czwartek, 1 sierpnia 2019

NAJWAŻNIEJSZA W WASZYM ŻYCIU JEST MODLITWA


Wytrwałość


Przypomnijmy dwa teksty, które rzucają światło na to, co na początku w modlitwie wydaje się najistotniejsze. Mimo, że mistrzowie duchowi i Matka Boża w objawieniach powtarzają często – najważniejsza w waszym życiu jest modlitwa – to jednak wielu z nas ma z modlitwą trudności prawie nie do pokonania. Nawet jeśli staramy się, nie umiemy w nią na dłużej, trwale wejść. Dlatego jako pierwszą wskazówkę do modlitwy warto wziąć następujące teksty: przypowieść o natrętnym przyjacielu (Łk 11,5-8) oraz opowiadanie o modlitwie Abrahama za Sodomę (Rdz 18,20-32).

Trzech przyjaciół. Pan Jezus rysuje sytuację, która dziś może się nam wydawać mało przekonująca. Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy i powie mu: Przyjacielu, pożycz mi trzy chleby, (6): bo mój przyjaciel przybył do mnie z drogi, a nie mam co mu podać (w.5). Zakłócanie czyjegoś odpoczynku w środku nocy, by pożyczyć od niego trochę jedzenia? Nie można poczekać do rana? A jednak nie! Nie w czasach biblijnych! Gdyby chodziło o zaspokojenie własnego głodu, budzenie w nocy byłoby naganne. Kiedy jednak przybywa niespodziewanie z podróży gość, nakarmienie go jest świętym obowiązkiem gościnności. Tak było od czasów Abrahama do jeszcze całkiem niedawna. Pamiętamy, jak Abraham, goszcząc trzech wędrowców pod dębami Mamre, przygotował dla nich najlepszą ucztę, a sam stał i usługiwał.  Nakarmić gościa usprawiedliwiało nawet tak wielką natarczywość. I właśnie o tym mówi Pan Jezus. Dla najważniejszych rzeczy, jakimi jest Królestwo Boże i zbawienie ludzi, które jest upragnieniem Bożego serca, można być wobec Niego „nieprzyzwoicie” natarczywym. Ludzie nieraz na usprawiedliwienie tego, że się nie modlą i żyją z dala od Boga, mówią: Ja? Taki grzesznik? Gdzieżby się Bóg miał mną zajmować. Nie mam prawa się mu narzucać. Powinienem najpierw się przygotować. Tak płyną lata, a oni ciągle się  przygotowują. A potem przychodzi ostatnia chwila i jest panika.

Bogu zależy, by zawsze, natarczywie to znaczy wytrwale zwracać się do Niego i nie myśleć, czy nie narzucam się za dużo, ale pomyśleć, że jestem jego ukochanym dzieckiem, a On jest mi po prostu niezbędny stale i we wszystkim. Nie ma czegoś takiego jak nadużywanie cierpliwości Boga. Bóg „nie ma nic innego do roboty” jak zajmować się nami i służyć nam miłością. Jest to upragnieniem jego serca. Stale zajmuje się swoimi dziećmi: jedne już śpią z Nim w łóżku, do innych jeszcze wstaje i służy im, by one też poznały Go, uspokoiły się przy Nim i spokojnie z Nim usnęły. Nie powie nigdy: Nie naprzykrzaj mi się! Drzwi są już zamknięte i moje dzieci są ze mną w łóżku. Nie mogę wstać i dać tobie (w. 7). Nasze natręctwo będzie w jego oczach wytrwałością w szukaniu Go i zawsze wstanie do nas:  Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje (w. 8). Dlatego Jezus uczy z wielką siłą przekonania: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a zostanie wam otworzone. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu zostanie otworzone (w. 9-10), a my i tak nie bierzemy sobie tego do serca. Jezus woła:  Jeżeli któregoś z was, ojców, syn poprosi o chleb, czy poda mu kamień? Albo o rybę, czy zamiast ryby poda mu węża? […] O ileż bardziej Ojciec z nieba udzieli Ducha Świętego tym, którzy Go proszą (w. 11, 13). Proście ponieważ słucha was nie zimny władca, nie urzędnik, ale Ojciec. Najlepszy, lepszy niż wy ojcowie.

Abraham. Chodzi więc o to, by się modlić uparcie, nawet wtedy, gdy modlitwa nie idzie, wbrew oporowi serca i ciała, wbrew sobie, wbrew niewierze, zwątpieniom, smutkowi. Taka modlitwa uparta, wytrwała nie ma na celu przekonywać Boga – Bóg wszystko wie lepiej - ale ma na celu uformowanie nas i zbudowanie relacji. Znakomitym wzorem modlitwy wytrwałej jest modlitwa Abrahama za Sodomę (Rdz 18,23-32): Czy zamierzasz wygubić sprawiedliwych wespół z bezbożnymi? (24): Może w tym mieście jest pięćdziesięciu sprawiedliwych; czy także zniszczysz to miasto i nie przebaczysz mu przez wzgląd na owych pięćdziesięciu sprawiedliwych, którzy w nim mieszkają? O, nie dopuść do tego, aby zginęli sprawiedliwi z bezbożnymi, aby stało się sprawiedliwemu to samo, co bezbożnemu! O, nie dopuść do tego! Czyż Ten, który jest sędzią nad całą ziemią, mógłby postąpić niesprawiedliwie? Pan odpowiedział: Jeżeli znajdę w Sodomie pięćdziesięciu sprawiedliwych, przebaczę całemu miastu przez wzgląd na nich. Rzekł znowu Abraham: Pozwól, o Panie, że jeszcze ośmielę się mówić do Ciebie, choć jestem pyłem i prochem. Gdyby wśród tych pięćdziesięciu sprawiedliwych zabrakło pięciu, czy z braku tych pięciu zniszczysz całe miasto? Pan rzekł: Nie zniszczę, jeśli znajdę tam czterdziestu pięciu… I tak dalej. Abraham prosi długo, dopominając się o coraz więcej cierpliwości Boga, dobroci i miłosierdzia. Dzięki temu poznaje Boga i sam uczy się obcować z Nim - pokornie ale też wytrwale, śmiało…  
  
Duch Święty. Modlitwa jest dla nas. Potrzebna nam. Formuje nas, uczy, że Bóg jest jedyną Osobą, do której można się zawsze zwrócić, u której grzesznik zawsze może liczyć na zrozumienie. Jest jedyną Osobą, która zawsze rozumie, nie obraża się, nie odwraca, mówi łagodnie, nigdy nas nie zrani. Jeżeli są w nas opory wobec Boga blokujące łaskę, rozmowa z Bogiem ujawnia te blokady, łagodzi je i stopniowo usuwa. Zaczynamy dostrzegać rzeczy niepoukładane. Sprawia to wszystko modlitwa, a dokładniej Duch Święty, którego Ojciec daje: O ileż bardziej Ojciec z nieba udzieli Ducha Świętego tym, którzy Go proszą. Owym największym darem, jaki możemy otrzymać, gdy wytrwale się modlimy, jest właśnie On – Duch, który sprawia w nas wszystko – wiarę i uświęcenie do zbawienia.
Ostatecznie w naszej modlitwie najważniejsze jest wytrwałe, uporczywe, stałe, zdeterminowane dopraszanie się od Boga daru Ducha, by zstępował na nas i działał w sercach. Ale kiedy Ducha otrzymujemy, najważniejsze staje się, byśmy naszą wolą, sercem, wolnością, pozwolili Mu działać. Kiedy uparcie trwamy przy swoim i trzymamy się własnego zdania, boimy się poddać Jego woli i sądzimy, że sami lepiej wiemy, wtedy Duch działać dla nas nie może. Oczywiście będzie On działał z mocą ponad nami,  realizował swoje cele mimo braku ludzkiej zgody, ale wtedy Duch realizuje Boskie cele, a my, oporni ludzie pozostajemy poza sferą Łaski. Jednak Duch będzie dalej czekał, że może jeszcze się nawrócimy i odważymy poddać Mu nasze serca. 

Zatem najważniejsza w naszym życiu jest modlitwa… i odwaga. Ludzie mają powszechne przekonanie, że proszą, a Bóg nie słucha. Tymczasem On daje, a oni nie mają odwagi przyjąć tego co otrzymują. Brakuje im odwagi, szerokości i głębi spojrzenia.
diakon Jan  


 

Wzór modlitwy: modlitwa Pawła za uczniów (Flp 1,3-11)

 


Dziękuję… (w. 3) Najważniejsze w modlitwie jest dziękczynienie. Ono jest nie tylko naszą wdzięcznością należną Bogu. Ono także jest niezbędne nam, ponieważ otwiera oczy na to, co Bóg uczynił dla nas. Ono uświadamia nam, że obecna prośba o Boże działanie nie jest spodziewaniem się od Boga czegoś nowego. Bóg zaspakajał nasze potrzeby już wcześniej i nie ma powodu, by wątpić w Jego działanie także dziś. Dziękczynienie uwalnia nie tylko od powątpiewania w Boga, ale przede wszystkim pokazuje podstawy dalszego zaufania. Dziękczynienie jest fundamentem i początkiem modlitwy.


…Bogu mojemu, ilekroć was wspominam – zawsze, w każdej modlitwie, zanosząc ją z radością za was wszystkich… (w. 3-4) Dziękczynienie było początkiem modlitwy Pawła za jego uczniów i wychowanków. On ich kochał i zależało mu na nich, ale zaczynał modlitwę nie od nich, nie od ich problemów, ale od Boga. Bóg był ważniejszy od nich i bliższy Pawłowi niż najbliżsi uczniowie. Bogu będzie dziękował i cieszył się, że obdziela jego uczniów łaskami. Nie zaczął od próśb za uczniów, nie dziękował uczniom za ich serce dla niego, ale najpierw dziękował Bogu. Potem dopiero wspomni uczniów. O Bogu Paweł powie „mój Bóg”, bo jest On jego najdroższy i najbliższy. Serce Pawła najbardziej pragnie obcować z Nim. Ale nawet gdyby ludzkie więzi chciały brać górę w sercu nad Boskimi to i tak modlitwa przywróci właściwy porządek. Najpierw wzbudzi w sercu świadomość więzi z Bogiem, potem dopiero z ludźmi. 


…z powodu waszego udziału w szerzeniu Ewangelii od pierwszego dnia aż do chwili obecnej… (w. 5) A kiedy już przyjdzie kolej by prosić za ludzi, z którymi Paweł żyje i których kocha, wówczas będzie on miał na uwadze przede wszystkim ich dobro duchowe i sprawy ich zbawienia - więzi z Bogiem. Inne dobra, pomyślność doczesną Paweł stawia jednak na dalszym planie.


…Mam właśnie ufność, że Ten, który zapoczątkował w was dobre dzieło, dokończy go do dnia Chrystusa Jezusa… (w. 6) Co do spraw zbawienia swoich uczniów Paweł miał silną ufność, ponieważ widział, jak Pan działa w ich sercach, jak formuje je. Za to przecież dziękował. Wiedział, że w pomyślności jego misji nie on jest najważniejszy, ale Chrystus. To On sprawiał nawrócenie serc i dawał chrześcijańskie życie uczniom. Apostoł miał pokorną świadomość, że jest tylko sługą i narzędziem, a moc pochodzi od Chrystusa. Dlatego był pewny, że dzieło przez niego zapoczątkowane nie umrze, będzie miało trwałość, gdyż jest dziełem Boga. Jezus dokończy je przez innych i na pewno da mu pełny rozkwit przed Dniem Ostatecznym. Paweł miał silne podstawy tej ufności, bo cała jego misja była wykonywaniem woli Jezusa. Nie było w niej ani trochę siły czy ambicji Pawła. Taka silna ufność może stać się udziałem także nas, jeśli wykonujemy w życiu Jego wolę i służymy zwycięstwu Jego królestwa, a nie swojego własnego. Wtedy, choćbyśmy położyli nawet tylko jedną cegiełkę, Bóg dokończy budowlę, bo jest ona Jego budowaniem. Oby nic w naszym życiu nie było tylko naszym budowaniem, oby było to w całości budowanie jezusowe.


Słusznie przecież mogę tak o was myśleć, bo noszę was wszystkich w sercu jako tych, którzy mają udział w mojej łasce: zarówno w moich kajdanach, jak i w obronie Ewangelii za pomocą dowodów. Albowiem Bóg jest mi świadkiem, jak gorąco tęsknię za wami wszystkimi [ożywiony] miłością Chrystusa Jezusa… (w. 7-8) Paweł modlił się za uczniów, ponieważ ich kochał, a kochał ich tym bardziej, że służyli oni temu samemu dziełu co Paweł. Razem z nim bronili nauki Jezusa przede wszystkim przed odrzucającymi ją Żydami. Razem z nim byli prześladowani. Paweł pisał ten list z więzienia i oni też byli częstokroć więzieni, biczowani, a niektórzy nawet zabijani. Jednak apostoł miał nadzieję, że jak w nim, tak samo i w nich, mimo prześladowań, Pan dokona dzieła ugruntowania w wierze.


…A modlę się o to, by miłość wasza doskonaliła się coraz bardziej i bardziej w głębszym poznaniu i wszelkim wyczuciu dla oceny tego, co lepsze,… (w 9-10) Od Pawła możemy uczyć się tego, o co warto prosić w modlitwie. On prosił Boga, by Ten prowadził chrześcijan od wiary do coraz doskonalszej miłości w sercu. To, co Jezu miał dokończyć, miało być poznaniem przez uczniów Chrystusa i życie miłością. Doskonała miłość ma dwa aspekty: po pierwsze łączy braci miedzy sobą, a po drugie daje głębsze poznanie Chrystusa. Głębokie poznanie Chrystusa prowadzi do głębokiego życia duchowego, polegającego na pokochaniu Go. Poznać kogoś to w Starym i Nowym Testamencie mieć z nim głęboki związek miłosny. Ta głęboka znajomość Chrystusa jest początkiem życia wiecznego. Tajemnicy poznania Jezusa Paweł szczegółowiej w listach nie rozwija. Pisze oszczędnie, że sam przeżył wielkie misterium z Jezusem i Bogiem ponad siódmym niebem. Przeżył coś, o czym nie godzi się szerzej mówić. Jego uczniowie też powinni dążyć do życia tym misterium. Jest to misterium miłości z Jezusem. 


…abyście byli czyści i bez zarzutu na dzień Chrystusa, napełnieni plonem sprawiedliwości, który przynosimy przez Jezusa Chrystusa, na chwałę i cześć Boga (w 10-11). Paweł chciał, by dokonało się dzieło oczyszczenia uczniów. O to się modlił i miał przekonanie, że dzieło to dokona się w ich życiu przez jego i ich modlitwę. Modlitwa bowiem ma działanie oczyszczające - prowadzi do świętości. Ona otwiera ludzi na Ducha, a Duch rozpala świętość - bycie bez zarzutu, podobieństwo do Boga. One to sprawiają, że uczniowie zaczynają przynosić plon sprawiedliwości - dobre życie. Do tej pory ludziom nie udawało się żyć sprawiedliwie, dopóki Bóg nie dokonał w Nowym Testamencie gruntowej przemiany serc. Tego właśnie oczekiwał Paweł i o to się modlił: aby przed Dniem Pańskim uczniowie stali się gotowi do wieczności i mogli spełnić pragnienie Boga, a tym samym Go uwielbić, wychwalić i uczcić. 


Oto jak w ujęciu pawłowym dokonuje się u uczniów przejście od wiary do uświęcenia i życia wiecznego. Dokonuje się ono przez modlitwę.

diakon Jan