czwartek, 25 maja 2017

OTO BARANEK BOŻY



On jest Synem Bożym - daje świadectwo o Jezusie Jan Chrzciciel. (J 1,29-34) Gdy Ojciec przedwiecznie rodzi Syna, obdarza Go swoją Miłością - Duchem Świętym. To jest owo najwyższe, jedyne, naprawdę istniejące szczęście - Ojciec i Syn złączeni pełnią osobowej Miłości. Syn ma przedwiecznie od Ojca Ducha Świętego i nie może Go nie mieć, dlatego, kiedy staje się człowiekiem, pociąga za sobą Ducha Świętego na świat. Ma Go, więc, Jezus od samego początku, kiedy to Duch zstępuje w łono Maryi i potem, kiedy ten sam Duch namaszcza Jezusa na progu publicznej działalności. To, co dzieje się w świecie, ma swe odbicie w Synu, ponieważ Syn jest żywym wzorcem świata. Kiedy Bóg stwarza świat, stwarza go dobrym na wzór Syna i wtedy też po raz pierwszy obdarza go swym Duchem. Ale, skoro świat przez grzech traci więź z Bogiem, traci tym samym Ducha, a zadaniem Syna staje się tego Ducha mu przywrócić. Jak to się dokonuje? Przede wszystkim zauważmy, że Syn chociaż jest w ciele, jest jednak prawdziwym Synem i Ducha utracić nie może. Może jednak być groźnie atakowany, bo dla szatana nie jest jasne, czy jest możliwe skusić Jezusa. Gdyby tak się stało, gdyby zgrzeszył, zostałby Ducha pozbawiony. Jednak Jezus mając w sobie, po ludzku Ducha, nadal okazuje się mocny i nie tylko Ducha nie traci, ale przeciwnie ugruntowuje Jego obecność w świecie. Misja Jezusa zostaje wypełniona, gdy Jezus zmartwychwstaje i Duch zamieszkuje w świecie na stałe, staje się dla świata darem, który mogą otrzymać wszyscy ludzie. Jedynym warunkiem jest, że uwierzą w Jezusa.

Zatem udzielanie chrztu Duchem jest główną misją Jezusa. Do wypełnienia tej misji wiedzie specjalna droga, dostępna tylko dla Niego. Jezus staje się Barankiem Bożym, najpierw zabitym, a potem żyjącym na wieki. Misja Baranka była przygotowywana w dziejach Izraela. (Wj 12,13) Baranek był tam barankiem ofiarnym. Musiał on być doskonały, bez skazy i właśnie takiego trzeba było zabić w noc wyjścia z Egiptu. Jego mięso było spożywane po upieczeniu, a krew służyła do oznaczenia domu, aby ocalał on przed śmiercią. Życie w Egipcie było obrazem życia w stanie grzechu. Istotą i esencją zła było nie to, że Izraelici byli męczeni i zabijani, ale to, że nie było możliwości ucieczki z niewoli. Jednak zło niszczyło nie tylko Izraela, ale także Egipt i to właśnie wykorzystał Bóg. Zacietrzewieni Egipcjanie nie chcieli wypuścić Izraelitów, przez co uporczywie trwali w złu, a to zło w postaci plag, niszczyło i zabijało wszystko, poczynając od najcenniejszej cząstki, od synów pierworodnych. Dopiero zabicie baranka i wylanie jego krwi na drzwi domów uwalniało od zła i pozwalało ujść z niewoli.

A jednak śmierć zwierzęcia może być skuteczna tylko w sensie symbolicznym. Prawdziwym źródłem życia w wolności jest prawdziwy Baranek, Syn Boży, który umiera w ciele, osłaniając nas przed ciosami zła. Chrystus jest naszym obrońcą, ratunkiem, ochroną, niczym mąż dla własnej żony. I to jest największą dumą Jezusa, że jest Barankiem zabitym zamiast nas, a potem na powrót żyjącym dla nas i z nami. Umiera, jak my, grzeszni na skutek wzięcia na siebie naszych grzechów, a potem żyje na wieki z nami, dzięki objęciu nas tym samym Duchem, którego ma od Ojca. Tak więc ratuje nas od śmierci Baranek walczący o nas do ostatniej kropli krwi, umiera zamiast nas, a potem odzyskuje od Ojca wszystko, co poświęcił dla nas i dzieli się tym z nami. Czym? Nowym życiem, Bożym Duchem i świętością.

Baranek jest dumny z tego, że może nas ocalić. Chętnie staje w naszej obronie do walki ze złem. Umiera, ponieważ obciążony naszym grzechem nie może, jak my, ludzie, ludzkimi siłami zwyciężyć. Ale przez to że nadal jest Synem Bożym nie może też umrzeć, więc Ojciec walczy za Niego, a On wraca do życia w nowej, zmartwychwstałej ludzkiej postaci. Pamiętajmy, że w walce dobra ze złem, tylko zło niszczy i zabija. Bóg zawsze ratuje, na zło odpowiada dobrem. Człowiek, nawet gdy czyni na ziemi dobro, umiera, ale dzięki związkowi ze Zmartwychwstałym i tak zwycięża, i otrzymuje nowe życie w Bożym świecie. Chrystus umiera, bo zasłania nas przed ciosami zła, jak tarcza, jak kokosz swe pisklęta. Chrystus podkłada się złu za nas, w naszej obronie, bo nas kocha. Nikt inny tak nas nie kocha jak On.

Bóg jest dumny z tego, że broni nas i pozwala się za nas zabić. Dzięki temu szatan zostaje zwiedziony, bo Boga nawet w ciele nie da się zabić, a przez to człowiek zostaje uratowany. Bóg ma wobec nas ogromne plany i dla tych planów zdobywa się na największe poświęcenie. A z pozoru zadanie, jakie stoi przed Bogiem, jest niewykonalne. Oto człowiek odstąpił od Niego, cały jest po stronie złego ducha i masowo czyni zło. Łatwo ulega podszeptom szatana, bo jest słaby i kruchy. Cała jego siła była z Boga, a on się od Boga odciął. A jednak Bóg czyni rzecz niewykonalną, staje się jednym z nas i obciąża się naszym grzechem, umiera z jego powodu, a my nadal żyjemy, bo grzech nasz już nas nie obciąża. Wtedy Jezus daje nam Ducha i uświęca, a my mamy możliwość znaleźć się całkowicie się pod wpływem tego Ducha i się odmienić. A kiedy się zmienimy, Bóg weźmie nas do siebie i rozciągnie swój namiot nad nami, czyli wraz z Ojcem i Synem ogranie nas jednym Duchem Świetym, zaprosi do wnętrza Trójcy Świętej. (Ap 7,17). Dla takich zaszczytów, dla zjednoczenia nas ze Sobą, Bóg się poświęca aż do końca i wykazuje najwyższe samozaparcie. 
Diakon Jan, luty 2017