Tu można wysłuchać niniejszą konferencję:
JEGO MIŁOSIERDZIE - NASZA ODPOWIEDŹ
Miłosierny. Gdy Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan, dla tych zaś, którzy są powołani, tak spośród Żydów, jak i spośród Greków – Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą. (1Kor 1,22-24) Czy widzicie jak Jezus dla nas skazuje się na niezrozumienie? Według Żydów człowiek ma wypełniać Boże przykazania, a Bóg potwierdzać znakami, że działa i zajmuje się nim. Według pogańskich Greków Bóg ma wysłuchiwać próśb i zapewniać dobrobyt, w przeciwnym przypadku jest głupstwem zupełnie niepotrzebnym. W żadnej z pokazanych tu postaw nie ma mowy o wnętrzu człowieka. Jedynie Pan Jezus daje nam Boga, który zajmuje się wnętrzem człowieka – kształtuje je, wychowuje, uświęca. Co więcej, czyni to przez swojego Syna – człowieka i co jeszcze więcej – czyni to w cierpieniu, z wielkim, osobistym poświęceniem. Bóg Jezusa przychodzi do ludzi pokornie, delikatnie i z szacunkiem. Tylko u Jezusa cichość, pokora i cierpienie Boga jest czymś wartościowym. Dla wszystkich innych taki Bóg jest słaby i niepotrzebny. Wielkim miłosierdziem Boga jest to, że objawia się nam – ludziom rozhukanym i pełnym pychy jako Bóg pokorny, delikatny i obolały z naszego powodu. Dla Żydów myśl, że Bóg miałby cierpieć przez ludzkie grzechy jest myślą bluźnierczą. Dla pogan taki Bóg byłby śmieszny i niepotrzebny. Ale cóż z tego, skoro właśnie tylko taki Bóg nie powala grzeszników na ziemię, lecz daje im szansę na dostrzeżenie własnych grzechów i przemianę wewnętrzną, by w końcu takiego Boga - cudownie bliskiego i dobrego pokochać i nie mieli w sercu ani cienia lęku przed Nim.
Oczyszczenie. Zatem Bóg jest zupełnie nie taki, jak wydaje się naszym sercom - zwichrowanym przez pracujący w nich od wieków grzech. Bóg jest kochający, delikatny, łagodny, zatroskany o nas i skupiony całkowicie na nas, nie na sobie. Tylko przez poznanie Boga, który jest właśnie taki, a nie wzbudzający strach i spragniony naszych obrzędów, możemy zmieniać się wewnętrznie. A Bogu o to właśnie chodzi. Bóg bowiem odkupił nas, to znaczy zmazał z nas znamię grzechu pierworodnego, aby następnie przez lata naszego życia następowało w nas stopniowo oczyszczenie ze skutków grzechu i ze skłonności do zła. Według zamiarów Bożych treścią naszego życia ma być nasze oczyszczenie – przygotowanie do życia wiecznego. Kiedyś ktoś z osób, którym sprawy duchowości są bliskie, bardzo był zdziwiony, że termin oczyszczenia stosuję do zwykłych ludzi i codziennego życia. Był bowiem przekonany, że jest to termin użyteczny tylko w wysokiej duchowości karmelitańskiej. Otóż nie! Oczyścić musi się każdy człowiek odkupiony przez wiarę, aby wejść do Królestwa Bożego. Kto nie doświadczy pełni oczyszczenia za życia, ten ma jeszcze na to szansę w czyśćcu. Dlatego wbrew temu, co sądzą niektórzy chrześcijanie, czyściec istnieje i jest bardzo potrzebny.
Przykazania. Droga oczyszczenia jest stopniowa. Na niej mamy się przemieniać. Jeśli się nie przemieniamy, marnujemy Łaskę, a Pan Jezus umiera za nas na próżno. By dokonywała się nasza przemiana na początku Bóg daje ludziom Stary Testament, a w nim przykazania. W Nowym Testamencie Bóg daje ludziom Ducha Świętego. Pierwsze, co możemy zrobić, by nie marnowała się Łaska Chrystusa, to wziąć sobie do serca Jego przykazania. One nie są nakazami ale wskazówkami, jak warto żyć. One nie działają same, ale są zbieżne z prawem naturalnym, które ludzie mają wyryte w sercach. To prawo jest w nas silnie zniekształcone przez grzech, a przykazania je przypominają. Jednak ludzie nie zawsze idą za przykazaniami, a zły stale podpowiada im, że słuchanie poleceń Boga nie licuje z ludzką godnością i że ludzie sami wiedzą lepiej niż Bóg, co jest dobre dla nich. Kiedy jednak ludzie mimo wszystko przyjmą przykazania, wtedy z kolei łatwo wpadają w rutynę i zaczynają traktować Boga jako prawnika – formalistę. Wtedy też odchodzą od Niego nie wierząc, że On może być takim zimnym rubrycystą. Zatem trzeba wiedzieć, że przykazania to tylko wskazówki na początek drogi rozwoju duchowego. Już w Starym Testamencie, a najbardziej w Nowym – w Kazaniu na Górze, Bóg chce pogłębić w nas rozumienie sensu przykazań. One są tylko krótkimi wytycznymi jak się żyje miłością - do ludzi i do Boga. Ponad przykazaniami stoi Duch Boży, który uczy nas miłości bezpośrednio w naszych sercach. Bóg okazuje ludziom miłosierdzie ofiarnie usuwając wryte w ich serca zło, zaś człowiek ma odpowiedzieć sercem na to miłosierdzie. Jak? Podejmując z Bogiem współpracę w zakresie przyjęcia do serca Jego oczyszczenia. Jak ono ma przebiegać i co ma być jego finalnym efektem, wyjaśnimy teraz, w ostatnim akapicie.
Jezus uczy, że ostatecznym etapem naszego uświęcenia jest miłość. Przykazania są szkołą podstawową miłości. Bóg jest Miłością i chce zaszczepić nam Miłość. Miłość do ludzi streszcza się w jednej zasadzie: Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie. Albowiem to jest istota Prawa i Proroków. (Mt 7,12) Innymi słowy - miłujcie bliźniego jak siebie samego. W dziewięćdziesięciu dziewięciu niepatologicznych przypadkach człowiek doskonale wie, czego by chciał od ludzi. Wystarczy to samo im odwzajemniać. Gdy odkryjemy, co otrzymujemy, a czego nie odwzajemniamy, doskonale będzie widać, jak daleko jesteśmy od miłości do ludzi. A jak miłować Boga? Tu sprawa jest jeszcze bardziej skomplikowana.
Odpowiedzieć na miłosierdzie Boże. Ta odpowiedź jest istota sprawy. Tu dochodzimy do owego dopowiedzenia, jakie kieruje do nas dziś Pan Jezus Przez Iskrę siostry Faustyny. Bóg bogaty w miłosierdzie uświęca nas przez swoje miłosierdzie, abyśmy zyskali w sercu dar odpowiedzi miłością na Jego miłosierdzie - dar umiłowania Boga. Miłowanie Boga ma być naszą odpowiedzią na Jego miłosierdzie. Ale jak się miłuje Boga? Dochodzi się do tego na kolejnych etapach czerpania ze świętości Boga. Pierwszym etapem miłowania Boga jest miłowanie ludzi – tego uczy św. Jan: Jeśliby ktoś mówił: Miłuję Boga, a brata swego nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi. (1J 4,20). Drugim etapem miłowania Boga jest naśladowanie Pana Jezusa w miłości do Ojca. Jezus doskonale pokazuje swoim ludzkim życiem, jak się kocha Ojca. Jezus jest wzorem kochania Ojca. W Jego postawie możemy odnaleźć przywiązanie do Ojca wyrażające się przez gorącą modlitwę, szacunek oraz pełnienie całkowicie i bez zastrzeżeń Jego woli, stosowanie Jego praw i życie według Jego mądrości. Jezus uczy też, by nie mieszać Boga z własnymi interesami, jak choćby matka synów Zebedeusza. Ale to nie wszystko.
Ciągiem dalszym szkoły miłowania Boga jest osobiste poddanie się Duchowi Świętemu, a wtedy On nas wszystkiego uczy. Miłość człowieka do Boga jest rzeczywistością całkowicie wlaną. Bóg wlewa nam stopniowo zadziwiające jej przejawy przywiązania ludzkiego serca do Serca Boga, najpierw jako do Ojca, a potem jako do Oblubieńca. Wszystko to zmierza do zjednoczenia serca ludzkiego z Sercem Boga. I nie są to jakieś mrzonki ani coś dalekiego i wyidealizowanego. To jest realna perspektywa dla naszego życia, która ma się dokonać w każdym po tamtej stronie, ale może się zacząć już po tej. I warto już się z tym oswajać, bo czas jest krótki. A dowodem tego, że to sprawa ważna i bliska, są ludzie gorący. Obyśmy byli zimni albo gorący! A tak, skoro jesteśmy letni i ani gorący, ani zimny… to dlatego tak niewiele rozumiemy z Boga. (por. Ap 3,15-16)
diakon Jan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz