poniedziałek, 7 października 2019

WIARA JAK ZIARNKO GORCZYCY


Apostołowie prosili Pana: Dodaj nam wiary. Pan rzekł: Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze, a byłaby wam posłuszna. Kto z was, mając sługę, który orze lub pasie, powie mu, gdy on wróci z pola: Pójdź zaraz i siądź do stołu? Czy nie powie mu raczej: Przygotuj mi wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, aż zjem i napiję się, a potem ty będziesz jadł i pił? Czy okazuje wdzięczność słudze za to, że wykonał to, co mu polecono? Tak i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono, mówcie: Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać. (Łk 17,5-10)


Ziarnko gorczycy pojawia się w Ewangelii według św. Łukasza dwa razy. Zawsze jest znakiem dysproporcji między maleńkim zaczątkiem, a ogromnym drzewem jakie wyrasta w klimacie Palestyny. W ziarnku gorczycy ukryta jest niewidzialna moc. Człowiek otrzymuje od Boga dar pozornie  maleńki ale potencjalnie rozwijający się. Darem tym jest wiara – więź duchowa z Bogiem i idąca  za tym nasza potęga i siła. Bóg zasiewa niepozorne dary chrztu i one stają się zaczątkiem wielkiej przygody. W chwili chrztu człowiek prawie się nie zmienia, pozostaje jaki był, a jednak nasionko odpowiednio podlewane całkowicie przekształca nas od wewnątrz. Odmienia nas gdy jest podlewane naszą współpracą z Łaską. Jakie są najważniejsze sposoby naszego podlewania Łaski Bożej i budowania wiary? Po pierwsze odpowiednio przeżywane życie, takie w którym zwracamy uwagę na ludzi, na dobro, na nasze wobec ludzi postępowanie. Po drugie takie życie, w którym poznajemy Boga przez Pismo Święte, sakramenty i modlitwę. Wreszcie po trzecie - modlitwa, modlitwa, modlitwa. Te trzy wielkie sprawy stopniowo odmieniają nasze życie.

Ale jak to działa? Działa tak, że najpierw Bóg daje tylko ziarnko gorczycy. Ale człowiek dokłada do tego ziarnka ziarnko od siebie. Wtedy Bóg znów daje trochę więcej. A gdy człowiek ma więcej, wtedy może jeszcze więcej dołożyć. W ten sposób rośnie życie wiary. Niektórzy jednak skarżą się, że w nich nic nie rośnie, że nic nie czują. Może zaniedbują współpracę? Może to lenistwo? Może nieumiejętność? Może kompleks, że nie jestem w stanie? Może zwodzi zły duch? Często jednak jest też tak, że Bóg ma wobec nas plan i dary przygotowane pod kątem tego planu. Cóż, kiedy my nie chcemy tego co On. My wolimy po naszemu. Dlatego nie współpracujemy i nie  rozwijamy się. Jednak święci się rozwijają. Mamy więc Bogu za złe, że nie zrobił nas świętymi. Tylko oni współpracowali, a my nie współpracujemy.


Czasem, kiedy mówi się ludziom o współpracy z Łaską oni nie rozumieją. Widać, że ich serca nie współpracują, ale nie można im tego powiedzieć, bo stałoby się kamieniem obrazy i tym bardziej zniechęciło do współpracy. Jak to? – wybuchamy - ja nie współpracuję? Wtedy próbujemy dawać ludziom przykłady, gdzie nie współpracują i dlaczego stoją w miejscu. Ale wówczas słyszymy jeszcze głośniejsze oburzenie. Jak to? To nie mam prawa do  wypoczynku, sportu, rozrywki, komputera, przyjemności, wyjazdów, weekendów na działce. Do ciekawej pracy, zarabiania pieniędzy dla rodziny? 

Doba ma dwadzieścia cztery godziny. Trzeba trochę pospać, trzeba pracować, trzeba poświęcić czas rodzinie i niewiele tego czasu zostaje. Co z tym czasem robię? W ogóle, co robię z moim czasem? Otóż,  jeżeli Bóg jest nam bliski i ważny zawsze mamy dla Niego czas. Jest to właśnie czas by współpracować z Jego Łaską: czas na Mszę, na modlitwę, na Biblię, na rekolekcje. Nie czas wymuszony, bo wtedy zawsze nie będzie nam się chciało go wygospodarować, ale czas, który przeznaczymy chętnie. Nawrócenie, spotkanie Boga, odkrycie Jego miłości sprawia, że właśnie mamy ochotę szukać Boga. I to jest początek wzrostu tego gorczycznego drzewa. Początek jest niepozorny, a potem coraz silniejsza jest wiara, a z tej wiary wyłania się coś jeszcze większego - miłość do Tego, do kogo nauczyłem się wiary – bezgranicznego zaufania. 

W końcu wiara wraz z miłością zaczynają przenosić góry. Naprawdę tak jest. Proszę o to i mam. Ale proszę o to na czym mi bardzo zależy, a będzie to tym samym, na czym bardzo zależy Bogu. Góry przenosi się nie na kontynentach, bo byłoby to bezsensowne, ale w sercach ludzkich. Wiara prowadzi do miłości, a miłość do świętości, czyli zjednoczenia z Bogiem. Wtedy człowiek ma Boga w sercu i najbardziej chce tego, czego chce Bóg. Tego, co Bóg szykuje dla nas i co jest też dla Niego najważniejsze - zbawienie ludzi. Jeżeli nam też zaczyna zależeć na tym, by ludzie byli szczęśliwi, to warto się całkowicie poddać Bożej woli i Bożej mocy, zdać się na Niego, by to On zaczął działać w nas i przez nas. Warto zaprzeć się siebie, to znaczy nie chcieć niczego tak bardzo, jak przeniesienia całej Ziemi do Nieba i uczynienia tego dla każdego człowieka. Jest to możliwe, bo Pan umarł i zmartwychwstał za wszystkich. Teraz trzeba tylko poddać się mocy Pana, zdać się na Niego i zacząć czynić to, co On pokazuje, o czym mówi, że to właśnie warto robić. Wtedy stajemy się sługami pokornymi, którzy robią wszystko, co im powierzono. I nie oznacza to wcale rezygnacji ze swoich wymarzonych planów i zgody na to, by jak niewolnik robić to, co Bóg każe. Byłby to zupełnie skrzywiony obraz Boga. Naprawdę Bóg chce dać najpiękniejsze dobra każdemu. Kto to widzi, ten staje osłupiały, zdumiony, jak pięknie jest uszczęśliwiać ludzi razem z Bogiem – pomagać im by doszli do zbawienia. Taka służba nie umywa się do żadnego dzieła: do budowania wielkich budowli, projektowania szybkich komputerów. Nawet do prowadzenia najskuteczniejszych terapii. 

Jeśli weźmiesz od Boga Łaskę i będziesz ją dawać ludziom, to teraz nikt tego nie doceni i ci nie podziękuje, ale przyjdzie czas i miejsce – po tamtej stronie, że będą ci dziękować wszyscy ze łzami w oczach.
Diakon Jan      

Brak komentarzy: