, Panie! Ja mocno wierzę, że Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat», ale boi się wierzyć we wszystkie tego mesjaństwa konsekwencje, w szczególności w życie, które Mesjasz daje. A ludzie dalej płaczą i myślą, że przy grobach można tylko płakać. Wszyscy powątpiewają, a dziś zwątpienie w życie wieczne staje się coraz powszechniejsze. A jednak mamy pewność życia wiecznego, życia z Bogiem i to w ciele. Jezus naprawdę stoi przed nami i mówi, że On jest dawcą życia. On da je nam przez Ducha w czasie ostatecznym, w czasie, który jest bliski, nie odległy. Działająca pośród nas moc Ducha jest silna i konkretna, nie słaba i wątpliwa. A my wszyscy? Czyż nie chcemy żyć wiecznie? Podobnie jak teraz - w ciele, tylko po nowemu, piękniej i czyściej, i z dużo większą miłością w sercu. Czyż nie chcemy tego? Czy aby na pewno świat wie, co robi, jeśli o życie wieczne i powszechne zmartwychwstanie nie dba? 

dk Jan   

 

 

 

 

 

 

 

 

sobota, 25 marca 2023

JEZUS PROWADZI JAK ABRAHAM – Rekolekcje 2 - Las Bielański

Jezus. Św. Paweł umie pisać syntetycznie. W jednym zdaniu potrafi ująć całą głębię Bożego dzieła, którym żyje. By to odczytać pójdźmy jego tropem. Najpierw Apostoł zachęca swego umiłowanego ucznia, Tymoteusza, by nie cofał się przed cierpieniem, ale wziął udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii mocą Bożą! (2Tm 1,8). Służąc Ewangelii i głosząc ją nieuniknione jest znoszenie trudów i przeciwności, gdyż Ewangelia i jej duch stoi w zdecydowanej sprzeczności z duchem świata. Dlatego Paweł umacnia Tymoteusza, zapewniając, że w znoszeniu tych trudów i przeciwności towarzyszy człowiekowi zawsze i bezwarunkowo moc Boża. Dlatego Ewangelii i jej Dawcy można zaufać. Dawca jej bowiem - Bóg Ojciec - wybawił nas i wezwał świętym powołaniem. Uczynił to przede wszystkim nie na podstawie naszych czynów i to jest prawda, którą tak trudno nam przyjąć i jeszcze sobie wcale nie przyswoiliśmy. Bowiem nie czynami zasługujemy na święte powołanie do życia wiecznego, ale mamy je na podstawie daru Boga, wynikającego z Jego postanowienia i łaski. Ta łaska czyli miłość Boga została dana nam przez Chrystusa Jezusa a stało się to dlatego, że zostało postanowione przez Boga i to od zawsze, przed wiecznymi czasami (2Tm 1,9). Oto jest owa ogromna i wspaniała wola kochającego nas Ojca, który chce nas zbawić i mieć blisko przy Siebie w wieczności. Czy nam nie wstyd, że czasem myślimy o Ojcu jako o surowym Bogu, którego dopiero Jezus musi przebłagać. Czy rozumiemy że wola Ojca i Jego Syna jednym jest w miłości? Ta miłość Ojca ukazana zaś została nam teraz przez pojawienie się naszego Zbawiciela, Chrystusa Jezusa. Ojciec posłał Go do nas na ziemię i Jezus pojawił się wśród nas jako Zbawiciel, który uwolnił nas od konsekwencji grzechów i przez to w nas zniweczył śmierć. Śmierć wieczna, czyli potępienie w szponach złego ducha, przestało nam zagrażać, a przeciwnie otrzymaliśmy życie wieczne i nieśmiertelność. W jaki sposób je otrzymaliśmy? W taki, że życie wieczne i nieśmiertelność otworzyły się przed nami, jeśli doczesność będziemy przeżywać w świetle, które zostało na nas rzucone. (2Tm 1.10) To światło jest owocem Ewangelii – śmierci i zmartwychwstania Chrystusa i oznacza nie co innego jak Ducha Świętego, który został nam dany.  Oto jak syntetycznie została ujęta najważniejsza dla nas prawda, że do życia wiecznego idziemy dzięki odkupieniu Jezusa i oświetleniu naszego życia przez Ducha Świętego. To jest dar Boży dla wszystkich ludzi – najpierw ich Odkupienie, a potem życie mocą Ducha Świętego.

Zły. Oba te dary wysłużył dla nas Jezus.  On jest jak Abraham, któremu Bóg nakazał opuścić rodzinną Chaldeję i poprowadzić rodzinę do innej krainy, wskazanej przez Boga. Rodzina Abrahama musi odbyć długą drogę, na której on jest jej przewodnikiem. Gdy dojdą do ziemi obiecanej przez Boga, Abraham będzie dla rodziny i jej potomków błogosławieństwem. Tak protoplasta Ludu Izraela staje się zapowiedzią Jezusa - protoplasty innego Ludu, dla którego Jezus dokonał o wiele więcej niż Abraham dla swojego - zwyciężył dla niego śmierć i rzucił światło Ducha na jego życie, to znaczy dał mu Ducha, dzięki któremu będziemy mogli mieć życie wieczne.

Słaba wiara. Jezus przygotował dla nas życie wieczne, ale jest ono dostępne ludziom dopiero po stoczeniu walki na śmierć i życie ze złym duchem, który nauczony doświadczeniem Starego Testamentu miał nadzieję, że uda mu się pociągnąć człowieka do potępienia. Tak jednak się nie stało. Jezus na Krzyżu zwyciężył złego i jego dzieło – śmierć, zmartwychwstał i objawił się żywy. Od dnia zmartwychwstania ludzie są stale oświetlani mocą Ducha Świętego, który prowadzi nas do życia wiecznego. Jednak w to życie wieczne wielu z nas bardzo trudno uwierzyć, tak jak rodzinie Abrahama w realność odległego Kanaanu. Tak jak Apostołom w zwycięstwo Boga po hańbiącej śmierci Jezusa na Krzyżu. Tak jak i nam dziś, kiedy słuchamy wiadomości o szerzącym się złu, kiedy chodzimy po cmentarzach, patrzymy upływający czas, walące się nagrobki i myślimy sobie, że obietnice Boże jak nie nadeszły tak nie nadchodzą, choć zło panoszy się coraz silniej.

Tabor. Jednak Jezus, znając słabą wiarę apostołów i naszą, dał nam wszystkim doświadczenie Taboru. Na czym polega to doświadczenie? Na tym, że Jezus niejako demonstruje ludziom jak to przeżywa się życie wieczne. Pokazuje, że ono rzeczywiście jest i że światłość Ducha Świętego działa realnie na ludzi.  Jaskrawa szata Jezusa, jasność wokół Niego i błogość w sercach apostołów pokazuje, jak się przeżywa życie wieczne. Jezus pokazuje, jak od Niego bije duchowa jasność i jak w tej jasności On jest Istotą najpiękniejszą i najwspanialszą, a spotkanie z Nim daje nam poczucie bezgranicznego szczęścia. Jezus pokazuje, że nie jest to coś wymyślonego, ale realność. Jak mógł to przeżywać Piotr, Jan i Jakub, tak samo jest ono prawdziwym udziałem świętych. Już święci Starego Testamentu, Mojżesz i Eliasz, reprezentant Prawa i proroków naprawdę żyją, mogą rozmawiać z Bogiem i być słyszalni w sercach ludzi w doczesności. Nie jest to wydumana wizja, ale autentyczne przeżycie tych, co są blisko Boga i Bóg chce im coś z życia wiecznego pokazać. Ba, nawet sam Bóg Ojciec daje się w tym spotkaniu z życiem wiecznym słyszeć i mówi, by słuchać Jezusa, który jest naszym przewodnikiem do życia wiecznego, tak jak dla Izraela był Abraham. Przeżycie Przemienienia na Taborze ukazuje apostołom i nam, że życie wieczne już jest w Jezusie i na nas czeka, bo jest Jezus, który nas do tego życia prowadzi.

Podsumowanie. I tylko jeden warunek musi być najpierw spełniony - Jezus musi najpierw umrzeć za nasze grzechy na Krzyżu, a potem my musimy pójść za Nim, a nie wątpić i nie żyć tak, jakby ani Jego, ani życia wiecznego nie było. Bo ono JEST i nawet dziś żyją ludzie przeniknięci Duchem, którzy jego zadatków doświadczają. A Jezus przez zmartwychwstanie otwiera nam do tego życia drzwi – tylko że ludzie nie wierzą, a zły duch robi wszystko, by ich uwagę odwracać od największego dobra jakie Bóg przygotował dla nas. On odwraca naszą uwagę od życia wiecznego błyskotkami zachęcając tylko do życia doczesnego i czyniąc doczesność naszą tak trudną, byśmy nie mieli głowy myśleć o wieczności. Amen.   

