środa, 24 maja 2017

A OTO JA JESTEM Z WAMI


Dosyć napatrzyłem się na udrękę ludu mego w Egipcie - mówi Bóg do Mojżesza - znam więc jego uciemiężenie. Zstąpiłem, aby go wyrwać z ręki Egiptu i wyprowadzić z tej ziemi do ziemi żyznej i przestronnej, do ziemi, która opływa w mleko i miód (Wj 3,7-8). Najwyższy, według pojęć ludzi Starego Testamentu, mieszka w górnych częściach rozciągającego się ponad ziemią niebiańskiego świata. Jest Po Trzykroć Święty, to znaczy całkowicie odrębny od stworzenia. Dziś filozofia mówi o transcendencji Boga, co pewnie przystępniej wyrażali autorzy natchnieni językiem egzystencjalnym. Krótko mówiąc świat jest taki, jak widać, natomiast Bóg jest całkowicie INNY. Dlatego nie mamy do Niego przystępu i sami z siebie nie jesteśmy w stanie Go poznać, nic do Niego powiedzieć ani o Nim pomyśleć. 

To jest ważna prawda o Bogu, ale nie jest to prawda jedyna. Bo Bóg, ten Inny i odrębny, zapragnął stworzyć świat, gdyż zależało mu na tym, by podzielić się z nami swoim szczęściem. Bóg zatem daje istnienie czasowi, materii i nam, w czasie i w materii. Stwarza nas i chce być, mimo swej odrębności, dla nas przystępny. Dlatego udostępnia się, objawia się, co dla Niego oznacza zniżenie do nas. Wypływa to z Jego miłości. Jedną z zasadniczych cech tej miłości będzie to, że Najwyższy zstępuje do nas nisko i czyni to nie dla siebie, ale dla nas, by uczynić nas bliskimi swej Wysokości. Deklaracja Boga, że zstępuje jest najważniejszym faktem w dziejach zbawienia. Po co Bóg zstępuje? Żeby być pośród nas i dla nas, żebyśmy mogli Go doświadczać, do Niego mówić i o Nim myśleć, z Nim żyć. Tę właśnie prawdę o Bogu, który jest z nami dla naszego dobra, wyraża hebrajski czasownik haya[h] - być. Stał się on rdzeniem Bożego Imienia objawionego Mojżeszowi - JA JESTEM. Bóg więc z własnej inicjatywy zstępuje i towarzyszy Izraelitom podczas ich uwalniania się z Egiptu i wędrówki przez pustynie do Ziemi Obiecanej. Ten czas w dziejach Izraela stał się najważniejszym obrazem rzeczy, które w wymiarze duchowym i ostatecznym czyni Bóg dla nas, dla naszego zbawienia. Doprowadza nas do Siebie, do swojej transcendencji i pełnego zjednoczenia ze Sobą, do spotkania skończonego z Nieskończonym. 

Bóg jest obecny z ludźmi od czasów Starego Testamentu, a ściślej jest obecny z nimi od dnia stworzenia świata. W jaki sposób Bóg jest obecny? Zawsze potrzebne jest do tego pośrednictwo. Bóg stworzył świat przez Syna i nas uczynił na Jego obraz. Jesteśmy zatem z jego rodu, podobni, spokrewnieni i możliwe jest wyrażenie się, czyli uobecnienie Boga w nas. Odbywa się to przez znaki, wybrane rzeczywistości stworzone, które czynią obecnym Najwyższego po ludzku. Podczas wędrówki Izraelitów z Egiptu jednym z takich ważnych i bardzo czytelnych znaków obecności i pomocy jest słup obłoku. Obłok, chmura, dym to miejsce blisko nas, które ukrywa coś, czego nie widać, a może być doświadczane inaczej, na przykład słyszane. Gęsta mgła sprawia, że niczego nie widzimy, mimo, że coś jest i do nas mówi. Bóg jest obecny właśnie tak, że go nie widzimy, ale On do nas mówi, a my możemy Go słyszeć. Z obłoku dociera Słowo Boże, ale obłok sprawia, że nie ma jeszcze spotkania z Bogiem twarzą w twarz. Na razie obłok zabiera Go nam sprzed oczu, ale gdy się dym rozwieje... Dziś, w liturgii, o obłoku przypomina nam kadzidło.

Innym, późniejszym, znakiem obecności Boga w Izraelu jest świątynia, a w niej Miejsce Święte Świętych, za zasłoną. Jest to miejsce na tym świecie, ale zastrzeżone tylko dla Boga, który JEST tam. Choć zasłonięty, niewidoczny, niedostępny, ale JEST. 

Gdy nadchodzi pełnia czasów, Bóg czyni krok najradykalniejszy: zstępuje najpełniej i najdosłowniej, Jego Syn staje się człowiekiem i zamieszkuje (rozbija swój namiot) wśród nas. Namiot okrywa tego, kto w nim mieszka, a tym namiotem jest ludzka natura Chrystusa. Od dnia wcielenia Bóg Najwyższy jest na świecie, staje się dostępny nam najdosłowniej, mogą Go nie tylko słyszeć, ale i dotykać nasze ręce. Ten, którego nie ma dla nas ze względu na Nieskończoność, zaczyna być. Ten, którego nie da się dotknąć zmysłami, staje się dotykalny. Dlatego potrzebne jest pośrednictwo stworzenia, specjalnego stworzenia: wziętej z Maryi ludzkiej cielesności, a potem innych znaków - znaku chleba, znaku Kościoła i nas w Kościele. 

Bóg nie rezygnuje z obecności dla nas, mimo naszej grzeszności. Z powodu grzechu świata cierpi, co pokazuje przez Syna, ale jest nadal ze światem. Dla Boga zstąpić do grzeszników oznacza poniewierkę i upokorzenie. Stworzenie bowiem, poczynając od zbuntowanych aniołów - szatanów aż po nas osobiście, zwalcza obecność Boga. Jednak Bóg, odkąd zstąpił, jest jak, Odrośl - ów kapitalny, izajaszowy znak mającego nadejść Mesjasza. Odrośl jest młodą gałązką, odrastającą ze starego, spróchniałego drzewa. Grzech niszczy stworzenie, obraca je w próchno, ale Bóg nie daje się wyplenić i odradza się stale na nowo. Taką Odroślą jest Zmartwychwstały. Gdy świat odrzuca Jezusa i zabija, Ten odradza się i usadawia się wśród świata najtrwalej jak to możliwe. Od dnia zmartwychwstania Jezusa, nie da się Go już wyeliminować, a z Nim nie da się usunąć Boga z grzesznego świata. Dyskretnie, ale uparcie i trwale jest On stale obecny i dostępny, jak źródło bijące na bezwodnej pustyni.

Obecność na ziemi Jezusa wcielonego, choć przełomowa, nie była ostatnim Słowem Boga. Jezus ziemski nie był jeszcze wystarczająco dostępny, z jego działania mogła skorzystać garstka ludzi tamtych czasów. Dlatego potrzebne było Odkupienie, Śmierć i Zmartwychwstanie, by Bóg w Chrystusie BYŁ dla wszystkich ludzi wszystkich wieków. Tę Swoją trwałą obecność po wszystkie dni aż do skończenia świata Bóg pozostawia pod opieką Kościoła. On staje się znakiem i nosicielem Najwyższego zniżającego się, żyjącego dla nas i pośród nas. Dlatego Kościół jest znakiem sprzeciwu. Zwalcza go szatan i zwalczają wielcy tego świata. Ale i my, którzy jesteśmy w Kościele, którzy otrzymujemy przez wiarę i Sakramenty obecność Boga, też ignorujemy Go często i odpychamy bezdusznie, bo stoi w nas, jako przeszkoda dla naszej pychy, egoizmu i wszystkich wywodzących się z nich grzechów. Ale tak jak my, gdy się Boga nie odrzekamy, tak i Kościół, mimo kruchego, ludzkiego charakteru, nosi w sobie prawdziwie obecność Boga i czyni Go dostępnym dla innych. Do tego jesteśmy pod ochroną Bożą tak, że nic nam się nie stanie, póki współpracujemy z Bogiem. A nawet, jeśli ludzie nie współpracują, Bóg widzi w nich przejawy dobra i trwa przy nich swoją obecnością, chroniąc przed zagładą. 

