wtorek, 28 grudnia 2021

REKOLEKCJE ADWENTOWE LAS BIELAŃSKI 2021

 

IV. PAN JEST CI BLISKI. CZY WIESZ JAK BARDZO?

Stare obrazy. Czy wiecie jak prowadziły do Boga zapowiedzi Starego Testamentu? Najstarsze obrazy Boga zapisane w Prawie Mojżeszowym ukazywały Go przez analogię do ziemskich władców. Podobny do ziemskich władców miał być też zapowiadany Mesjasz. Oczekiwano władcy, który będzie kontynuatorem władzy króla Dawida, kimś potężniejszym od Salomona, kto będzie rządził całą ziemią rózgą żelazną. (Ps 2,9) Jego przymioty były wzorowane na przymiotach władców Bliskiego Wschodu. Stopniowo jednak obraz Mesjasza stawał się u proroków coraz bardziej subtelny i łagodny. Przede wszystkim miał On być pasterzem bardziej niż królem, także czerpiąc wzór z króla Dawida, który nim został obrany królem był pasterzem stad swego ojca. (Ez 34,23) Stopniowo, kiedy władza królewska w Izraelu słabła, upadała i przestawała być wzorem, prorocy zaczęli mówić o Mesjaszu jako o kimś odmiennym od ziemskich władców, kimś większym, nowym Dawidem większym od swego poprzednika. Mesjasz miał być odwieczny (Mi 5,1) i nosić imię Immanuel (Iz 7,14), to znaczy: Bóg jest z nami. Dzięki Mesjaszowi Bóg ma być stale z nami. A jednak jak wtedy Izraelitom, tak dziś nam trudno to sobie wyobrazić, przyjąć i z tym się oswoić. Trudno poznać i docenić, w jaki sposób to może być prawdą i jak WIELKA JEST TO PRAWDA.

Dziecię. Gdy przyszedł na świat Pan Jezus, zaczęło się powoli i jakże z wielkim trudem wyjaśniać to, co zapowiadał Stary Testament. Jezus przychodzi na ziemię jako niemowlę, bezbronny, potrzebujący ludzkiej opieki. Dla wielu już to wydaje się nie do pojęcia i zaakceptowania, chociaż przecież każdy ziemski król na początku też był dzieckiem. Bóg zatem przychodzi na świat jako dziecko i zamieszkuje w ludzkiej rodzinie, gdzie odbiera miłość i czułość Matki i ojca. Co prawda rodzina Jezusa może wydawać się nam wyjątkowa, nieziemską, ale tylko ze względu na ukrytą tajemnicę Jezusa. Poza tym jest to naprawdę zwykła, biedna rodzina żyjąca wśród biednych rodzin Nazaretu. Matka Jezusa jeszcze z Nim w łonie na co dzień odwiedza inne rodziny, choćby znaną z Ewangelii rodzinę Elżbiety, gdzie zatrzymała się by pomóc kuzynce w połogu. (Łk 1,39-45) Było to pierwsze przyjście Jezusa – Boga w odwiedziny do ludzi. Jego Boskość wchodzącą do zwykłego domu zrobiła wielkie wrażenie na Elżbiecie a nawet Janie Chrzcicielu w jej łonie, oczywiście za sprawą Ducha Świętego bijącego od Maryi i Jezusa. Odtąd sam Bóg i Pan będzie chodził jako człowiek po ziemskich drogach i wchodził do ludzkich domów każdego dnia.

Jezus wśród ludzi. Jezus coraz więcej przebywa z ludźmi, już nie tylko w Nazarecie ale w Świątyni z uczonymi, w drodze do Jerozolimy na Święto, nad Jordanem pośród grzeszników, wśród apostołów i tłumów słuchających Go. Ewangelia podkreśla, jak to zwykły Jezus skrywa niezwykłego Boga - Syna Bożego, który stał się jednym z nas, by żyć z nami w ziemskiej codzienności. Nam się wciąż wydaje, że On jest tylko w kościele i raz w roku, podczas procesji Bożego Ciała wychodzi na ulice, a On chodził drogami Palestyny do wszystkich domów ludzi dobrej i złej woli: do Piotra i Mateusza, do faryzeuszów, celników i grzesznych kobiet. Nic, co ludzkie, nie było Mu obce, obcowali z Nim wszyscy, patrzyli na Niego, chodzili obok Niego, stali przodem a nawet tyłem do Niego i dużo z Nim rozmawiali, tak zwyczajnie, codziennym językiem. Dotykali Go, spali obok Niego w domu, po prostu żyli przy Nim. Pisze o tym św. Jan: [To wam oznajmiamy], co było od początku, cośmy usłyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce (1 J 1,1).

Pan Jezus okazując ludziom miłość każdego dnia, pozwalał i chciał, byśmy i Jemu okazywali miłość: dotykali i namaszczali Jego stopy, całowali Go (Łk 6,36-38) i przytulali się do Niego (J 13,23). Jezus wszedł w nasze zwykłe życie i odtąd chce uczestniczyć w tym życiu. Ceremonialny styl obcowania z Bogiem właściwy był kultowi Starego Testamentu i wynikał z traktowania Boga tylko jak kogoś Najwyższego, odrębnego od nas, ale nie brał jeszcze pod uwagę nowego stylu, jaki wprowadził Jezus. On swoją śmiercią i zmartwychwstaniem zastąpił ofiary Starego Testamentu - powiedział: Oto idę, aby spełnić wolę Twoją. Usuwa jedną [ofiarę], aby ustanowić inną (Hbr10,9). Odtąd Bóg chce od nas miłości, a nie sztywnego i martwego kultu. Przychodząc na świat, mówi: Ofiary ani daru nie chciałeś, ale Mi utworzyłeś ciało; całopalenia i ofiary za grzech nie podobały się Tobie. Wtedy rzekłem: Oto idę - w zwoju księgi napisano o Mnie - aby spełnić wolę Twoją, Boże. Wyżej powiedział: Ofiar, darów, całopaleń i ofiar za grzech nie chciałeś i nie podobały się Tobie, choć składane są zgodnie z Prawem. (Hbr 10,5-8) Bóg nie chce wokół Siebie ludzkich ceremonii tylko normalnego obcowania. Chce spotkań pełnych zaufania i miłości. Chce nade wszystko uczestnictwa w Jego ofierze i zmartwychwstaniu, czerpania z nich pożytku dla swego serca, a nie tylko wytwarzania wokół niej podniosłej atmosfery. Jezus przywraca nam dziecięctwo z Bogiem i odtąd Bóg za sprawą Jezusa chce być traktowany jak Ojciec, cieszyć się naszą wiarą,  zaufaniem i nade wszystko miłością. Chce, by ludzie czerpali z Niego i serdecznie rozmawiali z Nim na modlitwie.

Zaszłości. Trzeba powiedzieć, że starotestamentalny styl obcowania z Bogiem nadal pokutuje w Kościele i jest powodem, dla którego dla większości ludzi wierzących Bóg nie jest bliski. A jeśli Bóg nie jest bliski, to w sytuacjach ucisku tracimy wiarę w Niego. Bóg staje się bliski w życiu świętych, którzy lgną do Niego z miłością. W czasach Nowego Testamentu Jezus prawdziwie mieszka między nami (J 1,14). To stwarza między Nim a nami relację szacunku i zarazem wielkiej bliskości. Eucharystia jest w szczególności takim, pełnym szacunku ale przede wszystkim osobistym kontaktem z Bogiem. W niej zwłaszcza podczas Komunii Św. jest On tuż przy nas, dotykamy Go, a nawet nosimy. A jednak boimy się nawet w ten sposób myśleć, bo bliskich relacji z Jezusem jesteśmy nienauczeni i boimy się ich, a przecież były one udziałem uczniów za ziemskiego życia Jezusa, a po Jego zmartwychwstaniu udziałem świętych. My zarzekamy się, że nie jesteśmy święci i boimy się Boga bliskiego. Tymczasem Jemu, gdy na świat przychodzi, na takiej bliskości właśnie zależy i taką bliskość chce budować. To właśnie zapowiedział Izajasz. (Iz 7,14) Bóg jest prawdziwie ponad nami, ale pragnie też być nade wszystko blisko z nami. Jest Najwyższym, ale chce być Najbliższym, a my do tego jakże słabo jesteśmy przygotowani w Kościele. Nie bez powodu pisał Jan: [To wam oznajmiamy], co było od początku, cośmy usłyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce - bo życie objawiło się: myśmy je widzieli, o nim zaświadczamy i oznajmiamy wam życie wieczne, które było w Ojcu, a nam zostało objawione (1 J 1,1-2). Nie bez powodu Jezus żył pośród nas i z nami, a nawet nam służył, mył nasze nogi, uzdrawiał nas nawet w szabat, tłumaczył nam wszystko jak dzieciom, przekonywał, wysłuchiwał cierpliwie i nawet przyjmował od nas afronty i obelgi. Wszystko to po to, by nie stwarzać barier, by nas uczyć bliskości i ostatecznie przygotować do zjednoczenia ze Sobą. Do tego właśnie celu jest Mu potrzebny przede wszystkim normalny, ludzki kontakt z nami. A jakże my nie umiemy Mu tego okazać.

Podsumowanie. Trzeba powiedzieć, że Bóg przyszedł do nas, aby najpierw zbudować z nami relację zaufania. Bo tylko taki przewodnik po górach może nas prowadzić, do którego mamy zaufanie, że zna drogę i jest nam życzliwy. A potem, gdy Jezus zdobędzie nasze zaufanie, chce także zdobyć naszą miłość. Bóg jest nam wierny i kocha nas odwieczną miłością, ale chce także, byśmy podobne uczucia Jemu odwzajemnili: uwierzyli Mu i pokochali Go. Lecz nam to wszystko przychodzi jakże trudno. A przecież  Bóg stworzył nas z miłości. Zechciał, byśmy wszystko od teraźniejszości do wieczności przeżyli z Nim okazując Mu miłość. Bo wieczność to nie tylko życie po śmierci. Wieczność zaczyna się już teraz, gdy się z Nim zwiążemy. Jakże wielkie mamy zaległości w duszpasterstwie w kwestii nauczania na temat drogi jaką też mamy do odbycia, drogi od wiary do miłości. Wolimy padać przed Nim na kolana niż zanurzyć swoje serce w Jego Sercu. Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. (Mt 15,8). Weźmy się w garść!

Dk Jan

  

Brak komentarzy: