poniedziałek, 29 kwietnia 2019

JEZU UFAM TOBIE. JEZU KOCHAM CIEBIE.


Człowieka udręczonego złem możemy spotkać tak pośród bliskich, jak i pośród wrogów. Jednak zawsze wolimy, by Bóg pomagał naszym przyjaciołom. Żydzi z Kafarnaum cenili miejscowego setnika mimo, że był to Rzymianin. Cenili go, ponieważ znali jako człowieka im przyjaznego, szanującego ich religię i ich rabinów (Łk 7,1-10). Z tego powodu starszyzna żydowska z Kafarnaum uważała, że setnik zasługuje na pomoc. Zjawili się u Jezusa i prosili Go usilnie: Godzien jest, żebyś mu to wyświadczył – mówili – miłuje bowiem nasz naród i sam zbudował nam synagogę (Łk 7,4-5). Uważali, że setnik ZASŁUGUJE na pomoc. To było ich myślenie.

A jakie było myślenie setnika? On, mimo że był żołnierzem wojsk okupacyjnych, nauczył się traktować Żydów życzliwie i szanować ich religię. Wieść o Jezusie nauczającym z mocą i czyniącym znaki robiła na nim ogromne wrażenie. A do tego setnik miał fascynującą mentalność żołnierza. Traktował Jezusa jak dowódcę, który może rozkazywać żywiołom zdrowia i choroby: Bo i ja, choć podlegam władzy, mam pod sobą żołnierzy. Mówię temu: Idź! – a idzie; drugiemu: Przyjdź! – a przychodzi; a mojemu słudze: Zrób to! – a robi. (Łk 7,8) Taki miał stosunek do Jezusa: przekonanie, że nie musi przychodzić i że na osobiste odwiedziny nie zasługuje. Szanował prawo żydowskie mówiące, że Żyd, wchodząc do domu poganina, zaciąga nieczystość rytualną. Ten Rzymianin czuł się niepewnie w obliczu żydowskiego nauczyciela, chociaż ogół Rzymian Żydami pogardzał. On jednak UFAŁ Jezusowi i prosił o pomoc pełen skrupułów, tym bardziej, że nie dla siebie a dla służącego.
Pan Jezus był zafascynowany jego wiarą: Gdy Jezus to usłyszał, zadziwił się nad nim, i zwróciwszy się do tłumu, który szedł za Nim, rzekł: Powiadam wam: Tak wielkiej wiary nie znalazłem nawet w Izraelu. (Łk 7,9) Była to pokorna wiara pełna dystansu, wiara nie wchodząca w żadną bliskość z Nauczycielem, wiara podszyta służbowym, żołnierskim stosunkiem. Mimo fizycznego i duchowego oddalenie od Jezusa, mimo służbowej rezerwy i w sumie lęku ten człowiek otrzymał dar miłosierdzia. U setnika widzimy wielkie i pokorne zaufanie, które Jezus stawia za wzór. Potem Kościół przez całe wieki będzie przypominał pochwałę tej ufności, by ludzie, mimo grzeszności umieli oczekiwać wielkich darów odmieniających życie. Ostatnie przypomnienie zapisze św. Faustyna na obrazie miłosierdzia – JEZU UFAM TOBIE.

A jednak nie na ufności kończy się relacja miedzy Jezusem a nami. Jeżeli człowiek daleki Bogu i zdystansowany do Niego, traktujący Go trochę jak żołnierz dowódcę, otrzymuje to, o co prosi, to czy nie więcej otrzyma ten kto, ma ściślejszą i bardziej serdeczną więź z Nim. Następny etap relacji z Jezusem to relacja owiec z Pasterzem. Sytuację taką opisuje Ewangelia według św. Jana w rozdziale 10. Pasterz przychodzi do owczarni, wyprowadza owce, staje na ich czele, a one idą za Nim na pastwisko. Świadczy to o przedziwnym przywiązaniu owiec do Pasterza, o związku opartym nie na strachu, nie na zaufaniu, ale niejako na podskórnym, wpisanym w naturę „owczym pędzie”, jakby nawyku, stałym zachowaniu, spontanicznym odruchu. Ludzie mają być jak owce przyzwyczajeni do Jezusa, choć nie ma w tym pogłębienia, ani żadnego dojrzalszego przeżywania. Tak przywiązani do Boga byli ludzie przez całe wieki tradycyjnej religijności. Takie przywiązanie nadal jest bardzo silne w Polsce.  

Nawet w Polsce jednak owo „owcze” przywiązanie do Jezusa zaczyna pękać. W większości krajów zachodniej Europy pękło już dawno pod ciosami reformacji, rewolucji i wojen religijnych. Nie zostało z niego prawie nic. U nas obecnie też coraz bardziej wzbiera fala próbująca burzyć „owcze” przywiązanie do Pasterza. Wzywa się owce do czegoś z pozoru dobrego: by zaczęły myśleć, dlaczego idą tak ślepo, a ci co nie potrafią sobie tego wytłumaczyć, odpadają. Łatwo się im wmawia, by nie szły za Nim więcej. Czy za Jezusem iść warto? Niby dlaczego, jeśli On jest dowódcą, albo pasterzem? W dobie zaniku autorytetów takie postacie się nie liczą. Jednak Pan Jezus najpierw uczył owce wiary i stawiał im za wzór zaufanie, ale potem prosił coraz bardziej o to, co jest przesłaniem Ewangelii według św. Jana, prosił, by stawali się świętymi, już nie ufali ślepo, już nie szli jak owce, ale świadomie i z całego serca UMIŁOWALI GO (J 21). Kto miłuje ten wie dlaczego ufa i dlaczego idzie po śladach. Piotrze, Kościele, oblubienico Moja, czy ty Mnie miłujesz?
Diakon Jan Ogrodzki