Człowieka udręczonego
złem możemy spotkać tak pośród bliskich, jak i pośród wrogów. Jednak zawsze wolimy,
by Bóg pomagał naszym przyjaciołom. Żydzi z Kafarnaum cenili miejscowego
setnika mimo, że był to Rzymianin. Cenili go, ponieważ znali jako człowieka im
przyjaznego, szanującego ich religię i ich rabinów (Łk 7,1-10). Z tego powodu starszyzna
żydowska z Kafarnaum uważała, że setnik zasługuje na pomoc. Zjawili się u Jezusa i prosili Go
usilnie: Godzien jest, żebyś mu to wyświadczył – mówili – miłuje bowiem nasz
naród i sam zbudował nam synagogę (Łk 7,4-5). Uważali, że setnik
ZASŁUGUJE na pomoc. To było ich myślenie.
A jakie było myślenie
setnika? On, mimo że był żołnierzem wojsk okupacyjnych, nauczył się traktować Żydów
życzliwie i szanować ich religię. Wieść o Jezusie nauczającym z mocą i
czyniącym znaki robiła na nim ogromne wrażenie. A do tego setnik miał fascynującą
mentalność żołnierza. Traktował Jezusa jak dowódcę, który może rozkazywać
żywiołom zdrowia i choroby: Bo i ja,
choć podlegam władzy, mam pod sobą żołnierzy. Mówię temu: Idź! – a idzie;
drugiemu: Przyjdź! – a przychodzi; a mojemu słudze: Zrób to! –
a robi. (Łk 7,8) Taki miał stosunek do Jezusa: przekonanie, że nie
musi przychodzić i że na osobiste odwiedziny nie zasługuje. Szanował prawo
żydowskie mówiące, że Żyd, wchodząc do domu poganina, zaciąga nieczystość
rytualną. Ten Rzymianin czuł się niepewnie w obliczu żydowskiego nauczyciela,
chociaż ogół Rzymian Żydami pogardzał. On jednak UFAŁ Jezusowi i prosił o pomoc
pełen skrupułów, tym bardziej, że nie dla siebie a dla służącego.
Pan Jezus był
zafascynowany jego wiarą: Gdy Jezus to
usłyszał, zadziwił się nad nim, i zwróciwszy się do tłumu, który szedł za
Nim, rzekł: Powiadam wam: Tak wielkiej wiary nie znalazłem nawet
w Izraelu. (Łk 7,9) Była to pokorna wiara pełna dystansu, wiara nie
wchodząca w żadną bliskość z Nauczycielem, wiara podszyta służbowym,
żołnierskim stosunkiem. Mimo fizycznego i duchowego oddalenie od Jezusa, mimo
służbowej rezerwy i w sumie lęku ten człowiek otrzymał dar miłosierdzia. U
setnika widzimy wielkie i pokorne zaufanie, które Jezus stawia za wzór. Potem Kościół
przez całe wieki będzie przypominał pochwałę tej ufności, by ludzie, mimo grzeszności
umieli oczekiwać wielkich darów odmieniających życie. Ostatnie przypomnienie
zapisze św. Faustyna na obrazie miłosierdzia – JEZU UFAM TOBIE.
A jednak nie na ufności kończy
się relacja miedzy Jezusem a nami. Jeżeli człowiek daleki Bogu i zdystansowany do
Niego, traktujący Go trochę jak żołnierz dowódcę, otrzymuje to, o co prosi, to
czy nie więcej otrzyma ten kto, ma ściślejszą i bardziej serdeczną więź z Nim. Następny
etap relacji z Jezusem to relacja owiec z Pasterzem. Sytuację taką opisuje Ewangelia
według św. Jana w rozdziale 10. Pasterz przychodzi do owczarni, wyprowadza
owce, staje na ich czele, a one idą za Nim na pastwisko. Świadczy to o przedziwnym
przywiązaniu owiec do Pasterza, o związku opartym nie na strachu, nie na zaufaniu,
ale niejako na podskórnym, wpisanym w naturę „owczym pędzie”, jakby nawyku,
stałym zachowaniu, spontanicznym odruchu. Ludzie mają być jak owce przyzwyczajeni
do Jezusa, choć nie ma w tym pogłębienia, ani żadnego dojrzalszego przeżywania.
Tak przywiązani do Boga byli ludzie przez całe wieki tradycyjnej religijności.
Takie przywiązanie nadal jest bardzo silne w Polsce.
Nawet w Polsce jednak owo
„owcze” przywiązanie do Jezusa zaczyna pękać. W większości krajów zachodniej
Europy pękło już dawno pod ciosami reformacji, rewolucji i wojen religijnych.
Nie zostało z niego prawie nic. U nas obecnie też coraz bardziej wzbiera fala
próbująca burzyć „owcze” przywiązanie do Pasterza. Wzywa się owce do czegoś z
pozoru dobrego: by zaczęły myśleć, dlaczego idą tak ślepo, a ci co nie potrafią
sobie tego wytłumaczyć, odpadają. Łatwo się im wmawia, by nie szły za Nim więcej.
Czy za Jezusem iść warto? Niby dlaczego, jeśli On jest dowódcą, albo pasterzem?
W dobie zaniku autorytetów takie postacie się nie liczą. Jednak Pan Jezus
najpierw uczył owce wiary i stawiał im za wzór zaufanie, ale potem prosił coraz
bardziej o to, co jest przesłaniem Ewangelii według św. Jana, prosił, by stawali
się świętymi, już nie ufali ślepo, już nie szli jak owce, ale świadomie i z
całego serca UMIŁOWALI GO (J 21). Kto miłuje ten wie dlaczego ufa i dlaczego
idzie po śladach. Piotrze, Kościele, oblubienico Moja, czy ty Mnie miłujesz?
Diakon
Jan Ogrodzki