wtorek, 16 marca 2021

4 Niedziela Wielkiego Postu - rekolekcje bielańskie

Tu można wysłuchać IV konferencję:

https://ne-np.facebook.com/Lasbielanski/videos/rekolekcje-4niedz-wlkpostu-14iii21/2677318242580166/?__so__=permalink&__rv__=related_videos
 

JEZUS – DAREM MIŁOSIERDZIA OJCA

Nabuchodonozor. Każda cząstka dziejów wykorzystana w Biblii ma z Bożej woli religijną wymowę - jest dla nas pouczeniem. Dziś przeczytaliśmy o najeździe króla Babilonu Nabuchodonozora na Jerozolimę i o zrównaniu z ziemią Świątyni. Wszyscy naczelnicy Judy, kapłani i lud mnożyli nieprawości, naśladując wszelkie obrzydliwości narodów pogańskich i bezczeszcząc świątynię, którą Pan poświęcił w Jerozolimie. Pan, Bóg ich ojców, bez ustanku wysyłał do nich swoich posłańców, albowiem litował się nad swym ludem i nad swym mieszkaniem. Oni jednak szydzili z Bożych wysłanników, lekceważyli ich słowa i wyśmiewali się z Jego proroków, aż wzmógł się gniew Pana na swój naród do tego stopnia, iż nie było już ratunku. (2Krn 36,14-16) Znajomo brzmi nam dziś to, że ludzie szydzili z Bożych wysłanników, lekceważyli ich słowa i wyśmiewali się z Jego proroków. Tak bywało często w historii, ale dziś nie możemy się oprzeć wrażeniu, że owa obojętność i niechęć do Boga i Jego nauki wzmogła się w sposób wyjątkowy. Bóg, mówiąc o zburzeniu Jerozolimy, chciał nam pokazać, że im więcej czynimy zła, tym intensywniej niszczymy swoje życie. Do niedawna jeszcze czyniący zło i nie widzący tego skutków mogli śmiać się z przestróg. Dziś coraz bardziej namacalnie mogą doświadczyć, że i bez Nabuchodonozora nasz świat wali się tak jak Jerozolima. Do niedawna (wyjąwszy czasy i miejsca, gdzie toczą się wojny) wszyscy czuli się bezpieczni w świecie funkcjonującym w oparciu o mechanizmy, które sami sobie stworzyli. Teraz zaczyna się czas, że widać, jak świat się chwieje i wszystko, co pewne, staje się niepewne. I nie potrzeba teorii spiskowych, by to zobaczyć.

Świat. Widać coraz wyraźniej, że ludzki egoizm, wygodnictwo, interesowność, umiłowanie przyjemności i rozrywki, to jest nic w porównaniu z tym, co czynią rządy państw i globalne korporacje - z jaką pychą traktują świat jak swój prywatny folwark, jak walczą między sobą o wielkie pieniądze, lekceważąc zwykłych ludzi. Widzimy do jakich rozmiarów doszło stawianie interesów ponad życiem ludzkim, zniekształcanie i zatajanie prawdy, widzimy jak rozwijająca się technologia pozwala dysponującym nią na wielorakie manipulowanie ludźmi, utwierdzanie ich w bezrefleksyjności i nieodpowiedzialności. Podłożem tego wszystkiego jest coś, co przydarzyło się światu w ciągu ostatnich trzech stuleci - zbudowano „sztuczny” świat oparty tylko na doczesności, zamaskowany i pozornie nie potrzebujący Boga. I ludzie prostego serca widzą już wyraźnie, jak strasznie chory stał się nasz świat. Zło, takie jak pycha, zakłamanie i niszczenie życia, zakrólowało wśród nas i niszczy nas jak chce.

Dotąd zło ukrywało się, byśmy nie widzieli, po jak kruchym lodzie jesteśmy prowadzeni, ale dziś zło już się nie kryje – myśli, że zwycięży, bo ma w ręku najpotężniejszych i że maluczcy - zdezorientowani i przestraszeni pójdą też za nim. Zło zawsze dążyło do zwiedzenia nas, że Bóg jest zupełnie niepotrzebny, a dziś widzimy tego skutki, które się skumulowały i lada chwila mogą wybuchnąć. Zło zawsze oszukuje, zwodzi, a kiedy zwiedzie ofiarę to ją zabija. Dokładnie tak jak w Jerozolimie za Nabuchodonozora. Spalili Chaldejczycy świątynię Bożą i zburzyli mury Jerozolimy, wszystkie jej pałace spalili i wzięli się do niszczenia wszystkich kosztownych sprzętów. Ocalałą spod miecza resztę król uprowadził na wygnanie do Babilonu i stali się niewolnikami jego i jego synów, aż do nadejścia panowania perskiego. (2Krn 36,14-16,19-20)

Jednak, kiedy ilość zła wzrośnie ponad miarę, świat nie wytrzymuje i zaczyna się chwiać. Bóg dopuszcza to, bo wtedy mamy szansę zobaczyć, do czego prowadzi nasza bezwolność, nieodpowiedzialność, wygodnictwo, pogarda dla życia, pazerność na pieniądze. Dziś jeden z „wynalazków” zła - chorobotwórcze wirusy stały się „dopustem Bożym”, który ma nam pokazać, że świat doczesny zbudowany przez nas nie jest skałą, a człowiek nie jest w stanie uczynić go bezpiecznym. Stara prawda Biblii zlekceważona przez ludzi teraz może się na nowo ujawnić i może nas przekona – tylko Bóg jest skałą, na której możemy żyć bezpiecznie. Nie jest nią ani praca, za którą gonimy, ani pieniądze, ani konta bankowe, ani nawet bycie właścicielem banku. Dziś każdy boi się wirusa, lęka się o swoje życie i łapie się kurczowo nadziei, że będzie szczepionka, że wszystko minie i… będziemy żyli jak dotąd. Dalej będziemy mogli być dla siebie bogami, a wiara będzie marginalną, prywatną sprawą „babć” i „dziadków”. Ale czy Bóg może do tego dopuścić?

Grzech Kościoła. Dziś jednym z największych oszustw zła jest to, że zamazał ludziom, zwłaszcza młodym, to, o co naprawdę w życiu chodzi. Zło długo pracowało nad tym, by ludzie zgorszyli się Kościołem i odwrócili od niego – bo od niego to przecież będzie znaczyło - od Boga. Ale zło się zawiedzie. Wielki jest grzech Kościoła, ten, że niektórzy zgrzeszyli nieobyczajnością. Wielki, ale nie największy. Największym grzechem Kościoła jest to, że dotąd, po dwóch tysiącach lat nie udało mu się pokazać ludziom, że najważniejszy jest nie on, ale Pan Jezus w nim. Ciągle mówiło się – należy do Kościoła, chodzi do kościoła, jest w Kościele, odszedł od Kościoła. Tak nie wolno! Trzeba było mówić - należy do Jezusa, chodzi na spotkanie z Jezusem, jest uczniem Jezusa, odszedł od Jezusa. Wielkim złem Kościoła stało się to, że nie pokazano ludziom osoby Jezusa, nie mówiło się o przywiązaniu osobiście do Niego, co  jest kluczem do świętości. Powtarzało się tylko formuły teologiczne i obrzędy, aż stały się dla nich obce i rutynowe. A do tego, jeśli się mówiło coś, to o wierze w Jezusa, a nic o miłości do Niego.

Wspaniały świat Ojca. Tymczasem najważniejsze zdanie w Biblii pochodzi z Ewangelii św. Jana - Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne (J 3,16). Realne jest, że możemy zginąć, skoro grzechy nasze do takiej katastrofy moralnej doprowadziły świat. Ale Bóg nie chce, byśmy zginęli. Przeciwnie, chce nam dać życie wieczne. Czy wiemy, co to jest życie wieczne? Wielu ludzi „mota się” z problemem, czy Bóg jest skoro widzą taki potworny świat. Ale, co ma do tego Bóg? Co ma Bóg do naszych grzechów? On nie chce, żebyśmy je popełniali, On je nam wybacza, ale dał nam wolność i nie może nam zabronić grzeszyć, choć nawet sam cierpi z tego powodu. Na skutek grzechu ten świat w planie Bożym jest spisany na straty, a przed nami jest nowy świat i życie wieczne. Wielu sądzi, że nic o tym nie można wiedzieć. Przeciwnie. Na świecie są zimni, letni i gorący, a ci gorący wiele już mogliby o życiu wiecznym powiedzieć. Ono jest czymś oszałamiającym. Dla nas trzyma je w ręku Jezus, który sam jest wyjątkowy, piękny, pełen pokoju, delikatny i czuły wobec kochających Go. Wcale nie jest groźny. Tylko ludzie złej woli odczują Jego surową, powalającą moc. A jakie jest niebo? Ono jest pełne świętych, a w każdym z nich – zapewniam was - chcielibyście mieć najbliższego przyjaciela. Święci są mili, dobrzy i rozumni, choć każdy z nich ma inny sposób bycia i temperament.

