sobota, 20 marca 2021

2 NIedziela Wielkiego Postu - rekolekcja bielańskie

Konferencja II z 28.02.2021 

https://www.facebook.com/pg/Lasbielanski/posts/

BÓG MIŁOSIERNY - A CO MY NA TO?

Jest w nas skrzętnie skrywana słabość i niepewność. Mamy lęki, boimy się świata i tylu spraw  na świecie. Nawet jeżeli słabo wierzymy w Boga, i mamy liczne uprzedzenia do Kościoła, to mimo wszystko jest w głębi naszych serc jakieś niejasne przekonanie, że Ktoś powinien być, że świat od Kogoś zapewne pochodzi. Takie przekonanie tkwi na ogół na dnie naszych serc, zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych, nawet jeśli w ogóle z tego przekonania nie korzystamy. Nawet jeśli uważamy Boga za kogoś niepotrzebnego.

Inna jest sytuacja, jeśli uważamy, że Boga nie zupełnie ma. Wtedy trzeba całkowicie odrzucić refleksję nad Nim, bo jeśli tylko ją dopuścimy niepokój o to, że może On jednak jest, czai się by dopaść nas w każdej chwili. Dlatego na ogół filozoficzna wiara ateistyczna w czystej postaci bardzo trudno się broni przez złem w świecie. Bóg bowiem czasem bywa nam potrzebny niezależnie od naszych przekonań. Taką sytuację przed laty przedstawił nam Krzysztof Kieślowski w filmie Dekalog I. Bohater filmu był niewierzący do czasu, kiedy jego mały, ukochany synek nie utopił się jeżdżąc na łyżwach. Wtedy zdesperowany ojciec tak długo szukał ratunku, dopóki nie poszedł do kościoła z wielkim kamieniem i nie rzucił go w ołtarz.

My możemy w Boga nie wierzyć, ale On powinien nas chronić. Bo jeśli coś się nie wiedzie, to musi być jego wina. W głębi serca czujemy, że powinniśmy być bezpieczni i Ktoś powinien nas bronić. Potrzebujemy Ojca. Dobrze, że tak myślimy, ale czy nie jest to myślenie trzyletniego dziecka? Ale ono ma rodziców i nie ma żadnych wrogów. Jeżeli jednak dorośli myślą o Bogu tak samo, to dlatego, że nie wiedzą w jak bardzo innej są sytuacji. Dorośli mają wrogów i to bardzo potężnych – złego ducha, który poprzysiągł im potępienie. I jeżeli nam się coś nie wiedzie, to nie jest to wina Boga, ale nasza, bo nie dopuszczamy do siebie Boga, by nas bronił. Skoro żyjemy w przekonaniu, że Bóg jest nam niepotrzebny i nie szukamy Go, nie pozwalamy Mu nas bronić. Wystarczy zapytać tych, którzy żyją blisko Boga, jak bardzo inne mają doświadczenie. Dopiero jeżeli odkryjemy, że Boga potrzebujemy i wyciągniemy rękę po jego pomoc, możemy być pewni, że nam pomoże i powtórzyć za św. Pawłem - Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? (Rz 8,31) Gdy człowiek ma Boga ze sobą, okazuje się że owi potężni wrogowie nasi – sprawcy całego napędzania ludzi do zła – są bezradni. Wiara i bliskość Boga stawia wokół nas ochronę jak mur.

Bóg bardzo chce zajmować się nami i nas ratować przed złym duchem. To głębokie pragnienie naszego dobra jest największym wyrazem Jego miłosierdzia wobec nas. On nie chce, aby nasze własne grzechy nas zjadały. On da z siebie wszystko, by tak się nie stało. Ojciec posłał do nas Syna, na pokancerowany grzechem świat i zgodził się, że Syn będzie cierpiał – Bóg wydał Go na pastwę naszych grzechów, abyśmy zostali ocaleni, oczyszczeni ze zła. On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby także wraz z Nim wszystkiego nam nie darować? (Rz 8,32) Chrystus cierpi z powodu czynionego przez nas zła, a dzięki temu całe to zło zostaje nam darowane. Chrystus dlatego cierpi, że całe nasze zło bierze na siebie, zły duch atakuje Go mając nadzieję, że gdy On, nasz Zbawiciel, zginie to i my także będziemy potępieni. Jednak Bóg całe zło nam darowuje, bo Jezus nie ginie a przeciwnie zmartwychwstaje i daje nam przebaczenie i życie wieczne.

Po tym wszystkim zostajemy całkowicie oczyszczenie z grzechu, gdy przyjmujemy Chrystusa jako Zbawiciela przez wiarę i wyrażający ją chrzest. Od tej chwili jesteśmy pod całkowitą ochroną Boga, jak pisze św. Paweł: Któż może wystąpić z oskarżeniem przeciw tym, których Bóg wybrał? Czyż Bóg, który usprawiedliwia? (Rz 8,33) W Bogu nie ma ani cienia oskarżycielstwa wobec nas, On nie szuka naszych grzechów, by je nam wytknąć, ale zaprasza nas do siebie, by je nam przebaczyć. Jeśli myślimy inaczej, mamy zupełnie mylny pogląd na temat Boga. Jeśli czujemy się winni, wewnętrznie oskarżani, to nie Bóg nas oskarża. Okazuje się, że paradoksalnie stale i z zapamiętaniem oskarża nas zły duch. Tak samo oskarżał przed Bogiem Hioba. Bóg nie chce nikogo potępić, chce, aby piekło było puste, a czy jest, to zależy tylko od nas. Któż może wydać wyrok potępienia? Czy Chrystus Jezus, który poniósł [za nas] śmierć, co więcej – zmartwychwstał, siedzi po prawicy Boga i przyczynia się za nami? (Rz 8,34) Tym, który chce nas potępić jest wyłącznie zły duch, a Jezus robi ze swej strony wszystko, by ataki złego nie odniosły skutku. On je wszystkie sprowadza na siebie i bierze w siebie cały ciężar ataków złego ducha na nas.

A że mamy tak potężną ochronę ze strony Jezusa i że tak wielka, pełna miłosierdzia miłość Boga nas otoczyła, dlatego możemy z zachwytem wyrazić za św. Pawłem swoją pewność, że wierząc i ufając Mu jesteśmy bezpieczni: Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? (Rz 8,35) Miłosierdzie Boga zasadza się w istocie na tym, że Jezus przyjmuje zamiast nas całe cierpienie od złego ducha. Dzięki Jezusowi żyjemy, a nie widzimy jak piękną, miłosierną miłością jesteśmy otoczeni i jak z jej powodu możemy być szczęśliwi, gdyż daje nam ona wielkie bezpieczeństwo od Jezusa. Jeśli ktoś to odkryje, jego serce może zadrżeć z powodu myśli, na co zasługuje Jezus, który nam okazał tak wielkie miłosierdzie.

Wielkim przykładem odwzajemnienia miłosierdzia Jezusa jest oprócz jednego z dziesięciu trędowatych także Maria Magdalena. Była to kobieta, która z początku czyniła w swoim życiu bardzo wiele zła. Pisze o niej św. Łukasz, że Jezus ją wyzwolił od siedmiu złych duchów (Łk 8,2) Siedem to w Biblii liczba oznaczająca pełnię, jak stworzenie całego świata w siedem dni. Tak samo Maria Magdalena była pełna zła. Ale Pan Jezus ją całkowicie uwolnił i to uwolnienie było dla tej nieszczęśliwej kobiety tak wielkim szokiem, że zrodziła się w niej wielka, przeogromna czysta miłość do Jezusa. Święty Jan Apostoł tak był zafascynowany jej czystą miłością, że poświęcił jej uwagę w najważniejszym momencie życia Jezusa. Maria Magdalena należała do wąskiego grona najbardziej kochających Jezusa osób, które miały odwagę przebić się przez kordony rzymskie i stanąć pod Krzyżem a potem iść w nocy do strzeżonego przez rzymian grobu. To właśnie jej Jezus ukazał się jako pierwszej i powiedział z miłością – Mario, a ona odparła - Rabbuni. Odpowiedzią Marii Magdaleny na wielkie miłosierdzie Jezusa była wielka  miłość do Niego, miłość, która przetrwała wszystkie przeszkody i połączyła ją z Mistrzem w wieczności.

O niej to napisał Jan, że odwróciła się do Jezusa zmartwychwstałego dwa razy – raz od grobu i wielkiego ludzkiego zwątpienia, że śmierć kończy wszystko. A drugi raz od pokusy, że Jezusa ciało wykradziono i nie było żadnego zmartwychwstania. Dopiero, gdy się przyjmie Boże miłosierdzie i odrzuci pokusy zwątpienia można Jezusa pokochać czystą i piękną miłością jak Maria Magdalena. Amen

Diakon Jan  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz