sobota, 15 kwietnia 2023

GDYBY CHRYSTUS NIE ZMARTWYCHWSTAŁ…

Uniżony. Najpierw Pan Jezus przyszedł do nas, a w tym celu ogołocił samego siebie przyjąwszy postać sługi (Flp 2.5). Ogołocił to znaczy przede wszystkim - ukrył swoją Boską Chwałę pod postacią zwykłego człowieka, podobnego do nas we wszystkim oprócz grzechu. I ogołocił to znaczy też - przyjął wobec nas postawę służącego, nie panowania właściwego Bogu w Chwale, ale służącego, który zajmuje się naszą słabością, pomaga, oczyszcza z brudu jak służący przy obmywaniu nóg. Ogołocił siebie to znaczy, że nie wynosi się ponad nas, ale żyje z nami, towarzyszy nam i opiekuje się nami. Jest Bogiem ukrytym ale i przystępnym, dostępnym bezpośrednio. A w jakim celu? Po to, byśmy mogli Go poznać i przylgnąć do Niego w naszym, podobnym do Jego życiu doczesnym.

Gdyby bowiem Pan nasz pokazał swoją Boską Chwałę, nie zbliżylibyśmy się do Niego, lecz przeciwnie -  przerazilibyśmy się, poczulibyśmy się niegodni i ucieklibyśmy od Niego. Krylibyśmy się przed Nim jak Adam i Ewa w Raju po grzechu. Padlibyśmy na twarz jak apostołowie na Taborze podczas Przemienienia i jak św. Jan na Patmos, widzący Jezusa w lśniącej szacie i złocistym pasie sędziego czasów ostatecznych. Gdyby Jezus był przed nami w Chwale, nie potrafilibyśmy podejść do Niego ze swoimi grzechami jak Jawnogrzesznica, czy kobieta kananejska, czy trędowaci.

To prawda, że Bóg uniżając się także wiele ryzykuje. Bowiem takiego „zwykłego” Boga łatwiej szatanowi dyskredytować w naszych oczach. Przed Bogiem w Chwale szatan może tylko paść na twarz jak i my, ale do Jezusa może on pochodzić, próbować Go kusić, kłamać o Nim, że jest słaby i że nas nie kocha. Jest to dla szatana łatwe. A jednak Bóg wybiera drogę służby, byśmy się Go nie bali, byśmy Go poznali, potem uwierzyli w Niego, a na końcu Go umiłowali.

Ukrycie się w Eucharystii jest służebnym uniżeniem Jezusa w stopniu najgłębszym. W chlebie i winie może On być obecny zawsze i wszędzie, jeśli tylko są w Kościele kapłani. Jest w tych eucharystycznych postaciach nad wyraz kruchy i delikatny. I pozwala się dotykać, nawet spożywać, przez co służy nam jako pokarm i pokazuje, że przez Niego żyjemy. Możemy Go mieć też niezwykle blisko, nawet na dłoni, nawet w ustach, nawet w sercu. W Eucharystii Bóg jest sługą naszym w sposób zupełnie szczególny.

Zmartwychwstały. Ale to ukrycie się w Eucharystii dokonało się dopiero, gdy Jezus oddał najpierw swoje życie na Krzyżu, a potem zmartwychwstał. Jako Zmartwychwstały jest dla nas dużo bardziej przystępny i służebny niż w doczesności. Bo w doczesności był dostępny tylko tam, gdzie ludzie Go spotykali. Zmartwychwstały zaś jest dostępny wewnętrznie przez Eucharystię, modlitwę i nasze życie.

Jezus zmartwychwstały ma życie wieczne z Bogiem w ciele chwalebnym czyli takim jak nasze tylko oczyszczonym z grzechu – oczywiście nie własnego ale naszego, który przyjął. On jest Bogiem, ale i pierwszym człowiekiem żyjącym z Bogiem pełnią życia wiecznego. Drugim takim człowiekiem jest Matka Najświętsza. Natomiast trzecimi w kolejności jesteśmy my, jeśli przyjmiemy od Jezusa zbawienie. Wtedy także zmartwychwstaniemy i otrzymamy życie z Bogiem na wieki w naszych ciałach, również oczyszczonych z grzechu i jego skutków.

A więc dzięki Jezusowemu Odkupieniu, następnie zmartwychwstaniu przygotowane jest dla nas życie wieczne w ciele. Gdyby Jezus nie zmartwychwstał, nie mielibyśmy tego wszystkiego. Nawet nie mielibyśmy się do kogo modlić. Nawet uczniom trudno było z początku uwierzyć w zmartwychwstanie Jezusa, ale dziś szczególnie wielu ludzi w świecie traci w nie wiarę, odrzuca Jezusowe zmartwychwstanie albo nie traktuje go dosłownie. Gdyby jednak pomyśleli oni, zrozumieli i poczuli w sercach, co tracą odrzucając Zmartwychwstałego i sprowadzając Wielkanoc do tradycji jajek i suto zastawionego stołu; gdyby uświadomili sobie, jak wielkim darem jest życie wieczne i jak małe w porównaniu z nim jest nawet najwspanialsze życie doczesne; wtedy Duch Święty, sprawca tej w nich refleksji, odmieniłby oblicza ich serc i oblicze całej naszej ziemi.

