Dobry człowiek z dobrego skarbca swego serca wydobywa dobro, a zły człowiek ze złego skarbca wydobywa zło. Bo z obfitości serca mówią usta. (Łk 6,45) A czy wiecie, skąd bierze się w sercu ta obfitość? Nie ma w świecie innego źródła obfitości jak Bóg, który daje stworzeniu swego Ducha Świętego. Zatem, kiedy czerpiemy z Boga, mamy serce obficie wypełnione dobrem i z tego skarbca możemy dobywać dary Boże i dzielić się nimi z ludźmi. Tylko tak rozszerza się po świecie prawdziwe dobro. Czerpiemy z Bożej obfitości i dajemy ludziom. Wtedy jesteśmy dobrymi drzewami rodzącymi dobre owoce. Nie ma drzewa dobrego, które by wydawało zły owoc, ani też drzewa złego, które by dobry owoc wydawało. Po owocu bowiem poznaje się każde drzewo; nie zrywa się fig z ciernia, ani z krzaka jeżyny nie zbiera się winogron. (Łk 6, 43-44)
A nam się wydaje, że sami potrafimy tworzyć dobro. Jednak obraz świata pokazuje, że wiele na nim ciężkiego zła. Zły zasiewa w nas, a potem wykorzystuje przeciw nam, zło, które w prostej linii wywodzi się z szatańskiej i ludzkiej pychy. Dobro, które czynimy bierze się z obfitości mieszkającego w nas Ducha, a niszczące wszystko zło – z pustoty naszych serc. By powstrzymać zło mające źródło w porzuceniu Boga, Bóg dopuszcza na nas rzeczy trudne, które pomagają dostrzec, jak bardzo Bóg jest nam potrzebny. Przeżywając rzeczy trudne zaczynamy pełniej widzieć prawdę: po pierwsze o kruchości i przemijaniu tego życia i po drugie o tym, gdzie jest nasza ostateczna Ojczyzna. O niej Bóg mówi do nas stale, a zły stale nas od niej odwodzi. Lecz utrata Boga jest największą tragedią człowieka. Bez Boga następuje eskalacja zła i cierpienia, i coraz bardziej wymyślnej śmierci. Zło jest skutkiem wszystkich grzechów i cierpimy nie tylko z powodu własnego grzechu ale przede wszystkim grzechu innych, którzy mają duży wpływ na funkcjonowanie świata i realizują swoje bezbożne, egoistyczne i chore plany.
To wszystko powinno nam uświadomić przede wszystkim, że aby przetrwać narastające ataki zła, potrzebujemy prawdziwego nawrócenia, by stale napełniać nasze serca Bogiem. Tym łatwiej jest nam dojść do nawrócenia, im bardziej czujemy zagrożenie złem. Wtedy Bóg otwiera nasze serca dla Ducha Świętego. Duch Święty swoje działanie w historii rozpoczął w dniu Pięćdziesiątnicy, jednak Jego moc jest coraz intensywniejsza im bliżej jest końca historii. Wtedy też zły duch działa na nas coraz zajadlej. Działanie Ducha jest skierowane przeciw działaniu złego, ku obronie nas przed nim, byśmy nie szli za nim do potępienia ale za Bogiem do szczęścia wiecznego. Szatan na naszych drogach gotuje pułapki i ciemne doliny zła, ale Duch nas przez te doliny prowadzi i pohamowuje zło. On uczy nas, byśmy postępowali ku nawróceniu widząc przede wszystkim zło w sobie i dobro w innych, byśmy nie byli jak niewidomy prowadzący niewidomego (Łk 6,39), jak obłudnik strofujący drugich a nie widzący własnej ślepoty (Łk 6,41-42), jak zadufany w sobie nauczyciel (Łk 6,40).
Dlatego potrzebujemy pokory aby dostrzec i przyjąć własne grzechy, i zgodzić się na to, że Bóg naprawdę chce zbawić wszystkich, doprowadzić do nawrócenia także tych najgorszych. Dlatego Bóg dopuszcza w pewnym zakresie zło, przez które cierpią także niewinni. Czyż Pan Jezus, najbardziej niewinny, nie cierpiał właśnie dla nawrócenia wszystkich winnych? On dopuścił nas do współcierpienia ze Sobą, byśmy mogli też ofiarować się za innych. A jednak na Krzyżu Pan Jezus wziął na siebie główny ciężar walki ze złym duchem, by nie mógł on już wpędzić ludzi ślepo w potępienie. Owocem Jego ofiary, którą przeżywamy w Wielkim Poście, jest odpuszczenie nam grzechów, a potem wylanie na nas Ducha Świętego, który zaczął działać w dniu Pięćdziesiątnicy i z biegiem historii coraz mocniej broni nas przed złym oraz daje charyzmat modlitwy o dobro przeciwko złemu. Duch Boży zapowiadając czasy ostateczne przez Joela (Jl 3,1-8) zapowiedział, że Jego moc będzie ogarniać świat w coraz większym stopniu i to nie tylko niektórych ale wszelkie ciało. On uczynił dzieje Izraela proroczą zapowiedzią tego, że będzie wyprowadzał nas z niewoli grzechu do wolności dzieci Bożych. Dokona tego tak jak wtedy, gdy prowadził swój lud z niewoli egipskiej do wolności, na drugi brzeg morza Czerwonego (Wj 14).
Wtedy powiedział do Izraela tak, jak dziś mówi do nas, że patrzy z góry i widzi dobrze nas oraz zagrażające nam wojsko złego ducha. I kiedy my się boimy i cierpimy, bo zły duch wydaje się niezwyciężony, On ostatecznie triumfuje. Wbrew naszym lękom i zwątpieniom. Odczytajmy zatem na nowo ten tekst dziś adresowany do nas, do Kościoła i do świata w czasach postępującej bliskości ostatecznie się realizujących planów Ojca. O świcie spojrzał Pan ze słupa ognia i ze słupa obłoku na wojsko egipskie i zmusił je do ucieczki. I zatrzymał koła ich rydwanów, tak że z wielką trudnością mogli się naprzód posuwać. Egipcjanie krzyknęli: Uciekajmy przed Izraelem, bo w jego obronie Pan walczy z Egipcjanami (Wj 14,24-25). Tak się dzieje i tak się dziać będzie, jeśli tylko rozumiemy, że sami nic nie możemy zrobić przeciw złemu duchowi, ale zawsze możemy liczyć na Ducha Bożego, bo On ma nad szatanem miażdżącą przewagę. I oto On nam zapowiada, że będzie zatrzymywał koła rydwanów faraona. Dziś Duch Święty daje nam wielką nadzieję, wzywa do nawrócenia i do modlitwy, do gorącej modlitwy. Nie lękajcie się tylko proście, wołajcie gorąco – zatrzymaj koła ich rydwanów – zatrzymaj koła rydwanów złego ducha. Oto teraz prosi nas Bóg, a my mamy w zakresie modlitwy wielkie pole do popisu. Amen.
Diakon Jan
Brak komentarzy:
Nowe komentarze są niedozwolone.