Największym darem Boga dla ludzi jest Chrystus i zapowiedziana przez Niego przed Wniebowstąpieniem prawda, iż jest z nami do końca dziejów. Potem oczywiście też On jest z nami, ale wszystko się pogłębia. Chrystus stawia nas twarzą w twarz z Ojcem i wprowadza w Niego. Póki co, w tym życiu najważniejszą możliwością dla nas jest przeżywanie, wchłanianie i kontemplowanie tej obecności Chrystusa i przez Niego Ojca, a wszystko za sprawą Ducha Świętego. Nie jest prawdą, że Bóg żyje w Niebie, my zaś na ziemi ze swoimi problemami. Bóg zstąpił i jest z nami. Mieszka w świecie, ale najbardziej w tych, którzy uwierzyli i stali się Jego tabernakulum. Człowiek nosi Boga w sobie, ma go dla siebie i dla świata. Takim wielkim tabernakulum jest Kościół pełen żyjących w nim, w Łasce ludzkich serc. Tam jest On żywy, bliski, ofiarny. Od dnia Zmartwychwstania i Wniebowstąpienia odchodzi do Ojca i jest z Ojcem, ale pozostaje z nami i dzięki temu też daje nam więź z Ojcem. Dlatego nosząc Go w sercu mamy też Ojca i Ducha Świętego. Niebo jest rzeczywistością transcendentną, jako takie jest „nigdzie”, bo nie ma materialnego miejsca, gdzie ono mogłoby być. Ale, kiedy Bóg zstępuje przez Chrystusa i jednoczy się z nami, Niebo zaczyna się w nas, a tym samym my, w miarę oczyszczenia, stopniowo wkraczamy do Nieba. Gdy to wkraczanie dopełni się i dojdzie do końca, a potem odsłoni się w dniu powszechnego zmartwychwstania, wtedy okaże się, jak żyjemy z Bogiem za sprawą Zmartwychwstałego. 

Ważne jest więc już teraz przeżywać obecność Boga. Dobrze jest, gdy modlitwa zaczyna się przypomnieniem i uświadomieniem sobie tego, że On jest. Można wyobrażać sobie, że gdy rozmawiam z Bogiem, On jest obok mnie, siedzi, jak przy św. siostrze Faustynie i obejmuje ramieniem. Znakomitą formą modlitwy nieustającej jest pamięć obecności Bożej. Łatwiej unikać grzechu, gdy pamiętamy, że On jest przy nas. Człowiek grzeszny chowa się przed Bogiem, jak Adam w raju. Ale Chrystus przychodzi, by towarzyszyć także grzesznikom, a wtedy będą oni mogli odwrócić się od zła. Chodzi o to, by po grzechu nie uciekać, nie rezygnować z bliskości, z pomocy, ale energicznie przywoływać Zbawiciela. Kryzysy pozornej dalekości i nieobecności Boga są na rękę złemu duchowi, ale mogą także być zbawienne, jeśli pokonamy je powracając do wiary w obecność TEGO, KTÓRY JEST przy nas mimo naszej niedoskonałości. Nie jest pokorą mówienie, że nie jestem godzien być z Bogiem, bo jestem niedoskonały i wycofywanie się. Jest to nierozsądne. Pierwsze miejsca w Kościele są dla grzeszników, oni potrzebują Boga najbardziej, ostatnie mogą być dla sprawiedliwych. Dziękować Bogu, że jest z nami nawet wtedy, gdy zmagamy się ze słabością i upadamy. 
 Diakon Jan, 2014