Dk Jan

sobota, 18 marca 2023

GDY SIĘ BUNTUJEMY - REKOLEKCJE 3 LAS BIELAŃSKI

Nasza buntowniczość. Całe zgromadzenie Izraelitów wyruszyło z pustyni Sin. Rozbili obóz w Refidim, gdzie lud nie miał wody do picia. I kłócił się lud z Mojżeszem, mówiąc: Daj nam wody do picia! Mojżesz odpowiedział im: Czemu kłócicie się ze mną? I czemu Pana wystawiacie na próbę? (Wj 17,1-2) Najważniejsze wydarzenie w dziejach Narodu Wybranego - wyjście z Egiptu i wędrówka do ziemi Kanaan to jeden z wielu epizodów biblijnych, w których spotykają się dwie potężne sprzeczności - Bóg mocny, Opiekun i Przewodnik Izraela z jednej strony, a z drugiej słabi ludzie, ich wędrówka przez pustkowia pełna przeciwności, zagrożeń, cierpień i trudów. I chociaż celem Boga jest pokonać te trudy, to jednak, nim się to stanie, na Izrael spada wiele nieuniknionego cierpienia. I często się powtarza taki bolesny scenariusz – ludzie cierpią i mają to za złe Bogu i Jego prorokom, a Bóg ratuje ich w końcu z opresji. Jednak ratunek zawsze przychodzi dopiero po jakimś czasie, a więc Boże zbawienie na razie nie przekreśla całkowicie ludzkiego cierpienia.

Ta kolej rzeczy pokazuje, że cierpienie jest złem, a Bóg ma moc je pokonać. Zatem powinniśmy położyć nadzieję w Nim. Jednak z drugiej strony Bóg działa jakby z opóźnieniem, dopuszcza czas walki, kiedy to, czego On nie aprobuje, na razie się jednak dzieje. Tym samym Bóg pozwala na ludzki kryzys, trudny do zniesienia dla nas czas przejściowy, który czasem człowiek ma za złe Bogu, a nawet dopuszcza się buntu przeciw Niemu i Jego prorokom. Ten Boży dopust bardzo trudno nam zrozumieć, praktycznie nie jesteśmy w stanie.

Bóg trudny do pojęcia. Dlaczego więc Bóg działa w taki sposób, ryzykując ludzką złość a nawet bunt przeciw Sobie. W Refidim głodni i spragnieni ludzie wylewali na Boga i Mojżesza swe rozgoryczenie, które wydawało się zagrażać nawet powodzeniu całego Boskiego planu. Czy po to wyprowadziłeś nas z Egiptu, aby nas, nasze dzieci i nasze bydło wydać na śmierć z pragnienia? (Wj 17,3). Izraelici są na granicy wytrzymałości i atakują nawet swój wielki autorytet - Mojżesza, którego uważali za świętego i ogromnie dużo mu zawdzięczali. Teraz nagle gotowi są niemal go zabić. Mojżesz wołał wtedy do Pana, mówiąc: Co mam uczynić z tym ludem? Niewiele brakuje, a ukamienują mnie! (Wj 17,4)

A jednak Bóg potrafił zapanować nad tą sytuacją, choć Izrael nie widział z niej wyjścia. Tak jest i dziś. Często nie widzimy wyjścia z naszych impasów, jesteśmy pełni pesymizmu, a jednak Bóg wie, co należy uczynić. Oto Ja stanę przed tobą na skale, na Horebie. Uderzysz w skałę, a wypłynie z niej woda, i lud zaspokoi swe pragnienie (Wj 17,6). Bóg wie i to czyni, tylko nasze zaufanie jest słabe jak kiedyś tak i dziś. Denerwujemy się, gdy czekamy na ratunek i złościmy się, bo nie rozumiemy, dlaczego musimy czekać. Pytamy więc, czy Pan jest rzeczywiście wśród nas, czy też nie? (Wj 17,7)

Walka ze złem i cierpienie jest nieuniknione, i nie sposób po ludzku wytłumaczyć, dlaczego one są. Czemu Bóg napina cięciwę prawie do granic wytrzymałości? Czemu nie uważa, że powinien oszczędzić nam tego napięcia? Ba, nawet dopuszcza, że ludzie czynią zło, zbuntują się, grzeszą, i dopiero po jakimś czasie odpowiada na ten grzech i bunt. Co więcej Boża odpowiedź zawsze jest jakaś wyjątkowa i nieoczekiwana. I cierpienie nasze nie jest ani Jego zemstą, ani karą. On po prostu ze złem świata postępuje zupełnie inaczej niż my. Kiedy Mojżesz drży o swoje życie, a Izraelici umierają z głodu i pragnienia, wtedy Bóg daje wodę ze skały. Najpierw pokazuje fakt grzechu i jego bolesne skutki – cierpienie i śmierć, a dopiero potem objawia, że jest Zbawicielem i interweniuje. Najpierw Sam umiera w bólu na Krzyżu, a potem dopiero zmartwychwstaje w światłości. Te wydarzenia dzieli okres trzech dni. Bóg dopuszcza zawsze jakieś trzy.   

Kwestia pokory. W dawniejszych czasach ludzie bardziej gotowi byli zgodzić się z faktem, że są grzesznikami i powinni z pokorą przyjmować cierpienie choć nie jest ono represją Boga ale konsekwencją zła na świecie. A dziś pokora gdzieś się światu zagubiła. Nawet jeśli czynią zło, nie troszczą się o innych ani siebie, hołdują wygodzie i przyjemnościom, uważają, że cierpieć nie powinni, że cierpienie się nie godzi. Taki kaleki świat im się nie podoba i albo obwiniają o niego Boga, albo buntują się i odrzucają Go jak Izrael w Refidim. I tylko Hiob a po nim Pan Jezus przyjmują cierpienie z pokorą, choć mają pewność, że na cierpienie nie zasługują. To jest właśnie postawa Jezusa, na którą my zdobyć się nie umiemy. Ona to sprawia, że Bóg daje wodę ze skały - wodę żywą – Ducha Bożego i zmartwychwstanie.

Dar Ducha w kryzysie. Bóg w chwili, kiedy czekanie na Jego odpowiedź dochodzi do apogeum, kiedy ludzie zdają się tracić cierpliwość i zaufanie, wtedy właśnie daje wodę ze skały - wodę żywą ze studni w Sychar, gdzie Jezus czeka na samarytankę. Bóg daje Ducha w trudzie zmagania, a Duch daje siłę do dalszego wędrowania przez pustynię i dźwigania różnych ciężarów. On to umacnia nas na pustyni  i pokonuje w nas kryzys niewiary oraz braku miłości. I po to właśnie przychodzi Jezus. Najpierw, by przekonać świat o grzechu, że jednak on jest w ludzkich sercach i że Bóg nasze serca od grzechu uwolnił - przebaczył i sprawił, że grzech nie będzie już przeszkodą w naszym zbawieniu. Trzeba tylko przyjąć pomocną rękę Jezusa. I po drugie, Jezus przyszedł, by wylać na ludzi Ducha, zwłaszcza wtedy, gdy zło tak bardzo im doskwiera, że gotowi są się go odrzec. Tak Bóg działa w mocy Ducha, w sytuacjach kryzysowych. Działał w dniu Pięćdziesiątnicy, działał późniejszej w historii, w czasach podupadania Kościoła (jak na przykład przez św. Franciszka) i tak samo będzie teraz, kiedy świat znowu masowo pogrąża się w złu.

To Duch Święty daje moc pokonywania grzechu i oczyszczenia ludzi. On buduje w nich pokój z Bogiem i sprawia, że nie będą już pragnąć na wieki. Duch, jak to wyjaśnia Jezus samarytance, uczy ludzkość być prawdziwym czcicielem Boga właśnie w Sobie oraz w Prawdzie o Jezusie – Zbawicielu i Synu Bożym. Wreszcie Duch daje ludziom ostatecznie życie wieczne, prowadzi do tego życia – dlatego Jezus zapowiada, że kto Go pije, nie będzie już pragnął na wieki.

Doczesność czy wieczność? A jednak mamy ogromną trudność, by tego życia wiecznego rzeczywiście zapragnąć, by je przyjąć i nim się ucieszyć. Zbyt głęboko mamy wryte w serca pierworodne skoncentrowanie się na doczesności. Ewangelista Jan pokazuje to w charakterystycznym nieporozumieniu między Jezusem a samarytanką. Jezus zapowiada, że ona czerpiąc wodę Ducha nie będzie już pragnęła, a ona odpowiada – daj mi tej wody bym już nie musiała przychodzić do tej studni i czerpać. On zapowiada  dar na życie wieczne, ona chce, by Jezus i Duch Boży dali jej dary doczesne. I tak jest zawsze. To jest choroba naszych serc, z powodu której lekceważymy duchowe dary Boże, a walczymy o dobra doczesne. O nie stale prosimy Boga i sami o nie się staramy. A życie wieczne? W młodości wydaje się nam ono jakże odległe, a w starości już nie mamy siły i trzeźwości umysłu, by o nim myśleć, o nie zabiegać i do niego dążyć. Tak to zły duch rozgrywa chytrze nasze życie, które mamy przecież tylko jedno.

Dk. Jan  

sobota, 4 marca 2023

PODSTĘPNOŚĆ ZŁA – rekolekcje wielkopostne 1 – Las Bielański

Duch. Bóg stworzył nas istotami żywymi, które żyją tylko dzięki temu, że otrzymały od Boga tchnienie. Bez tego tchnienia jesteśmy martwi. Autor opisu stworzenia w Księdze Rodzaju zobrazował tę prawdę pisząc, że człowiek jest jakby ulepiony z prochu ziemi – z gliny i ożywiony za pomocą tchnienia. To tchnienie, po hebrajsku ruah, znaczy wiatr albo oddech, który przecież jest oznaką życia, ale znaczy też duch, a w szczególności Duch Boży, w Nowym Testamencie - Duch Święty. Tak z nauki obu Testamentów wyłania się nauka o człowieku, że jest żywy, żyje życiem doczesnym, a także wiecznym, kiedy mieszka w nim i działa Duch Święty. Podobny obraz ukazuje Psalm 1, gdzie człowiek jest porównany do rośliny, która żyje, jest zielona i kwitnąca, gdy ma dostęp do wody. Bez wody usycha i ginie. Woda jest tu również obrazem Ducha Świętego. Gdy Jezus nas odkupił, po swoim zmartwychwstaniu wylał na nas Ducha i tak przywrócił nam to, co utraciliśmy w Raju. Tam Bóg zamierzył dla nas życie podobne do Swojego i dał nam Ducha, byśmy Go mieli i Nim oddychali jak powietrzem, i Nim poili się jak wodą. Oznacza to, że Bóg i Jego Duch jest nam NIEZBĘDNY. Potrzebujemy żyć razem z Nim i wtedy jak On czynimy dobro i jak On jesteśmy szczęśliwi. Gdybyśmy jednak w jakiś sposób utracili Ducha Bożego lub ograniczyli Mu swobodę działania w naszych sercach, wtedy byłoby to naszą tragedią. Zaczęlibyśmy więdnąć jak roślina i pękać jak naczynie gliniane.

Szatan. Tak właśnie wchodzi w nasze życie działanie złych duchów: szatanów, aniołów, którzy zbuntowali się przeciwko Bogu. Człowiek żyjący z Bogiem jest Jego dzieckiem i ma z Nim głęboką więź. Dlatego, by go zrazić do Boga, szatan używa wielu sprytnych podstępów, o których pisze autor biblijny. Co musi zrobić szatan, by człowiek, który był szczęśliwy z Bogiem, dobrowolnie wyrzekł się swojego szczęścia i to tak, żeby mu się wydawało, że wybiera coś lepszego. Do tego szatan musi być geniuszem kłamstwa i taki on właśnie się nam ukazuje. Gdy człowiek przedstawił szatanowi warunki, jakie postawił mu Bóg - Owoce z drzew tego ogrodu jeść możemy, tylko o owocach z drzewa, które jest w środku ogrodu, Bóg powiedział: Nie wolno wam jeść z niego, a nawet go dotykać, abyście nie pomarli (Rdz 3,2-3) – wówczas szatan fałszywie zinterpretował ich sens kłamiąc w najważniejszych sprawach dotyczących ludzkiego życia.

Po pierwsze powiedział - Na pewno nie umrzecie! (Rdz 3,4), skłamał tak, by na pierwszy rzut oka mogło się nam to wydawać prawdą. Rzeczywiście, do dziś ludziom grzechy zdają się niewinne i nieszkodliwe. A że tylko do czasu? Kto by o tym myślał i się tym przejmował? W istocie sprzeciwiając się Bogu w doczesności umieramy powoli, ale potem jeszcze tracimy życie wieczne. Czy może być coś gorszego?   

Po drugie powiedział - otworzą się wam oczy (Rdz 3,5) Wmawia nam, że przy Bogu nie widzimy rzeczywistości prawdziwie: wydaje się ona nam dobra. Ale to nie jest prawdą, że lepiej zobaczymy rzeczywistość, gdy spojrzymy na nią oczyma danymi przez złego i zaczniemy postępować wbrew Bogu. Rzeczywiście w pierwszej chwili jego sugestie będą się nam wydawały atrakcyjne. Tylko nie powiedział, że ta atrakcyjność buntu przeciw Bogu jest iluzoryczna i będzie trwała krótko. Ostatecznie okaże się tragiczna w skutkach dla nas. 

I po trzecie powiedział - tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło.(Rdz 3,5) Dobro to jest Bóg, a zło to bunt przeciw Bogu. Bóg wszystko zna i wie czym jest dobro i czym jest zło, dlatego według dobra żyje, a zła nie czyni. Natomiast człowiek mógłby, zła w ogóle nie znać i żyć dobrem, ale szatan skusił go do uczynienia zła i w ten sposób do poznania zła i jego skutków. Oszukał go jednak, bo powiedział, że człowiek będzie znał zło jak Bóg, a nie powiedział całej prawdy o złu: że zło sprowadza na człowieka dręczące cierpienie, choroby i śmierć, ponieważ pozbawia go Ducha niczym powietrza i wody, aby człowiek uczyniwszy zło wiądł i dusił się, i nie mógł życia zaczerpnąć ustami. A tego nam szatan nie powiedział i do dziś ludzie nie wierzą w obrzydliwość każdego zła, choć Bóg przez proroków i przez Jezusa próbuje skutki tego kłamstwa w nas wyprostować.

Dobro i zło. Gdy jednak człowiek poznał już zło i nauczył się je czynić, awansował. Stał się bardziej doświadczony i Bóg to zaakceptował. Teraz człowiek będzie miał nowe zadanie: będzie doświadczał zła na innych i na sobie, i Bóg będzie mu je pokazywał, aż człowiek pozna jego odrażający charakter i je znienawidzi. To dlatego, miedzy innymi, przyszedł na świat Syn Boży – Jezus i poddał się złu, byśmy na pokiereszowanym i upodlonym obliczu Jezusa zobaczyli jakim koszmarem jest zło. Byśmy je też poznali na innych ludziach i na swoich grzechach, i byśmy wreszcie tak je znienawidzili, by się od niego odżegnać i przestać je czynić. Dopiero wtedy będziemy znali dobro i zło jak Bóg i będziemy do Niego podobni.

By tak odrzucić zło trzeba wejść w bliskość z Jezusem, bo sami, choć jesteśmy przerażeni skutkami zła, nie potrafimy go pokonać w sobie. Tylko On może dać nam Ducha, którzy nas odmieni. Jak Jezus pokonuje zło, pokazuje opis Jego kuszenia.

Jezus zwycięzca. Po pierwsze Jezus ponosi skutki zła i grzechów ludzkich – ma słabe, podatne na głód ciało. I szatan kusi Go, by postawić na pierwszym miejscu głód i inne sprawy doczesne, a Jezus przyjmuje doczesny głód, a na pierwszym miejscu stawia Boga mówiąc – Nie samym chlebem żyje człowiek lecz wszelkim słowem które wychodzi z ust Bożych. Bo cóż z tego, że człowiek będzie syty, a nawet bogaty, jeśli nie pozna Boga i przez to nie dojdzie do życia wiecznego? Czyż to właśnie nie jest problemem współczesnego bogatego świata?

Po drugie Jezus przychodzi jako Mesjasz według planu Ojca, a nie błędnych przekonań niektórych Żydów i kłamstw szatana. Nie będzie czynił pustych znaków skacząc z narożnika świątyni, ale pójdzie drogą wskazaną przez Ojca – na krzyż i do zmartwychwstania.

I po trzecie, nawet jeśli ludziom wydaje się, że zło ma duży zasięg i siłę, i że ono dominuje nad światem, to jest to tylko nieprawda podsuwana mu przez szatana. On wie, że nie dominuje nad Bogiem, ale ludziom łatwo to kłamstwo wmawia, a oni się boją, że to on zwycięża. Bo ludzie nie wierzą, że Bóg tylko dopuszcza działanie szatana do czasu, by zło przez niego sprowadzane na ziemię było dla ludzi tak obrzydliwe, by się od niego odwracali. To dlatego rozgrywa się wielka walka duchowa ludzkości z szatanem, a jej celem jest to, by zanim Bóg ostatecznie zwycięży, ludzie poznali podstępność i zajadłość zła i się od złego ducha odwrócili. Zaiste jest to walka na śmierć i życie.

Dk Jan