I pytamy dlaczego! Dlaczego Bóg tak uniżył się? Dlaczego przyszedł do nas? Zbliżył się i daje nam się poznać? Dlaczego podjął dla nas cierpienie? Nie odwrócił się od naszych grzechów, ale przeciwnie myje nasze nogi i serca? Dlaczego? Otóż z jednego, jedynego powodu – BO NAS KOCHA.

A my nie wierzymy i szatan zawzięcie nas do tej niewiary zagrzewa. Już w raju zasiał w ludziach tę właśnie niewiarę i trwa ona po dziś dzień.

Zakochany. Lecz Bóg mówi nam o swojej miłości stale i coraz mocniej. Mówi od czasów Starego Testamentu, poprzez czasy Jezusa, aż po czasy dzisiejsze, zmierzające do ostatecznych. I po co nam to mówi? Mówi po to, byśmy poznawszy Go i uwierzywszy w Niego na końcu także pokochali Go. Czyż nie o to prosi Zmartwychwstały Piotra nad Jeziorem – Piotrze czy ty Mnie miłujesz? I o to samo prosi nas. Bo celem naszej drogi jest życie wieczne w Niebie z Bogiem, a w Niebie żyje się z Bogiem w jednej rodzinie związanej miłością. Dlatego już na ziemi potrzebujemy uczyć się miłować – siebie wzajemnie i przede wszystkim Boga. Bo, jeżeli ktoś kocha, to miłość zawsze czeka na odwzajemnienie. Jeżeli Bóg nas miłuje, to jest to Jego prośba o naszą miłość. On jej pragnie. Zresztą posłuchajmy.

Kościół żyje sprawowaniem Najświętszej Obecności Mojej w Eucharystii i poznał wszystko, co mu objawiłem, a objawienie to jest wielką Moją Miłością – bo oddałem życie, ba, dałem wam nowe i wszystko możesz teraz we Mnie, który cię umacniam. To jest Moje Objawienie, że macie Ojca i Ojciec upodobał sobie Mnie, a ze Mną i we Mnie upodobał sobie was – Kościele. I daliśmy wam Ducha właśnie z miłości. Wszystko to stało się z miłości i nic się nie stało (ze strony Boga - przypis) bez miłości , co się stało. I dałem wam życie, które jest światłością waszą, bo możecie tą światłością żyć i cieszyć się, i mieć doczesność ze Mną i wieczność ze Mną. I dałem wam Ducha, który ożywia, orzeźwia i napełnia to, co nieliczne (np. świętość - przypis), puste i jeśli tylko chcecie, możecie mieć serca pełne Boga, jeśli Bóg w was zamieszka. I Duch was obleje Miłością wszechogarniającą i zapełnią się Niebem serca wasze, a Niebo może zapełnić się sercami waszymi.

Czyż to mało? A to dopiero początek. Życie Boga nie przestało nigdy tętnić Miłością dla was, nawet gdy odeszliście w Starym Testamencie i gdy odeszliście teraz i odchodzicie z każdą chwilą, bo zaślepiły się oczy wasze i idziecie ulicami a widzicie tylko ulice. I idziecie wśród ludzi, a widzicie tylko siebie. Czyż to wszystko Mnie zniechęciło do was? Przeciwnie, jeszcze bardziej chcę was oczyścić i uzdrowić, i jeszcze większą miłością się z wami podzielić. Bo nic Mnie nie zrazi do was, ani nie odłączy Mnie od Miłości jaką mam do was dzieci krnąbrne a umiłowane. Niczego wam nie chcę zabrać, a wszystko wam dać, tak was kocham i nigdy nie przestanę, choć świat się wali w gruzy.

Bo tam, wyżej buduję dla was domy i ulice, i światła nowe, i odkrycia nowe szykuję dla was, byście poznawali to, czego jeszcze nie poznaliście. Tak, to wszystko mam dla was dzieci, a wy ciągle nie znacie Mnie, i nie wiecie, że jesteście kochani i nie rozumiecie, jak jesteście kochani. Więc wylewam na was Ducha i teraz, zaraz poznacie, jak jesteście kochani. I Duch Ten otworzy wasze serca  i odkryjecie , co otrzymujecie  i co możecie z tym zrobić. Tym sercem napełnionym Duchem możecie dzieci MNIE POKOCHAĆ. I pokochacie, bo bez sensu jest wasze życie egoistyczne, gdzie tylko czerpiecie, a nic nie dajecie.

dk Jan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz