środa, 22 grudnia 2021

REKOLEKCJE ADWENTOWE - LAS BIELAŃSKI - 2021

I.  PRAKTYKA ADWENTU

Sens apokaliptyki. Adwent jest początkiem roku kościelnego. U jego początku czytamy w Kościele teksty apokaliptyczne zarówno Starego jak i Nowego Testamentu. Teksty te brzmią dziś dość groźnie i budzą lęk, a jednak powstawały one w momentach kryzysowych dziejów jako księgi pocieszenia. Księga Daniela powstała w okresie drastycznych prześladowań za króla syryjskiego Antiocha Epifanesa IV, który narzucał w swoim królestwie kult bóstw greckich. Przerwał kult Boga Jahwe w świątyni jerozolimskiej i zabronił Żydom wszelkich praktyk religijnych prywatnych pod karą śmierci. Podobnie Księga Objawienia zwana Apokalipsą została napisana przez św. Jana, kiedy w Rzymie trwały krwawe prześladowania za cesarza Nerona. Teksty apokaliptyczne zawsze zapowiadały, że prześladowania są sprawą przejściową i nieuchronny jest upadek despotycznych prześladowców i ostateczne zwycięstwo Boga, choć w okresie prześladowania ono wydaje się zawsze tak niepewne. Apokalipsy więc budują ducha wierzących. Mowy eschatologiczne wygłoszone przez Chrystusa (Mk 13) także są wsparciem dla Kościoła jerozolimskiego i choć zapowiadają najazd Tytusa w roku 70 n.e. to zawierają wskazówki, jak uczniowie powinni się zachować - przede wszystkim uchodzić z Jerozolimy, a także pośrednio zapowiadają wydarzenia poprzedzające koniec świata.

Sposób w jaki apokaliptyczne księgi pocieszenia pocieszały Izrael był bardzo prosty. Autorzy mówili – teraz poganie was prześladują, ale bliski jest i oznaczony przez Boga czas, kiedy ustanie ich moc, wtedy wy będziecie wolni, a oni cierpieć będą wieczną karę z ręki Boga. Zatem cierpienia zapowiadane w apokalipsach były przeznaczone dla prześladowców, a wierzącym zapowiadały ocalenie. Oczywiście tak było przede wszystkim w apokaliptyce starotestamentalnej. W Nowym Testamencie nauka była bardziej złożona. W ustach Chrystusa podstawowe znaczenie ma nauka, która brzmi następująco: Czuwajcie i módlcie się abyście mogli UNIKNĄĆ tego wszystkiego i stanąć przed Synem Człowieczym. Albo – kiedy to się dziać zacznie NABIERZCIE DUCHA I PODNIEŚCIE GŁOWY, albowiem zbliża się wasze ocalenie. Janowa Apokalipsa wyjaśnia, że ucisk spadający na ludzi jest skutkiem grzechu, a Bóg go dopuszcza tylko dla nawrócenia. Ci, którzy są bliscy Bogu, nie powinni się bać, gdyż Bóg zapewni im ratunek. Źródłem zła i cierpienia jest szatan, a ratunkiem dla człowieka - przebywanie w bliskości z Jezusem. Wiara i ufność Jezusowi, a także jeszcze bardziej miłość do Niego, daje wewnętrzną siłę do udźwignięcia ucisku, a nawet pozwala skorzystać z pewnej „taryfy ulgowej” – uniknięcia ucisku do pewnego stopnia. I to jest istota sprawy, gdy chodzi o lęk przed „końcem świata”.

Zawziętość złego. My potrzebujemy wiary w Jezusa, zaufania do Niego a jeszcze bardziej miłowania Go i życia w jedności z Nim. Potrzebujemy tego zawsze, a zwłaszcza wtedy, kiedy czujemy niepokój z powodu możliwego końca czasów. Tymczasem współczesny świat idzie dokładnie w przeciwnym kierunku. Co by szkodziło ludziom wierzyć w Boga „na wszelki wypadek”, a jednak świat odwodzi ich od Niego z zadziwiającym uporem, jakby miał w tym jakiś interes. Czy nie jest to zastanawiające? Owszem, dzieje się tak, ponieważ świat, jak mówi Pismo Święte, jest podsycany do wrogości przeciw Bogu przez szatana, bo tylko on ma interes w tym, żeby ludzie umierali w przekonaniu, że Boga nie ma, a potem odkrywali zwój błąd, kiedy już jest za późno i nie byli zbawieni. A przecież Bogu tak bardzo na nich zależy. Szatan na złość Bogu oszukuje ludzi, a oni nie umieją rozpoznać prawdy.

Najważniejsze dla nas jest zatem nie dać się oszukiwać i we własnym, dobrze pojętym interesie, z myślą o przyszłości swojej i świata, poznawać Boga, wierzyć Mu i lgnąć z miłością do Niego. To jest konkretna potrzeba człowieka – mieć relację bliskości z Bogiem, aby się nie bać straszenia ze strony złego ducha. Tymczasem my żyjemy w lęku, a do Boga często mamy spory dystans. By mieć Boga blisko i ufać Mu coraz bardziej a także kochać Go coraz goręcej, potrzebne jest nam właśnie takie ćwiczenie, które nazywa się Adwent. Chcemy w Adwencie wejść w bliską relację z Bogiem, a to jest możliwe, ponieważ Jezus na to się narodził i na to przyszedł na świat, by ludzie Go spotkali, poznali i przywiązali się do Niego. Potrzebujemy przywiązać się do Jezusa jako do najbliższej Osoby, a wtedy nie straszne będą pogróżki złego.