Ten wspaniały świat Ojca Jezus chce dać nam na wieczność i dlatego się poświęcił na Kalwarii i dla nas zmartwychwstał. I mamy od Niego dar życia z Nim. To jest przejaw Jego miłosierdzia i miłości do nas. On i tylko On zapewnia nam bezpieczeństwo, którego tak potrzebujemy, bo jesteśmy delikatnie skonstruowani i stworzeni dla innego życia niż to, w które zepchnął nas grzech. My naprawdę potrzebujemy Jezusa. Zbawienie od Niego mogą otrzymać chrześcijanie, ale i inne religie też mogą uratować swoich wyznawców, jeżeli będą  uczciwie oczekiwać ratunku od swego Boga. Wtedy uratuje ich jeden Bóg który JEST – Chrystus wraz z Ojcem i Duchem Świętym.

Nie Kościół a Jezus. Przekleństwem naszym stało się to, że zwłaszcza w ciągu ostatnich dziesięcioleci ludzie oduczyli się myśleć o Bogu poważnie. Ale Bóg pomoże im, by odzyskali powagę w myśleniu o Nim. Bóg nie chce, abyśmy zginęli. Pan Jezus jest darem miłosierdzia Ojca. Nie Kościół jest naszym celem, nie Kościół jest naszym ratunkiem. Pan Jezus osobiście jest naszym ratunkiem. Często się mówiło, że Kościół jest piotrową łodzią, która przewozi nas na drugi brzeg, tylko zapominano dodać, że tak jest, ponieważ w tej łodzi płynie z nami Pan Jezus. On jest dla nas najważniejszy. Musimy otrzeźwieć, zobaczyć Jezusa i zbliżyć się do Niego. Najważniejsze dla nas jest poznanie Jezusa i zasmakowanie życia z Nim. To życie z Jezusem nie jest daleko od nas, jest blisko - na wyciągnięcie ręki, ponieważ teraz Duch Święty otwiera  szeroko wrota i wylewa swą moc, by doprowadzić do spotkania naszych serc z Jezusem.

Dziś wielu ludzi odeszło od Kościoła Katolickiego, dlatego że nie rozpoznali w nim Skarbu - nie spotkali w nim Jezusa więc odeszli. Ale trzeba, by każdy wiedział, jak bardzo jest mu potrzebny Jezus, a tylko Kościół ma Jezusa i może nam w spotkaniu z Nim pomóc. Jeżeli Kościół nie pomaga ludziom odkryć i poznać Jezusa, to jest to powód do bicia na alarm. Gdy świątynia w Jerozolimie przestała przybliżać swoich pielgrzymów do Boga, gdy ludzie zaczęli traktować ją rutynowo i czysto zewnętrznie, wtedy Bóg dopuścił jej zburzenie, choć bardzo Go to bolało, tak jak Ezechiela bolała śmierć żony. Kościół jest wspólnotą, w którym żyje z nami Pan Jezus, żyje osobiście i bezpośrednio przede wszystkim w Eucharystii. Kościół jest miejscem, gdzie ludzie mają odkrywać i poznawać Boga. Jeśli nie odkrywają, to znaczy, że Kościół źle funkcjonuje i potrzeba go na nowo zbudować na tych samych fundamentach, na jakich został zbudowany – przede wszystkim na dwóch apostołach Jezusa: Piotrze - gwarancie wiary w Jezusa i Janie - gwarancie miłości do Jezusa. Jakże mało dziś jeszcze wiemy w Kościele o miłości do Jezusa…

                                                                                                                dk Jan Ogrodzki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz