Jezus Mesjaszem także pogan. Oto dlaczego Jezus, nauczając w miastach Palestyny, wyraźnie unikał wszelkich posunięć, które mogłyby sprowadzić na Niego posądzenie o działania polityczne. W swej misji religijnej skupiał się na Żydach, a oni nazywali go swoim Rabbi, to znaczy Nauczycielem, gdy tymczasem poganie – Grecy, Rzymianie i inni nie wyznający religii Żydów mieli do Jezusa stosunek pełen dystansu. Unikali bliższego kontaktu w obawie, że jako gorliwy Żyd będzie się obawiał rytualnej nieczystości. Święty Jan odnotowuje, że nawet prozelici greccy chcąc tylko ujrzeć Jezusa szukali pośrednictwa apostołów. (J 12,21) A jednak Jezus nie unikał pogan jak inni Żydzi. Czasem nawet wyprawiał się na ich tereny - w okolice Tyru, Sydonu, Dekapolu, czy Gerazy. Tam rozmawiał z innowiercami i czynił dla nich cuda. Uzdrowił córeczkę syro-fenicjanki, sługę rzymskiego setnika czy opętanego z Gerazy, żyjącego na cmentarzu, w pobliżu pastwisk, gdzie hodowano świnie - zwierzęta nieczyste (Mk 5,12). Pan Jezus nie tylko nie stronił od innowierców, ale w Samarii rozmawiał długo z pogardzaną przez Żydów samarytanką i to jej, nie Żydom, zapowiedział nadejście nowego kultu Boga: w Duchu i w Prawdzie. (J 4,23)
Rozumiejąc, że misja Jezusa wykracza poza Żydów, że umarł On na Krzyżu, by odkupić cały świat, apostołowie i Matka Najświętsza odnaleźli we wspomnieniach z Jego dzieciństwa pewne wydarzenie, którego dokładnego przebiegu nie znamy, ale jego sens dydaktyczny jest zrozumiały i mocny. Otóż, krótko po narodzinach Jezusa w Betlejem, przybyli tam Mędrcy ze Wschodu, pogańscy astrologowie obserwujący gwiazdy i wierzący w ich związek z losami ludzi. Wierząc, że każdy król ma swoją gwiazdę, która wschodzi przy jego narodzeniu a spada po śmierci, doszukali się na niebie nowej gwiazdy narodzonego Króla Żydowskiego. Wobec wszechobecnego panowania Rzymu wydarzenie to było tak niezwykłe, że wyruszyli, by Króla odnaleźć i oddać Mu pokłon. I oni bowiem poczuli się Jego poddanymi. Ta pielgrzymka mędrców pogańskich do Jezusa wyraźnie korespondowała z przytoczoną zapowiedzią proroka Izajasza: I pójdą narody do twego światła, królowie do blasku twego wschodu. (Iz 60,3) Przybycie Mędrców stało się znakiem tego, że także poganie są spragnieni Mesjasza i gotowi na wielkie poświęcenie, długą drogę, by Go odnaleźć i uznać za swojego. Jest to świadectwo o tym, że poganie także bardzo potrzebują wybawienia od grzechów i Boga, który będzie ich kochał. Jest to świadectwo też o tym, że poganom bardzo, może bardziej niż Żydom, zależy na Mesjaszu.
I tak było w czasach apostolskich. Grecy i Rzymianie gremialnie przyjmowali naukę apostołów, przede wszystkim od św. Pawła, który zapisał: teraz została objawiona przez Ducha świętym Jego apostołom i prorokom [tajemnica], że poganie już są współdziedzicami i współczłonkami Ciała, i współuczestnikami obietnicy w Chrystusie Jezusie przez Ewangelię. (Ef 3,6) A dziś? A nam? Dziś może się wydawać, że wielu odstąpił ów zapał Mędrców, że już nam nie zależy na Bogu tak jak im. A jeżeli nam zależy, to czy nie bardziej zwracamy uwagę na zewnętrzne przejawy kultu, na instytucję, niż na Pana Jezusa? A przecież oni szli nie do świątyni, ale do Niemowlęcia zrodzonego małym Betlejem. Czy jest w nas ów zapał Mędrców, by osobiście spotkać się z Jezusem? Czy tak jak oni ochoczo podejmujemy wysiłek, by Go spotkać? Wielu z nas dziś uważa, że nie warto szukać Boga, skoro tak trudna jest wierność, miłość i modlitwa, więc rezygnują. A przecież Mędrcy przybyli z daleka, przybyli w obce środowisko. Zabrali bogate dary, narażali się, wypytywali, nie zważali na trud, a wszystko po to, by okazać miłość Królowi, którego jeszcze nie znali, który był maleńki i niepozorny. Ale oni wierzyli, że to Dziecię jest Królem, ich Królem i, że po pewnym czasie to się okaże wszystkim. Ich pogańska wiara w gwiazdy wskazywała im Jezusa i oni się jej trzymali, a trzymając się jej bynajmniej się nie zawiedli.
Wiara pogan i Duch Św. wpływający na ich serca. Choć poganie byli daleko od poznania prawdy o Bogu, choć ich wiara była w gruncie rzeczy skromna, to jednak Bóg sprawił, że i ona przywiodła ich do poznania Prawdy. I nie tylko wiara przywiodła ich do Boga, ale spotkanie z Bogiem wpłynęło dogłębnie na ich życie. Najpierw dla swojej wiary ponieśli wielki trud i ten trud stał się Bogu miły. Ofiarowali złoto, kadzidło i mirrę, które Bóg przyjął, a nawet zapowiedział przez Izajasza. Włożyli wielki wysiłek w wyprawę, ale przede wszystkim Bóg pokierował nimi, by dotarli na miejsce. Znakiem Bożego prowadzenia była gwiazda, którą widzieli cały czas przed sobą. Jest ona znakiem Boga, który oświetla drogę i prowadzi. Jest to znak Ducha Świętego, wymieniany często także w Apokalipsie. W opowieści o Mędrcach gwiazda jest znakiem tego, że Duch Święty działa także poprzez ich gwiazdy, w które oni wierzyli. Duch Święty działa także w ich sercach i ich wierzeniach. Gwiazda jest znakiem, że pogańska wiara, może także doprowadzić do prawdziwego Boga, jeśli zstąpi w nią Duch Boży, a człowiek będzie na tego Ducha otwarty. Dlatego w świecie współczesnym dalekim od chrześcijaństwa bądźmy pewni – także możliwa jest interwencja Ducha Świętego i nawet ci, co Ducha nie znają mogą być pewni, że On ich zna i dotrze do nich. I to się stanie.
Mędrcy byli spragnieni Króla Żydowskiego, a Duch Święty doprowadził ich do Niego, a potem towarzyszył im w powrotnej drodze, by nie wpadli w pułapkę Heroda i nie dali się zmanipulować. Wspaniałe są słowa ewangelisty Łukasza, kiedy pisze, że Mędrcy spotkawszy Jezusa zostali wyposażeni w moc Bożą i tak zmieniło się ich życie, że inną drogą udali się z powrotem do swojego kraju. (Mt 1,12) Inną niż w pierwszą stronę, już dobrą bo Bożą.
dk. Jan
Brak komentarzy:
Nowe komentarze są niedozwolone.