Praktyka Adwentu. Jak przywiązać się do Boga? Spróbujmy potraktować Adwent jako ćwiczenie z posługiwania się tymi narzędziami jakie dał Jezus w Ewangelii, a są nimi sakramenty i modlitwa. Najważniejsze jest nauczyć się modlitwy. Niech ona będzie w jak największym stopniu naszym osobistym słowem i myślą skierowaną do Boga. Ćwiczmy to. Używajmy własnego umysłu, nie tylko tego, co wymyślili i ułożyli inni. I po wtóre - świadomie uczestniczmy w przyjmowaniu sakramentów, nie przyjmujmy ich tylko biernie od Boga. Włączajmy się własną modlitwą przyjmowanie sakramentów - w chrzest swojego dziecka czy wnuka, w bierzmowanie syna czy córki, a nade wszystko, nade wszystko UCZESTNICZMY w Eucharystii. O tym ostatnim chcę napisać w sposób szczególnie wyraźny. Najważniejszym ćwiczeniem z duchowości jest modlitwa, a najważniejszą modlitwą jest Msza Święta. Także niezwykłą moc ma osobista adoracja Pana Jezusa w Eucharystii. Te dwa wydarzenia dają nam osobiste, prawdziwe, wyjątkowo silne spotkanie z Bogiem. Do tego spotkania dochodzi, gdy jesteśmy w te wydarzenia zaangażowani. Nie bierni, przyzwyczajeni, że Kościół zrobi wszystko za nas. Owszem, Pan Jezus, robi wszystko za nas, ale tylko wtedy, gdy my robimy, co możemy i więcej nie jesteśmy już w stanie. A więc, co robić podczas Mszy Świętej?

Msza Święta. Dla niektórych zwłaszcza młodych ludzi jest ona nudna i nie wiadomo, jak w niej uczestniczyć. Msza Święta powtarza to, co uczynił dla naszego zbawienia Pan Jezus. On przyszedł na świat, nawiązał łączność z nami - grzesznikami, wziął na siebie nasze grzechy i umarł z nimi jak niejako grzesznik obarczony naszym złem. A kiedy zmartwychwstał, stał się wolny od grzechu odszedł do Ojca czysty. Tam przedstawia Ojcu nas już czystych i nasze trudne sprawy, problemy, które przez swoją śmierć i zmartwychwstanie rozwiązuje. Msza Święta jest pozostawionym dla nas na ziemi wydarzeniem, w którym możemy siebie i swoje trudne sprawy ODDAWAĆ umierającemu Jezusowi i odbierać je od Niego – zmartwychwstałego oczyszczone i uzdrowione, i zaniesione przez Jezusa do Ojca. To właśnie przejście od śmierci z naszymi grzechami do zmartwychwstania już bez naszych grzechów dokonuje się we Mszy Świętej. Dokonuje się ono dla tych, którzy w tej Mszy Świętej akurat uczestniczą. Jest uobecnieniem dzieła odkupieńczego Chrystusa dla nas tu i teraz.

Dobrze. Jak zatem praktycznie z tego skorzystać, by nasze życie było oczyszczane i przemieniane, i by każde uczestnictwo we Mszy działało na nas z  mocą i zmieniało nasze życie, nie było tylko biernie przeżytym wydarzeniem? We Mszy Św. najpierw jest Przygotowanie Darów Ofiarnych. Kościół składa na ołtarzu chleb i wino, a są to symboliczne dary ludzkie. Do tych darów my możemy myślnie, wolitywnie dołączyć nasze sprawy, które włączamy w tę Mszę – nasze intencje. Siebie, Ojczyznę, bliskich, choroby, lęki, bóle. Wszystko. Wyobraźmy sobie nawet, że składamy je na patenie albo w kielichu. Kiedy Duch Święty konsekruje chleb i wino, przemieni je w Jezusa obarczonego naszymi grzechami. W tej konsekracji Jezus umrze i zmartwychwstanie, a nawet w znaku drugiego podniesienia, kiedy kapłan powie – Przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie Tobie Boże, Ojcze Wszechmogący… - Jezus zmartwychwstały odejdzie do Ojca i przedstawi Jemu nasze sprawy. Będzie nimi bardzo obciążony, jakby dźwigał ogromny worek. Tak to naiwnie możemy sobie wyobrazić, ale to właśnie w całym bogactwie tajemnicy dzieje się we Mszy Świętej. I kiedy przyjmiemy Komunię Świętą odzyskamy od Jezusa owoce jego Ofiary i odpowiedź Boga na problemy, które Mu przedstawiliśmy.

Tym jest Msza Święta i tak możemy w niej uczestniczyć. Naprawdę mamy co tu robić. Jest to wydarzenie otwarte na nasze uczestnictwo. A owoce tego uczestnictwa będą ogromne i o tym może się przekonać każdy, gdy zacznie praktykować swoje żywe uczestnictwo we Mszy Świętej. To uczestnictwo, ćwiczone i przeżywane, będzie nas przemieniać i będziemy coraz bardziej czuć bliską obecność Jezusa w swoim życiu. Adwent jest czasem, kiedy warto to praktykować.                                                                                                                                              dk. Jan

Brak komentarzy: